Postanowiłyśmy, że teraz będziemy publikować nowe rozdziały co środę. Gdyby, coś miało się w tej kwestii zmienić, na pewno poinformujemy. Notkę chcemy zadedykować Luthien, w podziękowaniu za nominację do LBA i jej cudowne opowiadanie. Kochana, obiecujemy, że odpowiemy na wszystkie pytania, gdy tylko znajdziemy czas. Może jak Rogacz, która znów jest chora, wyzdrowieje? Tymczasem życzymy miłego wieczoru i zachęcamy do czytania!
~ Łapa i Rogacz
Wysoki,
rozczochrany i uśmiechnięty od ucha do ucha okularnik szedł
właśnie jednym z korytarzy na szóstym piętrze. Chłopak sprawiał
wrażenie niezwykle radosnego. Dwie Puchonki z trzeciego roku, które
właśnie go mijały, opowiadały potem każdemu, kto tylko zechciał
je wysłuchać, że ów młodzieniec nucił coś pod nosem i wyglądał
tak, jakby miał ochotę zatańczyć dziki taniec zwycięstwa.
Słuchacze uczennic Hufflepuffu byli w niemałym szoku, po usłyszeniu
tych rewelacji. Wszystko to dlatego, że takie zachowanie było w
ogóle niepodobne do Jamesa Pottera. Prawdą było, że na twarzy
szukającego Gryfonów prawie zawsze widniał uśmiech, ale nikt
nigdy nie widział i nie słyszał, żeby rozczochraniec śpiewał.
Dziwna postawa Rogacza sprawiła, że jego szkolni koledzy zaczęli
się zastanawiać, co takiego mu się przytrafiło, że chłopak był
niezmiernie szczęśliwy. Otóż przyczyna tej niebywałej radości
Jamesa była bardzo prosta. Jego zegarek wskazywał bowiem, że za
pięć minut wybije godzina osiemnasta. To właśnie o tej porze miał
rozpocząć swój szlaban. Gdyby dociekliwi uczniowie Szkoły Magii i
Czarodziejstwa dowiedzieli się, że to niecodzienne zachowanie
Pottera spowodowane jest koniecznością odbębnienia kary, z całą
pewnością uznaliby go za nienormalnego. Jednak Rogaczowi nie
chodziło o sam szlaban, a raczej o to, z kim miał go spędzić.
Kiedy tylko okularnik dowiedział się, że jego ukochana, Lily
Evans, została prefektem, obiecał sobie, że zrobi wszystko, by
zarobić od niej karę. W końcu po dość długim, jego zdaniem,
czasie udało mu się to osiągnąć. James szedł teraz sprężystym
krokiem do Izby Pamięci, bo właśnie tam miał odpokutować swoje
przewinienia. Gdy w końcu znalazł się pod ową salą, popchnął
delikatnie wielkie drzwi i wszedł do środka. W tym prostokątnym
pomieszczeniu panował półmrok, który był zakłócany przez blask
różnego rodzaju medali, pucharów i tablic upamiętniających
zasługi uczniów względem szkoły. Owe przedmioty były poukładane
w gablotach, stojących wzdłuż każdej ze ścian. Gdy w końcu oczy
Rogacza przyzwyczaiły się do tego półzmierzchu, chłopak
zauważył, że w rogu Izby Pamięci, na jednym z krzeseł siedzi
Lily. Kiedy dziewczyna zorientowała się, że właściciel
orzechowych oczu na nią spogląda, odezwała się:
- Nareszcie
jesteś, Potter! - jej głos wyrażał ogromną satysfakcję. Tak,
panna Evans cieszyła się z tego, że w końcu przyłapała swojego
kolegę na gorącym uczynku. Dziewczyna była niezmiernie zadowolona
z faktu, że w końcu może górować nad tym nadętym bufonem, jakim
niewątpliwie jest Potter. Gdy tylko dostała odznakę prefekta
przysięgła sobie, że nie spocznie, dopóki nie ukarze Jamesa. A
teraz, kiedy ten moment w końcu nadszedł, cieszyła się, że utrze
mu nosa. Nie wiedziała tylko, że chłopak wcale nie przejął się
tym, że zamiast spędzać wieczór w towarzystwie swojej paczki,
będzie musiał odwalać jakąś brudną robotę.
- Przecież się
nie spóźniłem – powiedział spokojnie, zerkając na zegarek.
Wskazówki zamieszczone na jego tarczy pokazywały, że od umówionej
godziny dzielą ich jeszcze dwie minuty. - Nawet przyszedłem przed
czasem – dodał, uśmiechając się. Na te słowa dziewczyna
prychnęła niczym rozjuszona kotka. Rogacz użył całej siły woli,
żeby nie wybuchnąć śmiechem na widok Evans. A podobno to on jest
nadęty... James podszedł w końcu do zielonookiej i spojrzał na
nią wyczekująco. Gdy tylko to zrobił, Lily natychmiast wstała z
krzesła. Rozczochraniec czekał na to, aż w końcu dziewczyna
wyznaczy mu jakieś zadania. Pani prefekt jednak się nie odzywała.
- Liluś, powiesz mi wreszcie co mam robić? - zapytał w końcu
Huncwot – Czy ten cały szlaban to tylko ściema, bo chciałaś
zaprosić mnie na randkę? - dodał, puszczając do niej oczko.
Policzki dziewczyny przybrały niebezpiecznie czerwonawy odcień, co
było oznaką buzującego w niej gniewu. Nie tak to miało wyglądać!
To ona miała rozdawać karty podczas tego spotkania, a on tymczasem
próbuje z nią flirtować.
- Chyba śnisz, Potter! - powiedziała
złowrogim tonem – Na początek oddaj mi różdżkę. Pewnie bez
możliwości użycia czarów nie będziesz już taki cwany, co? -
zapytała i wyciągnęła przed siebie dłoń, czekając aż Rogaty
odda jej nieodłączny atrybut każdego czarodzieja. James, ku jej
zaskoczeniu, pokornie zrobił to, o co go poprosiła. W żaden sposób
nie odpowiedział także na jej przytyk. Evans uniosła brwi,
okazując tym samym swoje zdziwienie. Gdy zobaczyła szeroki uśmiech
na twarzy Pottera, od razu się zreflektowała i przybrała normalny
wyraz twarzy. To ona miała tu rządzić!
- To może jednak
powiesz mi, co mam robić? - zapytał Gryfon, czochrając swoje, i
tak już potargane, włosy – Chyba, że tą dotkliwą karą miało
być pozbawienie mnie różdżki – rzucił z huncwockim uśmiechem.
Lily za wszelką cenę starała się kontrolować. Nie mogła
pozwolić na to, by to on panował nad sytuacją. Nie mogła też
zrobić mu awantury. Wiedziała, że to byłoby jej ostateczną
klęską, bo właśnie na to liczył okularnik.
- Na początek
wyczyścisz wszystko, co znajduje się w tej gablocie – powiedziała
dziewczyna, wskazując na najwyższą ze wszystkich półek – A
potem zobaczymy – oznajmiła i znów usiadła na krzesełku. Rogacz
zabrał się za wykonywanie swojego zadania, nie odzywając się do
Evans choćby słówkiem. Od czasu do czasu rzucał jej tylko
ukradkowe spojrzenie, a jego serce wykonywało dziki galop, gdy
orzechowe tęczówki napotkały te zielone. W tej całej sytuacji
pani prefekt czuła się niezwykle nieswojo. Nie spodziewała się,
że to wszystko będzie tak wyglądać. Była pewna, że Potter
będzie... po prostu Potterem, czyli nadętym pajacem, który za
wszelką cenę będzie próbował ją poderwać, a tymczasem chłopak
spokojnie wykonywał swoje zadanie. Evans musiała przyznać, że to
położenie wcale jej nie pasowało. Nie wiedziała, jak ma się
zachować. Nastawiła się na to, że Rogacz będzie raczył ją
jakże głupimi tekstami, które w jego mniemaniu miały sprawić, że
zielonooka rzuci mu się w ramiona. Mało tego, Lily przygotowała
sobie nawet zdania, którymi z całą pewnością zamknęłaby dziób
swojemu adoratorowi. Cały ten szlaban zaczął ją irytować.
Liczyła na to, że będzie mogła sobie poużywać na Rogaczu. Ale
co to za przyjemność patrzeć, jak milczący chłopak poleruje
medale i puchary? Ruda zastanawiała się nawet, czy może go jakoś
nie podpuścić. Ta cisza działa jej nerwy. Tylko co miała mu
powiedzieć?
- Wiesz co? - zaczął James. Na dźwięk jego głosu
Evans aż podskoczyła. Nie spodziewała się tego, że chłopak
przerwie milczenie. Jednak pierwszy raz w życiu cieszyła się z
tego, że się do niej odezwał. Rzuciła mu pytające spojrzenie w
oczekiwaniu na kontynuację pytania. - To najprzyjemniejszy szlaban,
jaki kiedykolwiek dostałem. Poza tym spędzenie czasu z tobą to
żadna kara. Ale muszę ci coś powiedzieć. Nie spodziewałem się
tego po Tobie, Liluś – powiedział jej rozmówca.
- Po
pierwsze, przestań się wydurniać, Potter. Po drugie, nie mów do
mnie „Liluś” - warknęła. Ale w głębi duszy cieszyła się,
że właśnie tak ją nazwał, bo teraz spokojnie mogła się z nim
kłócić, a przecież właśnie tego chciała.
- Nie jesteś ani
trochę ciekawa, co chciałem ci powiedzieć? - zapytał czarnowłosy,
patrząc na nią.
- No dobrze, więc czym cię tak zaskoczyłam,
Potter? - zapytała niby obojętnie.
- Nigdy nie sądziłem, że
sama z własnej woli będziesz chciała spędzić ze mną czas sam na
sam – odrzekł szukający Gryfonów, czyszcząc właśnie medal
niejakiego Riddle'a.
- Grabisz sobie, Potter! - powiedziała
wściekła rudowłosa. To ona miała kontrolować sytuację, ale co
mogła odpowiedzieć na tak aroganckie zaczepki?
- Liluś,
kochanie... - na te słowa policzki Evansówny dopasowały się
kolorem do jej płomiennorudych włosów – Za co ty mnie tak nie
lubisz, co? - zapytał James, patrząc Lilce prosto w oczy.
-
Dobre pytanie, Potter – rzekła – Ale myślę, że ty doskonale
wiesz, dlaczego.
- Przeciwnie – odpowiedział spokojnie –
Jesteś jedyną dziewczyną w całej szkole, która... - zaczął
chłopak, ale niestety niedane było mu dokończyć, ponieważ
rudowłosa postanowiła wtrącić swoje trzy grosze:
- Która nie
sika na twój widok? - zapytała z kpiącym uśmiechem – Doprawdy,
jesteś żałosny, Potter. Właśnie za to cię nienawidzę. Za twoją
zarozumiałość! - powiedziała ze złością.
- Nie znasz mnie i
nawet nie próbowałaś poznać, Evans – powiedział James.
-
Nie znam cię? - Lily wybuchła śmiechem – Od pierwszej klasy
latasz za mną, jesteśmy jednych w domu, a ty mi mówisz, że cię
nie znam?!
- Tak, Evans – odparł ze spokojem. - Nie znasz mnie
ani trochę, bo nigdy ze mną nie rozmawiałaś, zawsze tylko
wrzeszczysz – rzucił oskarżycielskim tonem.
- Jesteś nadętym
bufonem, który myśli, że wszystko mu się należy! Uważasz się
za lepszego od innych, bo dobrze latasz na miotle! - powiedziała
Lily.
- Za to twój Smarkerus jest pewnie cudownym przyjacielem,
no nie? - powiedział z zazdrością – Szkoda tylko, że zapomniał
ci powiedzieć, co robi, kiedy nie jesteście razem! - krzyknął
chłopak.
- O czym ty mówisz? - spytała zdezorientowana
Gryfonka
- Myślę, że jeśli chcesz wiedzieć, powinnaś pogadać
ze swoim kumplem. Przyjaciele chyba nie powinni mieć przed sobą
żadnych tajemnic, prawda? - powiedział Rogacz, po czym oboje
zamilkli. James był wściekły i całą swoją złość skupił na
trzymanej w dłoni ściereczce, którą polerował puchar. Gdyby
wiedział, że przez to jego ręka będzie go bolała przez dwa
najbliższe dni, z pewnością użyłby do tego mniej siły. Evans
natomiast analizowała to, co powiedział jej Potter. Czyżby Severus
faktycznie coś przed nią ukrywał? Nie chciało jej się w to
wierzyć. Przecież byli sobie bardzo bliscy i ze wszystkiego się
sobie zwierzali. Lily wspominała teraz wszystkie spędzone wspólnie
ze Snapem chwile, próbując sobie przypomnieć, czy jej przyjaciel
ani razu nie zachowywał się dziwnie. Jednak nie znalazła niczego,
co mogłoby ją niepokoić. Im dłużej zastanawiała się nad sensem
słów Rogacza, tym bardziej była przekonana, że chłopak kłamie.
W końcu doszła do wniosku, że James Potter celowo próbował
oczernić Severusa w jej oczach! Chciał ich skłócić, próbując
tym samym ugrać coś dla siebie! Gdy tylko Lily odkryła ten spisek,
wstała z krzesła, stanęła obok drzwi, otwierając je na oścież
i powiedziała:
- Zejdź mi z oczu, Potter! Nie mam ochoty cię
dłużej oglądać! - zaskoczony James odłożył na miejsce trzymany
w ręce medal. Pluł sobie w brodę, że zadał jej to głupie
pytanie i znów doprowadził do kłótni. Nie tak to miało wyglądać.
Ten szlaban miał być przecież przyjemny, a wszystko potoczyło się
zupełnie inaczej. Rogacz zamierzał się dobrze bawić i postanowił,
że to osiągnie. Nie da sobie zepsuć wieczoru przez głupie fochy
Evans. Okularnik ruszył w stronę stojącej przy drzwiach
dziewczyny. Gdy zrównał się z nią, nachylił się nad jej uchem i
szepnął:
- I tak kiedyś będziesz moja, złośnico! - gdy
wypowiedział te słowa, pocałował zaskoczoną Evans w policzek i
wyrwał jej z ręki swoją różdżkę. Kiedy Lily otrząsnęła się
z szoku, James szedł już korytarzem, pogwizdując pod nosem i
obracając w palcach różdżkę. Rozwścieczona dziewczyna tylko
tupnęła nogą i udała się w stronę biblioteki.
*
W tym
samym czasie, kiedy to Rogacz odrabiał swoją karę, Łapa i Glizdek
spędzali czas w chatce gajowego. Remus nie mógł im towarzyszyć,
ponieważ jeszcze dochodził do siebie po minionej pełni. Poza tym
po szkole krążyła plotka, że chłopak pojechał do domu, by
odwiedzić chorą matkę, dlatego trzeba było zachowywać pozory.
Huncwoci wiedzieli, że trochę zaniedbali Hagrida, ale sami musieli
przyznać, ze piąty rok nauki w Hogwarcie był najbardziej
pracowitym w całej ich dotychczasowej edukacji. Tak, nawet oni
musieli się uczyć, jeżeli chcieli zdać czekające ich SUMy.
Oczywiście półolbrzym nie miał im tego za złe, nawet sam
zachęcał ich do nauki. Przyjaciele miło spędzali czas, popijając
herbatę i opowiadając Hagridowi o tym, co robili w wakacje. Gajowy
cieszył się za każdym razem, gdy Huncwoci wpadali do niego z
wizytą. Zawsze powtarzał, że bez czwórki tych nicponi w szkole
byłoby potwornie nudno.
- Cholibka, chłopaki, dlaczego James nie
przyszedł? - zapytał gospodarz – Jakiś trening przed zbliżającym
się meczem?
- Nie, nie trening, Rogacz dostał karę –
powiedział rozbawiony Syriusz. Zdziwiony Hagrid spojrzał na Blacka.
To było zupełnie nieprawdopodobne. Huncwoci otrzymywali mnóstwo
szlabanów, ale jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby tylko jeden z
nich coś przeskrobał. Jeszcze mniej prawdopodobne było to, że
Syriusz i James nie wywinęli czegoś razem. Przecież oni byli
niemal nierozłączni i nigdy nie działali w pojedynkę. - Evans coś
sobie ubzdurała i jak zwykle oberwał Rogaty – wyjaśnił Łapa.
Na jego słowa gajowy tylko się roześmiał. Zawsze bawiła go
relacja Lily i Jamesa. Ich przekomarzanki były naprawdę zabawne.
Huncwoci postanowili w końcu wrócić do zamku. Poderwali się z
miejsc i już mieli się żegnać z Hagridem, kiedy ten się
odezwał:
- Syriusz! Właśnie sobie przypomniałem, że mam coś
dla ciebie – gdy tylko to powiedział wręczył chłopakowi
niewielkie pudełko – Wiem, że twoje urodziny są dopiero jutro,
ale pewnie wybieracie się do Hogsmeade, więc nie będzie czasu na
życzenia. No, to wszystkiego najlepszego z okazji urodzin –
powiedział półolbrzym. Łapa otworzył otrzymane przed chwilą
pudełko. W środku znajdował się tort, ozdobiony wściekle żółtym
lukrem. Na jego wierzchu widniał czarno-brązowy napis: „Dla
Syriusza!”, który najprawdopodobniej wykonany był z czekolady.
Black obawiał się trochę o smak tego wypieku. Wiedział, że jego
wielki przyjaciel raczej kiepsko radzi sobie w kuchni, jednakże
poczuł jakieś dziwne ciepło na sercu, kiedy pomyślał sobie o
tym, ile trudu gajowy włożył w przygotowanie prezentu dla niego.
- Jeeeej, dzięki Hagrid – powiedział. Zaraz potem półolbrzym
przytulił Syriusza i przyjacielsko poklepał go po plecach,
a
jego niedźwiedzie
uściski o mały włos nie roztrzaskały Łapie żeber. Jednak Black
nie dał tego po sobie poznać. Wyszczerzył zęby do gajowego i wraz
z przyjaciółmi opuścił jego chatkę.
*
Syriusz
Black niechętnie zwlókł się ze swojego łóżka. Chłopak
nienawidził wczesnego wstawania. Wcale nie musiał tego dzisiaj
robić, ponieważ była sobota, ale jakoś nie mógł spać. Łapa
podszedł do swojego kufra, wyciągnął jakąś znoszoną koszulkę
i czarne jeansy, po czym udał się do łazienki. Gdy po kilku
minutach wyszedł z pomieszczenia, ujrzał swoich przyjaciół,
którzy wpatrywali się w niego z szerokimi uśmiechami na twarzy.
Obrzucił ich pytającym spojrzeniem.
- Wszystkiego najlepszego! -
krzyknęli chórem. No tak, dopiero teraz dotarło do niego, jaki
jest dzisiaj dzień. On także uśmiechnął się do swoich kumpli.
- Kochany Łapo – zaczął James na pozór oficjalnym tonem –
Bardzo długo zastanawialiśmy się, czego moglibyśmy Ci życzyć –
kontynuował – Powodzenia u lasek? Przecież to już masz. Stania
się animagiem? Przecież już nim jesteś. Fantastycznych
przyjaciół? Lepszych od nas nie znajdziesz. – teraz to już Black
suszył do nich zęby. - Nie będziemy ci także życzyć zdania
egzaminów, bo każdy doskonale wie, że i tak sobie poradzisz –
mówił dalej Rogacz – Chcielibyśmy ci więc życzyć jeszcze
więcej epickich dowcipów z
naszym udziałem,
szalonych przygód w czasie pełni i żebyś w końcu poderwał
Meadowes – zakończył życzenia Potter i podszedł do przyjaciela
wręczając mu prezent. Syriusz zdawał się nie słyszeć wzmianki o
Dorcas, bo zabrał się za odpakowywanie upominków. Od okularnika
dostał podręczny zestaw czarodziejskiego kawalarza przywieziony
prosto z Egiptu. Charlus Potter przywiózł ten zestaw swojemu
synowi. Jednak rozczochraniec postanowił oddać go najlepszemu
przyjacielowi. Od Lunatyka, który wcześniej przekazał prezent
Jamesowi, otrzymał nowe figury do czarodziejskich szachów.
Natomiast Peter podarował Blackowi stos słodyczy. Huncwoci w
wyśmienitych nastrojach udali się na śniadanie. Oczywiście w
drodze do Wielkiej Sali nie zabrakło dziewcząt, które co chwila
porywały Syriusza na stronę w celu złożenia mu urodzinowych
życzeń. Kiedy przyjaciele znaleźli się w Sali Wejściowej
podeszła do nich Dorcas.
- Cześć, chłopaki – zagadnęła –
Syriusz, możemy pogadać? - zapytała, patrząc na przyjaciela.
Black poprosił kolegów, by zajęli mu miejsce w Wielkiej Sali, a
sam został z dziewczyną.
- O co chodzi, Meadowes? - zapytał.
-
Chciałabym złożyć ci życzenia – powiedziała, delikatnie się
uśmiechając – Chciałabym ci więc życzyć dużo szczęścia,
spełnienia marzeń, polepszenia relacji z rodziną, znalezienia
wspaniałej dziewczyny
i weź się może w końcu zepnij, i zostań na stałe obrońcą
Gryfonów, co?
- Dzięki, Dorcas – Syriusz uśmiechnął się
szczerze i nieśmiało przytulił Gryfonkę. Dziewczyna była nieco
zaskoczona reakcją Blacka, ale odwzajemniła gest i razem udali się
na śniadanie.
*
Wszyscy
uczniowie, którzy byli co najmniej w trzeciej klasie, stłoczyli się
teraz w Sali Wejściowej. No prawie wszyscy, bowiem Huncwoci
przybrali na swoje twarze wyraz głębokiej żałości i udali się
do swojego dormitorium. Studenci Szkoły Magii i Czarodziejstwa
czekali na to, aż woźny Filch znajdzie w końcu ich nazwiska na
swojej długaśnej liście i pozwoli im opuścić zamek. Lily Evans
była teraz niesamowicie szczęśliwa. Cieszyła się, że Potter nie
może pójść do Hogsmeade. Uważała to za pewną rekompensatę za
ten nieszczęsny szlaban, który mu dała. Obiecała sobie, że już
nigdy nie ukarze Jamesa, a przynajmniej nie w ten sposób. Następnym
razem, gdy coś przeskrobie, wyśle go do Filcha albo do McGonagall.
Ruda nie wiedziała jednak, że Gryfoni wcale nie zamierzali tak
łatwo rezygnować z tej eskapady. Gdy pozostali adepci opuszczali
tereny zamku, Huncwoci szli właśnie do wioski jednym ze swoich
tajemnych przejść. James dziękował w duchu za to, że Peter
postanowił jednak zostać w szkole. Glizdogon dostał nagłej
boleści żołądka. Jego dolegliwości były tak silne, że chłopak
udał się do pani Pomfrey. Huncwoci zastanawiali się nad nagłą
niedyspozycją Petera. Odpowiedź na nurtujące ich pytania nadeszła,
kiedy spojrzeli na szafkę nocną Blacka. Okazało się, że Glizdek
zjadł wszystkie słodkości, które rano sam wręczył Syriuszowi.
Jednak Rogacz dostrzegał teraz, gdy przechadzali się ulicami
wioski, zalety obżarstwa kolegi. Poruszanie się pod
peleryną-niewidką we dwoje było już niesamowicie trudne.
Okularnik zdawał sobie sprawę, że gdyby Peter tu był, jego
peleryna nie zdołałaby przykryć całej trójki. Łapa i Rogacz
planowali na wieczór, tradycją lat ubiegłych, małą imprezę,
dlatego koniecznie musieli odwiedzić Hogsmeade. Huncwoci zamierzali
zdobyć jakiś alkohol i tu zaczynały się ich problemy. Jak to
zrobić, żeby nie pozostać zauważonym. Gdyby ktokolwiek ich tutaj
zobaczył mieliby naprawdę przechlapane. Jak mieliby wytłumaczyć
profesor McGonagall swoją obecność w wiosce? Musieli by się
przyznać do swoich sekretów, a tego przecież nie chcieli. Gdy
wszystkie trybiki w głowie Jamesa pracowały na najwyższych
obrotach, próbując znaleźć jakieś rozwiązanie, Syriusz właśnie
pociągnął go w swoją stronę, co przyczyniło się do tego, że
znajdowali się teraz za jednym z budynków. Łapa zrzucił im z
ramion pelerynę.
- Black, kretynie, co ty robisz? - syknął
Rogacz. Ale przyjaciel nie udzielił mu odpowiedzi, tylko wychylił
się zza budynku i szepnął:
- Hej, Meadowes! - Syriusz
gratulował sobie w duszy pomysłu. Wiedział, że dziewczyna może
pomóc im w załatwieniu tego, po co tu przyszli. Gdy tylko ją
zobaczył, od razu postanowił ją trochę wykorzystać. Kiedy Dorcas
usłyszała wołanie kolegi, od razu do niego podeszła. Nie
ukrywała swojego zdziwienia na widok Huncwotów.
- Co wy tu
robicie? - spytała zdezorientowana – I jak się tu dostaliście?
Przecież macie szlaban – dodała.
- To akurat jest naszą
słodką, huncwocką, tajemnicą – powiedział Łapa – Dorcas,
zważywszy na to, że jesteś tu sama bez swoich jakże uroczych
przyjaciółek, pewnie poszukujesz dla mnie jakiegoś
niepowtarzalnego prezentu. Zatem chcę ci powiedzieć, że już nie
musisz tego robić – kontynuował pewnym głosem. Dziewczyna była
wyraźnie zaintrygowana. - Wystarczy, że wyświadczysz mi pewną
przysługę. Gdybyś mogła załatwić nam parę butelek Ognistej,
byłbym zobowiązany. Sama rozumiesz, że w tym położeniu, nie mogę
sam tego zrobić. - chłopak zakończył swój wywód. Na twarzy
panny Meadowes malowało się teraz oburzenie. Wiedziała, że jej
przyjaciel jest cynikiem, ale nie przypuszczała, że posunie się do
czegoś takiego. Już miała otwierać usta, żeby zaprotestować,
kiedy Black wypalił:
- Dorcas, proszę cię. Przecież urodziny
ma się raz do roku. - gdy Syriusz ujrzał wyraz twarzy swojej
rozmówczyni, wiedział, że teraz już mu nie odmówi.
*
Szajka
Huncwotów siedziała teraz w swoim dormitorium. Chłopacy szykowali
się do wieczornej imprezy, która miała odbyć się w Pokoju
Wspólnym. Black zapinał właśnie guziki swojej koszuli, Potter
stał przed lustrem i czochrał swoje włosy, natomiast ozdrowiały
Pettigrew siedział na łóżku i piszczał z zachwytu, wysłuchując
opowieści o tym, jak to Syriusz przekonał Meadowes do kupna
wysokoprocentowych napojów.
- Łapo, jak ty to robisz? - zapytał
Glizdogon, klaskając w dłonie.
- To nie ja, to mój urok
osobisty – odpowiedział rozbawiony chłopak. Gdy przyjaciele
wreszcie doprowadzili się do porządku, zeszli na dół. Kiedy tylko
znaleźli się w salonie, kilkoma machnięciami różdżki
wyczarowali dekoracje, przywołali ze swojej sypiali butelki Ognistej
i jedzenie zabrane z kuchni, a także włączyli muzykę. Gryfoni
przyjęli zaistniałą sytuację gromkimi brawami. Tylko jedna
rudowłosa osóbka prychnęła pogardliwie i zniknęła na schodach,
które prowadziły do dormitorium dziewcząt.
Parę minut przed
godziną trzecią, kiedy impreza naprawdę nabrała tempa, a spora
część uczestników już wymiękła, w Pokoju Wspólnym pojawił
się kapitan drużyny Gryfonów. Nie było trzeba być geniuszem,
żeby zauważyć, że Marley jest wściekły. Spojrzenie chłopaka
ciskało gromy. Jego piwne oczy starały się dostrzec w tym tłumie
swojego szukającego. Po kilku minutach zauważył wreszcie
rozczochraną czuprynę. Gryfon ruszył w stronę lekko podpitego
Rogacza i natychmiast się wydarł:
- Potter, czyś ty do reszty
zdurniał? Jutro gramy z Krukonami, a ty pijesz w najlepsze i jeszcze
rozpijasz mi drużynę – powiedział, wskazując ręką na Blacka.
Potem machnął szybko różdżką i wyłączył muzykę. Towarzyszył
temu jęk tańczących właśnie par. - Koniec imprezy! - wydarł się
kapitan drużyny quidditcha i wrócił do swojej sypialni.
*
W
szatni drużyny Gryfonów dało się wyczuć dość ponurą
atmosferę. Kapitan był naprawdę rozeźlony na swoich
podopiecznych. Nie spodziewał się, że mogą być aż tak
lekkomyślni. Najbardziej jednak zawiódł się na Potterze. Na kilka
minut przed meczem Marley próbował przypomnieć swoim zawodnikom
taktykę. Jednak teraz, kiedy spoglądał na ich twarze, na których
malowało się przede wszystkim zmęczenie i niewyspanie, zaczął
wątpić w to, że mogą wygrać. Gdy skończył swój wykład,
podszedł do szukającego i powiedział:
- Jeżeli przegramy, to
wierz mi, że cię zabiję, Potter! - powiedział chłopak, po czym
wygonił drużynę na boisko.
- A oto drużyna Gryfonów –
rozbrzmiał głos Jaspera Steela, Puchona, który pełnił funkcję
komentatora – Ścigający: Brian Marley, Dorcas Meadowes, Casper
Jones, pałkarze: Zack Lewis i David Cooper, obrońca: Syriusz Black
– przez trybuny przeszedł dziki pisk dziewcząt – I szukający:
James Potter – po raz pierwszy zdarzyło się tak, że Rogacz nie
otrzymał największych braw, dzisiaj gwiazdą meczu miał być Łapa.
Ucieszony okularnik zatoczył wielkie koło nad stadionem i puścił
oko do kumpla. Steel przedstawił także zespół przeciwników. Gdy
wszyscy gracze zajęli swoje pozycje, na boisko weszła profesor
Griffiths, która miała sędziować w dzisiejszym meczu. Kobieta
wetknęła sobie w usta mały, metalowy gwizdek, po czym dmuchnęła
w jego dzióbek, dając tym samym znak do rozpoczęcia tego
starcia.
- Krukoni przejmują kafla – zaczął Steele – Fisher
podaje do Stevensa, a ten decyduje się na strzał. Znakomita
interwencja Blacka! - rozradowani Gryfoni wyrazili swoje uznanie
gromkimi oklaskami – No cóż, Krukoni na razie bez punktów.
Wynik na razie pozostawał bez zmian, ale James zdawał sobie
sprawę, że jego drużyna ma spore kłopoty. Gryfoni grali dzisiaj
zupełnie inaczej niż zawsze, a to wszystko pewnie za sprawą
wczorajszej imprezy. Tak naprawdę główną robotę odwalał
Syriusz. Gdyby nie on, przeciwnicy trafiliby do ich bramki już
kilkakrotnie. Marley i Dorcas próbowali przejąć kafla, ale za
każdym razem, gdy to zrobili, w ich stronę mknęły zdradzieckie
tłuczki. Pałkarze Gryfonów całkowicie wyłączyli myślenie i
wcale nie pilnowali tych oszalałych piłek. Teraz Rogacz czuł się
naprawdę winny. Gdyby nie zorganizowali tego całego przyjęcia,
szłoby im o wiele lepiej. Przecież mogli przełożyć tą zabawę
na dzisiejszy wieczór. Wiedział, że prędzej czy później Syriusz
się złamie i w końcu puści pierwszego gola. Gdy tylko o tym
pomyślał, ścigający Krukonów przerzucił piłkę przez jedną z
pętli, których tak zaciekle bronił Łapa.
- Gryfoni przegrywają
dziesięć do zera! - wydarł się Jasper, a zrozpaczeni kibice tej
drużyny zaczęli głośno jęczeć. Potter wiedział, że teraz
wszystko zależy od niego. Musi jak najszybciej złapać znicza.
Rogacz wytężył swoje orzechowe oczy w poszukiwaniu złotej piłki,
jednak nigdzie jej nie dostrzegał. Czuł coraz większą presję, bo
przeciwnicy zdobyli kolejne cztery bramki, natomiast jego drużyna
dalej nie miała żadnych punktów. W końcu jednak Meadowes
zdecydowała się na indywidualną akcję, zdobywając tym samym
pierwszą bramkę. Ale nawet to nie ucieszyło Gryfonów. Szczerze
powiedziawszy, James wcale się temu nie dziwił. Podziwiał Dorcas,
ale wiedział, że sama z Marleyem tego meczu nie wygra.
Rozczochraniec poprawił sobie okulary, które zjechały mu na czubek
nosa i znów zatoczył kółko nad boiskiem. I wtedy zobaczył
znicza! Mała piłeczka trzepotała skrzydełkami tuż obok ucha
profesor McGonagall. Potter, nie zastanawiając się ani chwili,
pochylił się nad trzonkiem swojej Srebrnej Strzały i pomknął w
stronę nauczycielki. Zaskoczona kobieta myślała, że jej
wychowanek oszalał i właśnie próbuje ją zabić, dlatego też
przerażona odskoczyła w bok, wpadając tym samym na dyrektora
szkoły. Jednak Rogacz tego nie zauważył, skupiony był na swoim
celu. Gdy tylko zbliżył się do niego, wyciągnął w jego stronę
dłoń. Wszyscy obecni na meczu zamarli w oczekiwaniu na to, co się
stanie. Jamesowi w uszach dzwoniła adrenalina. Wiedział, że teraz
to on decyduje o wyniku.. Poczuł na swoich wyciągniętych palcach
muśnięcie delikatnych skrzydeł i wtedy to się stało... Zacisnął
swoje palce na zniczu i gdy poczuł w swojej dłoni jego zimno,
uniósł rękę wysoko do góry w geście triumfu!
- Gryffindor
wygrał! - rozległ się głos Steela, ale Rogacz już tego nie
dosłyszał, bo jego szczęśliwi koledzy nieśli go teraz na swoich
ramionach do zamku.
Kochane Łapo i Rogacz
OdpowiedzUsuńJak, co wieczór robię standardową rundę po blogach i... patrzę rozdział. Normalnie jestem zachwycona. Jak wy to robicie? Ja w klasie maturalnej zawiesiłam blogowanie, bo nie dałam rady, a Wy blogujecie i to tak zarąbiście!
Szlaban to chyba miała Evans, bo nie Potter - on to się nawet nieźle bawił podczas tego spotkania. W ogóle James zasiał "ziarno niezgody", bo pewnie teraz Ruda będzie się bardziej przyglądać Severusowi, ale i tak pozostanie ślepa na jego machloje. Szkoda, że Rogacz zdecydował się tylko na pocałunek w policzek. Skoro już ryzykował to powinien iść na cało.
Łapa i drużyna zawojowali na imprezie dzień przed meczem. Rozumiem poniekąd złość kapitana, ale przecież urodziny są raz w roku, więc trzeba je hucznie obchodzi. Swoją drogą to, że Gryfoni byli na kacu nie usprawiedliwia ich gry^^ W każdym razie grunt, że rozczochraniec złapał znicza, bo mogłoby być z nim ciężko.
Pozdrawiam życzę weny i Rogaczowi duuuużo zdrówka :)
Wasza Em
PS. U mnie też nowy rozdział
Droga Em,
Usuńsame nie wiemy jak to robimy, ale naszą siłą na pewno jest to, że jesteśmy we dwie i... jakoś to działa :)
Myślimy, że gdyby James poszedł na całość to sytuacja między nimi, byłaby jeszcze gorsza, jeśli się da.
Rogacz dziękuje za życzenia i przekazuje, że czuje się już lepiej.
Dziękujemy bardzo za odwiedziny i komentarz. Pozdrawiamy ciepło!
~ Łapa i Rogacz
Drogie Łapo i Rogaczu!
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę świetny. Bardzo podobała mi się kłótnia Jamesa i Lily. Mam nadzieję że w końcu Lily się do niego przekona. Tak samo jak Dorcas do Syriusza. Mam nadzieję że Evans da jeszcze jakiś szlaban Potterowi, a ten ją pocałuje. Biedny Peter, przejadł się i do Skrzydła Szpitalnego musiał iść. Gryffindor, wygrał! O, tak! Tylko szkoda że to Rogacz został gwiazdą meczu, a nie Łapa (w końcu jego urodziny).
Pozdrawiam was i życzę wam dużo weny
*Astoria PS: zapraszam do mnie http://lost-in-dreamsss.blogspot.com/
Droga Astorio,
Usuńdziękujemy bardzo, że nas odwiedziłaś i że spodobały Ci się nasze wypociny.
Przed Jamesem i Lily jeszcze dłuuuuga droga, zanim oboje dorosną. Co do Syriusza i Dorcas, to myślimy, że nie może być zbyt pięknie, ale coś się z nimi zrobi.
Też ubolewamy nad tym, że to znowu James by gwiazdą, ale taki przywilej szukającego.
Jeszcze raz dziękujemy bardzo za tak miłe słowa i pozdrawiamy gorąco. ~ Rogacz i Łapa
Rozdział fenomenalny. Byłam pewna, że James pocałuje Lilkę w usta. Przecież i tak już dużo zaryzykował. No, ale jak widać jeszcze nie. Nie sądziłam, że Dorcas pomoże chłopakom. No, ale w końcu Syriusz ma urodziny, więc czemu nie.
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że gryfoni przegrają, ale jednak nie. James uratował sytuację. Rozdział genialny. Życzę weny ~Dorcas
Droga Dorcas,
UsuńJames i Lily mają jeszcze czas, a Rogacz, mimo że nie wygląda, potrafi być inteligentny.
Dorcas za bardzo lubi Syriusza, żeby mu nie pomóc, poza tym są przyjaciółmi.
Dziękujemy bardzo za komentarz i pozdrawiamy!
~ Łapa i Rogacz
Rozdział jest genialny. Już się bałam że Gryfoni przez ta imprezę nie wygrają tego meczu.
OdpowiedzUsuńKochane! Ja nie wiem jak wy to robicie, ale rozdział jest fenomenalny! Szlaban Jamesa był boski, chociaż w zasadzie powinnam napisać szlaban Lily. Potter zasiał wątpliwość, co do Severusa, więc teraz Evans pewnie będzie drążyć ten temat. Mam nadzieję, że niedługo relacje Potter-Evans nieco się ocieplą (nie chodzi mi od razu o fascynacje i wielką miłość, ale powolne przełamywanie lodów). Impreza urodzinowa przed meczem była the best. Kapitan się wkurzył (w sumie się nie dziwię), ale na szczęście Gryfoni wygrali mecz. Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńW odpowiedzi na Wasze pytanie na moim blogu, nowa miniaturka pojawi się w przyszłym tygodniu. Jeszcze nie wiem w jaki dzień, ale na pewno poinformuje ;)
Kochana Repesco,
Usuńdziwimy się, że wszyscy tak zachwalacie nasze pomysły i styl pisarski, bo nie wiemy co w tym takiego niesamowitego :D Ale gdy tylko czytamy Wasze opinie, to szeroki uśmiech pojawia się na naszych twarzach i od razu chce się człowiekowi pisać.
Ta wątpliwość była potrzebna do dalszego rozwoju fabuły, może Evans kiedyś przejrzy na oczy. A co do Lilki i Pottera... to mają czas.
Czekamy niecierpliwie na powiadomienie od Ciebie!
Pozdrawiamy serdecznie! ~ Rogacz i Łapa
To znów ja: )
OdpowiedzUsuńTo zadziwiające, że zarówno Evans jak i Potter dążyli do tego samego celu a zeszło im się tak długo: ) Rozbawiłyście mnie rozmyślaniami Lily, która przygotowała sobie odzywki na zaczepki Jima: ) ten szlaban był zdecydowanie mistrzem dzisiejszego rozdziału, choć życzenia dla Syriusza i jego ćwiczenie swojego uroku osobistego na Dorcas też było super: ) wiem, że Lily i James musieli się poklocic ale miałam cichą nadzieję, że może Rudzielec zobaczy w nim odrobinę człowieka: ) mecz! Jak ja lubię mecze:) Rogacz znów mistrzem gry: )
Pozdrawiam Rogata
Kochana Rogata,
Usuńto nie było tak długo. Od kiedy panna Evans została panią prefekt, minęły dopiero dwa miesiące :D Cieszymy się, że podobał Ci się szlaban i pozostałe akcje. James i Lily jeszcze długo będą darli koty,ale co się odwlecze, to nie uciecze.
Pozdrawiamy ciepło i dziękujemy bardzo! ~ Rogacz i Łapa
Drogie dziewczyny,
OdpowiedzUsuńPewnie na jakiś czas jest to mój ostatni komentarz, nad czym ubolewam :( Rozdział jak zwykle wspaniały. Jak wy to robicie, że to wszytko brzmi jak prawdziwa, profesjonalna książka *.* Oj Lily, się gubi. Ta to by tylko wrzeszczała na Jamesa, bo po prostu istnieje. Co za jędza. Jejku, jak ta dziewczyna mnie wnerwia. Powoli mam dosyć jej zachowania na blogach :0 Ale i tak ją kocham <3 I całą resztę, prócz Petera. Życzenia Jamesa fantastyczne. Normalnie się uśmiałam :D I to ostanie o Dor :** Kocham ich razem i mam nadzieje, że niedługo będą piękna parka XD Uwielbiam rozdziały z opisem meczu. Boże, James upił drużynę XDD Nic dziwnego, że kapitan się wściekł. No, ale Rogacz złapał znicza i to jeszcze jak :P McGonagall wpadła na Dumbledora :3 Wszytko zasługa Jamesa. To chyba tyle. Przepraszam za taki nijaki komentarz, ale pisze go na szybko. Liczę, że mi wybaczcie. Mam nadzieje, że rozdział dacie szybko, a mi się go uda przeczytać i skomentować. Życzę dużo weeeenny!
Pozdrawiam cieplutko Panienka Livvi :*
Kochana Livvi,
Usuńmamy jednak szczerą nadzieję, że szybko uda Ci się do nas wrócić i raczyć nas swoim cudownym opowiadaniem! Dziękujemy za taką cudowną opinie, aż się zarumieniłyśmy! :)
Same uważamy Lily za ostatnią, skończoną wredotę, ale cierpliwie czekamy, aż dziewczyna się ogarnie. Poza tym w większości to Lily jest ta kryształowa, a James tą czarną owcą.
Co do Dorcas i Syriusz to nic nie wiemy :D Ale podobno związki oparte na przyjaźni podobno są trwalsze i szczęśliwsze.
Ten komentarz cudowny i będziemy tęsknić za Twoimi pomysłami, ale mamy nadzieję, że nie potrwa to długo.
Trzymaj się Droga Livvi ciepło, życzymy Ci wszystkiego co najlepsze i wracaj do nas!
Pozdrawiamy! ~ Rogacz i Łapa
Kochane Dziewczyny,
OdpowiedzUsuńna początku chciałabym wam bardzo podziękować za dedykację :) Rozdział jak zwykle jest świetny.
Najbardziej podobał mi się szlaban Jamesa, na którym Evans trochę się przejechała. Chyba nie tak go sobie wyobrażała, a Potter jak zwykle rzucił jej pod nogi kłody, których nie potrafiła pokonać. Szkoda, że jeszcze tyle czasu, aż ta dwójka będzie razem, bo już nie mogę się doczekać ich związku w waszym wydaniu. Jak widać obydwoje są siebie warci z tą chęcią górowania nad sobą.
Życzenia urodzinowe chłopaków - bomba :) Wg mnie proszenie Dorcas przez Syriusza o przysługę było lekką przesadą, ale to wszystko przez ten urok osobisty xD Pytanko: Macie zamiar ich połączyć?
Też bym się wkurzyła na miejscu kapitana drużyny, gdyby Potter rozpił mi wszystkich graczy, co mogłoby poskutkować przegranym meczem, dlatego bardzo dobrze, że Rogacz miał wyrzuty sumienia. Cieszę się, że sprostał przez to zadaniu, wziął na siebie odpowiedzialność i udało mu się złapać znicza. Może chociaż trochę mu się upiecze. Łapa świetnie sobie poradził jako obrońca i znowu wyrażam swoją nadzieję na to, że zostanie w drużynie na stałe :)
Pozdrawiam i życzę dużo weny oraz tuż po północy zapraszam do mnie na nowy rozdział.
Kochana Luthien,
Usuńnie ma za co, a my dziękujemy za to, że nas odwiedzasz i umilasz życie takimi cudownymi komentarzami. A także za wspaniałą nowinę o nowym rozdziale. Wpadniemy tuż po północy!
Także ubolewamy nad faktem, że nie możemy połączyć jeszcze tej dwójki, bo mamy na nich wiele pomysłów, ale ciii, nic nie mówimy.
Dorcas i Syriusz - będzie co ma być :D Na razie są przyjaciółmi i niech tak zostanie.
James zawsze ma parszywe szczęście, no... może poza relacjami z Evans.
Dziękujemy bardzo za Twoją obecność i czekamy na Twój rozdział.
Pozdrawiamy gorąco ~ Rogacz i Łapa
Zapraszam na nn. syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHej :-)
OdpowiedzUsuńStwierdzam iż James ma nierówno pod sufitem. Cieszy się ze szlabanu i nawet że go ma z Evans to i tak mnie to dziwi. Jak można się cieszyć ze szlabanu? no jak ?. Widocznie można. ,,- Tak, Evans – odparł ze spokojem. - Nie znasz mnie ani trochę, bo nigdy ze mną nie rozmawiałaś, zawsze tylko wrzeszczysz – rzucił oskarżycielskim tonem.
- Jesteś nadętym bufonem, który myśli, że wszystko mu się należy! Uważasz się za lepszego od innych, bo dobrze latasz na miotle! - powiedziała Lily.
- Za to twój Smarkerus jest pewnie cudownym przyjacielem, no nie? - powiedział z zazdrością '' KOCHAM TEN FRAGMENT <3 . Fajnie opisałyście ten mecz , ja nie umiem opisywać meczów łeee :c . Macie talent nie ma co ..
Pozdrawiam
Mała Czarna ^^
P.S Sorki że tak krótko ale jestem mega leniem w dodatku bez weny :c .
Zapraszam na rozdział 25. syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział 26 http://syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com/2015/03/rozdzia-26-hogsmeade.html
OdpowiedzUsuńKochane Łapo i Rogaczu!
OdpowiedzUsuńRozdział wyszedł prześwietny!
James nieźle podszedł Evans, czekam tylko, na ich zejście, ale biorąc pod uwagę, że Lily przyjaźni się jeszcze z Wycie... Severusem, jeszcze chwilkę poczekam... :c
Mecz naprawdę świetnie wam wyszedł, ja właśnie jestem w trakcie opisywania i istna katorga :/
"- Jesteś nadętym bufonem, który myśli, że wszystko mu się należy! Uważasz się za lepszego od innych, bo dobrze latasz na miotle! - powiedziała Lily.
- Za to twój Smarkerus jest pewnie cudownym przyjacielem, no nie? - powiedział z zazdrością ''-Jezu jak ja ich kocham <33
Uuu czyżby Lily dowiedziała się o Czarnej Magii?
Jejku ja chcę już nowy rozdział. Teraz.Zaraz.Natychmiast.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie na 4 rozdział (A za niedługo 5 ;) )
http://narcyzia-pisze.blogspot.com/
Kiedy dodacie nowy rozdział ?
OdpowiedzUsuńMiał być w środę a jest piątek.
As.
Droga As,
Usuńwiemy, przepraszamy ogromnie!!! :( Niestety nie wyrobiłyśmy się w terminie, jest nam strasznie wstyd. Właśnie jesteśmy w trakcie pisania. Obiecujemy wstawić go w sobotę na 100000%
Pozdrawiamy i jeszcze raz bardzo przepraszamy!
Kochane Dziewczyny ! Rozdział wyszedł wam fantastyczny ! Słowa Rogacza ,,Czy ten cały szlaban to tylko ściema, bo chciałaś zaprosić mnie na randkę? '' kompletnie mnie rozwaliły ! Szkoda tylko, że Lily nie przewidziała tego, że chłopak będzie bardzo szczęśliwy spędzając z nią szlaban :d
OdpowiedzUsuńUrodziny Łapy wprost wyborne....ciekawa jestem czy smakował mu torcik od Hagrida. Mam nadzieję, że tak !
Hej czy tylko ja zauważyłam, że słowa ,,z naszym udziałem'' i ,,znalezienia wspaniałej dziewczyny'' są zaznaczone innym kolorem ? Przypadek ? A może to ja mam jakieś omamy wzrokowe ???!
Pozdrawiam was cieplutko !
Kochana Arvis,
Usuńdziękujemy bardzo za odwiedziny i tak miły komentarz! A jeśli chodzi o inny kolor czcionki, to całkiem możliwe, bo są to robione poprawkowe wstawki i mogłyśmy koloru nie zmienić, więc nie martw, wszystko z Tobą w jak najlepszym porządku :D
Fantastyczny rozdział! Już cieszylam się że James pocałuje w usta Lilke a tu nie...jaki smutasek...Ale za to pomoc Dorcas-co oni by bez niej zrobili. No i wygrana Gryfonów dzięki Jamesowi :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta...
Życzę weny...
Pozdrawiam Dorcas :)
Hej! Na syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com rozdział 28
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział! Tylko czemu Rogacz nie pocałował Lily w USTA?! :D
OdpowiedzUsuń,,Rozpijasz mi drużynę!" - nie wiem czemu, ale to mnie rozśmieszyło.
I jeszcze James lecący na McGonnagal - bezcenne :D
Cudne rozdziały, lecę czytać dalej.
Pozdrawiam serdecznie.
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, urodziny Syriuszs wspaniale wyszły, och Lilli jednak mogła by dać szansę Jamesowi, a ten mecz to po prostu fuksem wygrali...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Na dziś to ostatni rozdział, który przeczytam, bo muszę jeszcze chwilę siąść do swojego rozdziału. :D
OdpowiedzUsuńAle obiecuję, że jutro tutaj wrócę. :D
O jeju! James na tym szlabanie to jest mistrzostwo. Gdyby w Lily było mniej jędzy (nadal nie rozumiem aż tak wielkiej niechęci i jej "mściwości", no jednak inaczej ją sobie wyobrażam), to byłoby jeszcze lepiej.
Ogólnie to Potter jest zabawny i co w większości opowiadań to właśnie się czekało na jego zmianę, tak tutaj James niech zostanie jaki jest, a Lily niech czym prędzej dorośleje. Serio, to ona powinna latać za nim, a nie na odwrót, bo czasami nie rozumiem trochę, co Rogacz w niej widzi. :D
Jej! Hagrid! <3
Życzenia Jamesa są świetne! :D Uwielbiam go!
Wiedziałam, że oni coś wymyślą w te urodziny, no ale tak przed meczem? :D
Dobrze, że Rogaś szybko złapał znicza, to przynajmniej się zrehabilitował w oczach Marley'a. :D
To do jutra pod XI :D
Buziaki! :*
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, urodziny Syriusza wyszły wspaniale, Lilli to jednak mogła by dać szansę Jamesowi, mecz to po prostu fuksem wygrali...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga