Jesteśmy nareszcie z nowym rozdziałem i na wstępie zdradzimy, że wreszcie postanowiłyśmy zająć się relacją Potter - Evans, bo troszkę ich ostatnio zaniedbaliśmy.
Niestety nie podamy Wam terminu następnego rozdziału, bo po prostu nie wiemy za bardzo jak ten miesiąc będzie wyglądał, ale gwarantujemy, że po maturach wrócimy do regularnego dodawania postów, a także do regularnego czytania Waszych blogów. Ogromnie przepraszamy za wszelkie zaległości, jest nam okropnie wstyd! Do końca tygodnia obiecujemy to wszystko nadrobić!
Pragniemy także podziękować za te wszystkie wyczerpujące i tak budujące komentarze pod ostatnią notką. Przy czytaniu ich zawsze jest wiele uśmiechu, jak i wzruszeń. Za to Wam ogromnie dziękujemy i kłaniamy się nisko :)
Rozdział pragniemy szczególnie zadedykować Panience Livvi w podziękowaniu za otrzymaną nominację, a także za jej wspaniałe rozdziały, które naprawdę są cudowne, a także za te wszystkie komentarze i pochwały, którymi nas obdarzasz! Dziękujemy!
A teraz zapraszamy do czytania!
Wasze ~ Rogacz i Łapa
*
Czas
po powrocie do szkoły, płynął swobodnie, nikomu nie wadząc. Pierwsza połowa
roku nauki już za uczniami i jeszcze raz tyle przed nimi. Z tej oto okazji w
sobotnie popołudnie Hogwart zupełnie opustoszał. Tylko wiatr przemierzał
samotnie korytarze szkolnych murów, szukając kogo by zmrozić swym podmuchem,
ale niestety nie znalazł dzisiaj żadnej ofiary. Za to magiczna wioska,
Hogsmeade i szkolne błonia roiły się od czarnych szat, które mijały się,
biegały, zatrzymywały się w małych grupkach na krótkie pogawędki. Na zewnątrz
było chłodno, ale za to bardzo pogodnie. Śnieżna, puchowa pokrywa tworzyła
metrową warstwę nadziemną ku uciesze młodszej części społeczności szkolnej, a
słońce przyświecało ich wariackim harcom. Starsza część spędzała ten czas w
wiosce, ciesząc się swoim towarzystwem i korzystając z okolicznych sklepików,
kawiarni i pubów. W pewnym przytulnym pomieszczeniu, którym była
ceglastoczerwona chatka, znajdująca się blisko peronu, siedziały przeważnie
pary damsko – męskie. Popijali oni kawę czy herbatę i delektowali się
delikatnymi wypiekami madame Confietta. Wnętrze kawiarni wypełniały drewniane,
okrągłe stoliki z dwoma krzesłami, obitymi atłasowym materiałem. Na kremowych
ścianach znajdowały się ozdoby w stylu vintage, a także drewniany zegar z
uroczą kukułką. Z sufitu zwisały ażurowe lampiony, które nadawały pomieszczeniu
dość klimatyczną poświatę. Z magicznego radia leciał właśnie cicho jakiś
bluesowy utwór, który kołysał klientów w swoim rytmie. Sama właścicielka była
wiecznie uśmiechnięta i lekko przysadzistą kobietką. Swoje kręcone, blond włosy
miała upięte w swobodnego koka, a piwne oczy puszczały łobuzerskie iskierki.
Jej styl obracał się wokół etnicznych sukienek, koronkowych półbucików i
kwiecistych chust, które okrywały jej okrąglutkie ramiona. W najbardziej
skrytym rogu kawiarni siedziała pochylona ku sobie para, śmiejąca się z czegoś
do rozpuku. Chłopak obejmował jedną ręką dziewczynę delikatnie w talii, a w
drugiej trzymał jej dłoń. Blondynka w szafirowej sukience na długim rękawie,
głaskała chłopaka po policzku i uśmiechała się do niego zalotnie. James w tej
chwili dopił swoją kawę, pociągnął Stellę za rękę i wyprowadził ją z kawiarni,
przepuszczając przodem w drzwiach. Oboje, trzymając się za ręce i ciesząc sobą
nawzajem, przemierzali zatłoczone ulice Hogsmeade, puszczając mimo uszu
zazdrosne komentarze innych dziewczyn, które dałyby wszystko by znaleźć się
teraz na miejscu blondynki. Okularnik zaprowadził Krukonkę w tylko sobie i
Blackowi znane miejsce. Była to polanka położona w lesie, blisko Wrzeszczącej
Chaty. Przypomniał sobie jak oboje z Syriuszem, dwa tygodnie temu, szukali
bezpiecznego miejsca na wilkołacze zabawy. Oboje wymknęli się wtedy ze szkoły
pod peleryną niewidką, przedostając się do wioski korytarzem biegnącym pod
posągiem Jednogarbnej Czarownicy. Teraz stał na środku łąki, rozmyślając jakby
tu jeszcze bardziej urozmaicić to miejsce, aby Luniek zgodził się w końcu, by
po raz drugi mu towarzyszyli. Jednak cmoknięcie ciepłych ust dziewczyny w
policzek, wyrwało go z myśli.
-
O czym myślisz, James? Po co tu przyszliśmy? – Stella dopytywała ciekawsko,
ciągle nie odsuwając się od Pottera nawet na pięć centymetrów.
-
Uznałem, że potrzebujemy wreszcie odrobinę samotności. Może luksusów tu nie ma,
ale jesteśmy za to tu razem. Sami… - mówił chłopak stopniowo ściszając głos i
szepcąc dziewczynie do ucha ostatnie słowo. Para spojrzała sobie w oczy i już
za chwilę tonęli we wspólnych uściskach i pocałunkach.
*
W
tym samym czasie w dormitorium Gryfonek z piątego rocznika panowała cisza,
zakłócana jedynie szelestem przewracanych kartek. Lily Evans leżała na łóżku
wciąż ubrana w pidżamę. Uznała, że kiedyś trzeba trochę poleniuchować, a akurat
ona ma do tego dzisiaj pełne prawo. Dla urozmaicenia tego czasu wertowała sobie
książkę o historii magii. Lubiła zagłębiać się w historię powstania tych
szkolnych murów i chociaż na chwilę przenieść się w dawne, i nieznane jej
czasy. A prawda była taka, że po prostu śmiertelnie się nudziła. Kiedy się
obudziła była sama w pokoju, dziewczyny gdzieś poszły, nie uprzedzając jej
nawet. Nie słyszała w ogóle jak wychodziły, a nie ma przecież aż tak twardego
snu. Wstała z łóżka i podeszła do parapetu, sadowiąc się na nim. Spojrzała
przez okno na szkolne błonia. Widziała biegających uczniów, przemokniętych do
suchej nitki przez ich śnieżną zabawę. Uśmiechnęła się do swoich wspomnień.
Kiedy była w drugiej klasie odważyła się wreszcie wyjść z przyjaciółkami zimą
na błonia. Rok wcześniej ogromnie się bała ze względu na Pottera. Groził jej
wtedy, że wypcha ją tym śniegiem jak fretkę. Teraz rozśmieszyło ją to
porównanie. Od kiedy tylko pamięta bała się go, a w dodatku ogromnie ją
irytował. Teraz pozostało tylko to drugie, a i tak z roku na rok coraz bardziej
go nie cierpiała. Westchnęła ciężko. Nie zamierzała dzisiaj o nim myśleć. Za to
spokoju nie dawała jej myśl o tym, gdzie są jej przyjaciółki. Nie mogły
przecież zapomnieć o takim dniu. Co roku pamiętały i spędzały ten dzień razem
na przeróżnych szaleństwach. A teraz? Siedziała samotnie jak ten przysłowiowy
palec i patrzyła tępo w obraz za szybą. Nawet nie zauważyła jak przysnęła,
kiedy nagle drzwi otworzyły się z głośnym hukiem.
-
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!! – Dorcas, Anne i jeszcze kilka innych Gryfonek,
które utrzymywały dobre relacje z Lily, wpadły do pokoju z głośnym krzykiem.
Spoglądały teraz na leżącą na posadzce Evans, która po głośnym przebudzeniem
spadła z parapetu, obtłukując sobie przy tym pośladki. Ruda spoglądała
zszokowana na całą grupę dziewcząt, cieszących się teraz w jej stronę. Przez
chwilę siedziała oniemiała, bo nie mogła sobie przypomnieć dlaczego miałyby tak
nagle wyskakiwać z życzeniami. Nagle ją olśniło. Wstała od razu z podłogi
rozradowana. Pamiętały! Jak mogła je posądzać o to, że mogłyby zapomnieć?
Przecież to są jej przyjaciółki. Pierwsza do Lily podbiegła Dorcas, a zaraz za
nią Anne, zasypując ją potokiem życzeń i wręczając prezenty.
-
Lily, z okazji Twoich szesnastych urodzin chcemy życzyć Ci, abyś wreszcie
znalazła miłość swojego życia i niekoniecznie musi być to Potter - na
wspomnienie o nim Evans skrzywiła się teatralnie – Bądź dalej tą wspaniałą
kujonicą, abyśmy miały od kogo spisywać notatki i nie zapominaj o tym, kim
jesteś, Rudzielcu! – dziewczyny obściskiwały się teraz i tańczyły wokół siebie.
Chwilę później pozostałe Gryfonki podchodziły do dziewczyny w celu złożenia
życzeń. Jubilatka szybko skoczyła do łazienki, aby ubrać swoją ulubioną,
szmaragdową sukienkę sięgającą kolan, uczesała włosy i postanowiła zabrać dziewczyny
do Hogsmeade, na co wszystkie chętnie przystały. Gryfonki szły dumnie główną
ulicą wioski, powodując zachwyt u męskiej części uczniów. W końcu weszły do
pubu pod Trzema Miotłami, aby wypić piwo kremowe dla uczczenia tejże okazji.
Kiedy zaczynało już zmierzchać, uznały, że czas aby wrócić do szkoły, by pani
prefekt nie musiała niepotrzebnie narażać się Filchowi. Wracały zaśnieżoną
ścieżką okalaną niskim murkiem. Lily mogła śmiało stwierdzić, że dawno już nie
czuła się aż tak szczęśliwa. Z przyjemnością oddawała się rozmowie ze swoimi
przyjaciółkami i koleżankami, zaśmiewając się do bólu brzucha, kiedy nagle coś
odwróciło jej uwagę. W oczy rzuciła jej się jakaś parka, która tarzała się w
śniegu na środku drogi. Evans podeszła bliżej, aby zobaczyć kto to i wtedy go
poznała. James właśnie rzucił kolejną partią śniegu w swoją towarzyszkę, nie
zauważając, że wszystkiemu przypatruje się grupka dziewcząt z jego domu. Ale
nagle coś go tknęło i odwrócił jednak głowę. Wtedy też rozpoznał te płomienne
włosy i aż go zatkało na jej widok. Wyglądała olśniewająco w tej sukience.
Jednak szybko przybrał jedną ze swoich wyćwiczonych min, aby nie dać po sobie
poznać, jak duże wrażenie zrobiła za nim Gryfonka. Pomógł wstać Stelli z ziemi
i kiedy był pewny, że Ruda się na niego patrzy, pocałował namiętnie blondynkę,
okręcając ją wokół siebie. W Lily coś się zagotowało. Wiedziała, że zrobił to
specjalnie, widziała to jego spojrzenie. Uznała, że nie pozwoli aby to „coś”
zepsuło jej ten cudowny dzień. Przeszła dumnie z głową podniesioną do góry obok
Pottera i niezauważalnie wyciągnęła różdżkę z kieszeni, mrucząc pod nosem
zaklęcie. Rozczochrańcowi momentalnie opadły spodnie aż po kostki. Grupka
Gryfonek wybuchła głośnym śmiechem na widok sławnego szukającego w samych
majtkach, w dodatku stojącego na śniegu. Chłopak był wściekły. Podciągnął
szybko spodnie, zaciągając jak najciaśniej pasek. Wiedział, że to ona, był
wręcz pewien, ale nie chciał jej dać tej satysfakcji, postanowił, że jakoś
wybrnie.
-
Widzisz, kochanie, jak ty na mnie działasz – rzekł do Stelli, ale powiedział to
na tyle głośno, by wszyscy gapie też to usłyszeli – Aż spodnie mi z wrażenia
opadają – uśmiechnął się do niej swoim zalotnym wdziękiem, wywołując tym samym
nieco skrzekliwy śmiech u blondynki. James, widząc odchodząc Evans tym swoim
sztywnym krokiem, wiedział, że to zadziałało. Po raz kolejny z nią wygrał.
*
Black
siedział w pokoju z Lupinem i Pettigrewem, grając z nimi w eksplodującego
durnia. Tak bardzo się nudzili, czekając na Jamesa, że sięgali po najbardziej
ostateczne środki zaradcze. Po kolejnej przegranej partii Syriusz złapał
książkę o obronie przed czarną magią i zaczął czytać, ale nie zrozumiał z
zapisanych stron nawet słowa.
-
Mam dość! – krzyknął w końcu, strasząc tym samym kimającego Glizdogona – Zróbmy
coś, bo zaraz tutaj skisnę! – narzekał Łapa krzycząc na całe dormitorium.
-
Przecież masz tam taką interesującą lekturę – powiedział rozbawiony Lupin,
mając na myśli podręcznik, który uprzednio Black próbował czytać. Długowłosy
rzucił książką w blondyna, wzbudzając ogólny śmiech w pokoju. Nagle zza drzwi
usłyszeli jakieś damskie piski i charakterystyczny śmiech Rogacza. Syriusz
zerwał się ze swojego łóżka i podbiegł do drzwi, otwierając je z impetem. Jego
oczom ukazał się widok łaskoczącej się pary, podciągniętej bluzki dziewczyny i
Rogacza w przekrzywionych okularach.
-
Ekhem… - odchrząknął znacząco Łapa na widok swojego przyjaciela z dziewczyną –
Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale miziacie się na naszej wycieraczce –
mówił oficjalnie chłopak, powstrzymując się od śmiechu, a zarazem myśląc o tym,
że jednak powinien zrobić to, co zamierzał. Tylko nie bardzo wiedział jak
odciągnąć Pottera od tej dziewczyny, ostatnio byli po prostu nierozłączni.
-
Przyjacielu drogi – bronił się okularnik przy okazji podnosząc Stellę z podłogi
– chciałem zauważyć, że nie mamy wycieraczki – wyszczerzył zęby do
długowłosego, wiedząc jaka zaraz będzie reakcja chłopaka. Ten zgodnie z
oczekiwaniami Rogacza przewrócił oczami i spojrzał na niego wzrokiem typu
„musimy pogadać”. James przez chwilę nie był pewny czy o to chodzi Blackowi,
ale uznał, że i tak już czas trochę odpocząć od tej dziewczyny. Zaproponował
więc, że odprowadzi Krukonkę do jej domu.
-
Dobrej nocy, kochanie – pożegnał Potter blondynkę, całując ją delikatnie.
Odwrócił się od niej szybko i ruszył w stronę wieży Gryffindoru. Kiedy był już
na szóstym piętrze, zauważył idealną panią prefekt z symbolem lwa na szacie. Z
początku zamierzał wyminąć ją bez słowa, ale mimo tego planu nie wytrzymał.
-
Proszę, proszę – powiedział głośno chłopak, zatrzymując się i opierając o
ścianę. Założył sobie ręce na piersi i przybrał lekceważącą postawę. – Nasza
wzorcowa Evans szwęda się tak późno po korytarzach? – spytał wyniośle,
zapominając o jednym ważnym szczególe.
-
Potter, pragnę ci przypomnieć, ty napuszony łbie, że w przeciwieństwie do
ciebie mam do tego pełne prawo – odparła również dumnie, wskazując na swoją
oznakę, przypiętą na piersi. – Radzę ci więc, żebyś biegem poszedł do wieży, bo
będziesz miał zaraz szansę na zarobienie szlabanu u Filcha. – dokończyła i już
chciała odejść, kiedy Rogacz zagrodził jej drogę.
-
I myślisz, że się przestraszę twoich marnych pogróżek, Evans? – spytał,
zbliżając się do niej niebezpiecznie.
-
Tak właśnie myślę – powiedziała Lily, nie dając się zbić z pantałyku – Przez
miesiąc nie odezwałeś się do mnie ani słowem i był to najpiękniejszy miesiąc w
moim szkolnym życiu – mówiła, odsuwając się od niego i starając się znaleźć
jakiś korytarz, w który mogłaby szybko skręcić – Nie może tak zostać? – dziewczyna
cofała się teraz lekko po ukosie w prawo do najbliższych drzwi. Jednak James
przejrzał jej zamiar i złapał ją za ramię.
-
No tak, wybacz. Pewnie wolałabyś, żeby zamiast mnie stał tu teraz Black, co? –
powiedział z kpiącym uśmieszkiem. Pani prefekt stanęła jak wryta. Była w szoku,
przecież Potter nie mógł o tym wiedzieć, przecież Syriusz nie powiedziałby mu
tego. A może jednak?
-
O czym ty… - próbowała udawać nieświadomą, ale chłopak wszedł jej w słowo.
-
Nie udawaj, wiem o wszystkim. – na jego twarzy widoczny był tryumf, wiedział,
że zszokował ją tym. Puścił jej ramię i odsunął się z zamiarem odejścia. Zrobił
już krok, kiedy jednak coś go tknęło i zatrzymał się. - Nie rozumiem tylko
jednego – spojrzał na Lily – Jesteśmy z Blackiem prawie identyczni. Mnie nie
cierpisz, a jego? O co w tym chodzi Evans? – miał nadzieję, że powie coś, co
jednak zmieni jego aktualny stosunek do niej.
-
To nie twoja sprawa, Potter – odparła wściekle, nie odwracając się do niego.
Nie chciała, żeby widział, jak bardzo ją to dotknęło – Idź już! – krzyknęła, a
jej głos poniósł się echem po korytarzu. James odszedł już bez słowa,
zostawiając dziewczynę samą. Był wściekły. Nie wiedział tylko czy na nią, czy
na siebie. Nie powinien wspominać o Syriuszu, ale nie mógł się pohamować,
musiał wiedzieć. Tylko co z tego, skoro ona ani nie zaprzeczyła niczemu, ani
nie potwierdziła? Czy ta dziewczyna nie może być taka jak inne? Musi być tak
strasznie uparta i zawzięta? Myślał, idąc i kopiąc po drodze w ozdobny posąg,
który zachwiał się niebezpiecznie.
*
Syriusz
czekał na przyjaciela z listem od Lily w ręku. Coś długo schodziło Jamesowi
odprowadzanie tej dziewczyny. Zaczął myśleć, że już gdzieś zabłądzili w jakiejś
sali, kiedy do pokoju wszedł nagle wściekły Rogacz.
-
Chłopie… - zaczął Black, ale Potter przerwał mu od razu.
-
Nie dzisiaj – okularnik ściągnął z siebie szatę czarodzieja i usiadł na łóżku,
zasłaniając wokół siebie kotary, które Łapa prawie od razu odsunął – Głuchy
jesteś Black? – spytał wściekle. Nie chciał się kłócić ze swoim przyjacielem,
myślał, że ten wie, że kiedy jest w takim stanie, to po prostu się go nie tyka.
-
Obawiam się, że tak – odparł Syriusz ze swoim uśmieszkiem – Musisz to dzisiaj
przeczytać. – powiedział kładąc nacisk na słowo „dzisiaj” i wręczając rozczochrańcowi
małą kartkę papieru.
-
Po co mi ten świstek? – James spojrzał lekceważąco na liścik, który trzymał
-
Najpierw przeczytaj, potem pytaj, dobra? – Łapa powoli już tracił cierpliwość.
Jego kolega, jak chciał, potrafił być strasznie irytujący. Rogacz tylko
spojrzał na długowłosego „spod byka”, ale nic już nie powiedział. Rozwinął
pogiętą karteczkę i od razu rozpoznał równe i pochyłe pismo Lilki. Z początku
miał ochotę podrzeć to, co trzymał, ale ciekawość wzięła górę i w końcu zaczął
czytać. Kiedy skończył, jego twarz rozjaśnił szeroki uśmiech. Evans jednak nie
kochała jego przyjaciela. Było to tylko momentalne zauroczenie i już koniec. Od
razu przypomniała mu się ich rozmowa na korytarzu. Szybko wyjął z kufra jakiś
czysty kawałek pergaminu i zaczął na nim pisać. Kiedy skończył, wysunął
szufladę i zaczął w niej czegoś szukać. Około minuty później wyjął z niej
srebrny wisiorek, który przedstawiał małego jelonka wraz z łańcuszkiem. Miał go
jej dać na święta, ale był wtedy na nią tak zły, że rzucił tą ozdobę w
najciemniejszy kąt szafki. Teraz przyglądał się chwilę temu podarunkowi, nie
był pewny czy Lily go nie wyrzuci, jak się dowie, że to od niego. Postanowił
jednak zaryzykować. Teraz pozostała tylko kwestia tego, jak wejść do jej
dormitorium. Opcja przez okno nie wchodziła w grę, bo dziewczęta pewnie już
spały, a schodami się nie da.
-
Syriusz, możesz mi w czymś pomóc? – spytał Rogacz chłopaka, wpadając na pewien
plan. Oboje wyszli do pokoju wspólnego. Okularnik trzymając liścik i prezencik
w ręku, zarzucił na siebie pelerynę niewidkę. Łapa użył na przyjacielu zaklęcia
„Wingardium leviosa”, aby ten mógł pokonać schodową pułapkę. James stał teraz
przed drzwiami i jak najciszej starał się nacisnąć klamkę. Kiedy drzwi
ustąpiły, wszedł bezszelestnie do środka. Rozejrzał się po pokoju w celu
zorientowania się jak on wygląda. Dawno już tu nie był, a już na pewno nie tak
późno wieczorem. Dwie dziewczyny z pokoju już spały, trzecia chyba była w
łazience, bo paliło się światło i było słychać szum puszczanej wody. Brakowało
tylko czwartej. Tak, brakowało Evans. Potter odetchnął z ulgą, co spowodowało
małe zaćmienie na skutek zaparowania okularów. Podszedł do łóżka Rudej, myśląc
czy zostawić podarunek na poduszce, czy może na kufrze, a może jednak na
szafce, która stała obok. Ostatecznie zdecydował się na półkę. Położył liścik,
a na nim opakowanego jelonka. Stał jeszcze chwilę w jednym miejscu, myśląc czy
aby na pewno to wystarczy. Potter wyciągnął różdżkę ze spodni i wyczarował mały
bukiet margaretek. Zadowolony ze swojego czynu, wyszedł z pokoju cicho
skrzypiąc drzwiami.
*
Było
około pierwszej w nocy, kiedy wreszcie Lily mogła zejść z dyżuru i zapaść w
wymarzony sen. Weszła cicho do pokoju, nie chcąc zbudzić swoich współlokatorek.
Zrzuciła z siebie szaty, sięgnęła po wrzosową koszulkę oraz czarne spodenki,
które służyły jej za pidżamę i weszła do łazienki. Wzięła ciepły prysznic,
spłukując z siebie zmęczenie po długim i samotnym włóczeniu się po szkolnych
korytarzach oraz starając się zapomnieć o dzisiejszej wymianie zdań między nią
a Potterem. Nie myślała, że Black mu o tym powie. Jak ona ma się teraz pokazać?
Komu jeszcze powiedział o wszystkim? Wychodząc z łazienki, starała się wyrzucić
te wszystkie myśli z głowy, chciała jak najszybciej zasnąć. Kiedy już się
kładła, zauważyła na swoim stoliczku bukiet kwiatów. Zdziwiona podniosła go i
szukała od kogo on jest, ale nie znalazła żadnego podpisu. Za to na półce leżał
mały list i pakunek. Powąchała kwiaty i włożyła do wyczarowanego wazonu z wodą.
Teraz sięgnęła po przedmiot zawinięty wstążką. Odwiązała kokardkę, odwinęła
kolorowy papier, z którego coś srebrnego wypadło i wylądowała na kołdrze. Lily
podniosła przedmiot, zapaliła różdżkę, by przyjrzeć się temu podarunkowi. Był
to srebrny łańcuszek z zawieszką w kształcie jelenia, nie rozumiała tylko, co
to ma symbolizować. Delikatnie odłożyła ozdobę na półkę i wzięła do ręki list.
Rozwinęła go i mimo złych przeczuć, zaczęła czytać.
Kochana Lily,
Dzisiaj Twoje urodziny, nie martw się, nigdy bym nie
zapomniał. Nie będę Ci niczego konkretnego życzył, w końcu Ty sama wiesz, czego najbardziej potrzebujesz, więc niech właśnie to się spełni. Przepraszam za
dzisiejsze oskarżenia, zapomnij o tym, nie powinienem był tego mówić,
wszystko już się wyjaśniło.
Zresztą nie mógłbym się wściekać
na tak cudowną istotkę jak Ty, moja kochana
Liluś. Mam
nadzieję, że prezent Ci się podoba i w swej dobroci
będziesz
go nosić, chwaląc się, że to od tego wspaniałego Jamesa otrzymałaś takie cudo.
A tak naprawdę to liczę na to, że go nie wyrzucisz i chociaż schowasz go gdzieś z dala od wścibskich oczu. Tęsknie za Tobą Lily na jawie i w
snach, każda moja myśl mimochodem biegnie ku Tobie, nawet teraz, kiedy czytasz
te słowa,
wypowiadam w myślach Twoje imię i wyobrażam sobie, jak spoglądasz na mnie swoimi cudownymi oczami, a uśmiech przeznaczasz
tylko dla mnie.
Mam nadzieję, że kiedyś będzie między nami coś więcej niż kłótnie.
Z wyrazami nadziei i
miłości,
Twój
kochany James
W
pierwszej chwili Evans nie marzyła o niczym innym jak ten list spalić, zgnieść,
podrzeć, rozerwać na drobne strzępy, rzucić dzikim psom na pożarcie. Jak ten
typ mógł tak bezczelnie po tamtej rozmowie, pisać jej teraz takie słodkie
słówka?! Coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że potterowska
bezczelność nie zna granic. Chwyciła w rękę wisiorek razem z listem, poszła
szybko do łazienki, aby wyrzucić każdą rzecz, która znajdowała się w jego ręku.
Stojąc nad śmietnikiem, podarła list na drobne kawałki i rzuciła je w otchłań
kubła, po czym ku jej zdziwieniu poczuła lekkie ukłucie żalu, ale zaraz czym
prędzej odgoniła od siebie to uczucie. Teraz jeszcze jelonek. Wyciągnęła rękę,
wisiorek zwisał delikatnie na łańcuszku, na końcu jej wskazującego palca. Coś
sprawiało, że Lily nie mogła się przemóc, by pozbyć się tego prezentu.
Mimowolnie pomyślała o tym, co James napisał i zamiast wyrzucić, ścisnęła
wisiorek mocniej w ręku. Wróciła na swoje łóżko i usiadła, przykrywając się
puchatą kołdrą. Popatrzyła na połyskującego w świetle księżyca jelonka i po
krótkim namyśle co z nim zrobić, owinęła go w ten sam papier ozdobny i położyła
delikatnie na dnie szuflady. Położyła się w końcu spać, prosząc w głębi, by po
raz kolejny, nie przyśnił jej się James.
*
Pierwsza. Skomentuje po szkole :*
OdpowiedzUsuńDrogie Rogaczu i Łapo!
UsuńRozdział boski *-*
Dała bym wszystko za odrobinę waszego talentu *-*
Nienawidzę tej tępej blondynki Stelli, kolejna zdobycz Jamesa. Z reguły nienawidzę wszystkich dziewczyn Jamesa i chłopaków Lily.
Mam nadzieję że Stella się szybko znudzi Rogasiowi.
Lily ma urodziny. Jak mogła myśleć że dziewczyny o tym zapomniały. A miał być to taki piękny dzień, ale Potter musiał go spieprzyć. On lubi wywoływać w Evans zazdrość, a zwłaszcza w jej urodziny.
Jeju, mam nadzieję że Potter zerwie ze Stellą, bo nie cierpię jej.
Potter musiał powiedzieć coś głupiego do Evans (o Syriuszu), a już myślałam że się z nią pogodzi. Potter powinien myśleć zanim coś powie.
Dobrze że James w końcu zrozumiał że Lily tylko była zauroczona Syriuszem. Słodkie że jednak da jej ten naszyjnik i do tego list i kwiatki. Pomysłowy ten nasz Rogacz jest.
Ten list Rogacza był naprawdę uroczy. Dobrze że Lilka nie wyrzuciła jednak naszyjnika z zawieszką jelonka.
Mam nadzieję że przyśni jej się James.
Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny,
Wasza Astoria
Ufufuf już myślałam że James przez to wyjście z tą no jak jej tam było eee Stellą tak Stellą zapomniał o urodzinach Lily. Rogaczowi bardzo dobrze udało się wyjść z opresji kiesy spodnie mu spadały. Pewnie jego fanki się cieszyły mogły podziwiać jego boskie nogi. Biedny Łapcia tak mu się nudziło że aż zaczął czytać książkę od obrony z której nic i tak nie zrozumiał. Nieeeeeeeee ! Lily jak moglaś podrzeć list od Jamesa !? Dobrze chociaż że nie wyrzuciłaś tego ślicznego Jelonka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Gabriela Black
Rozdział boski! Nie dziwię się, że Rogacza poniosło przy rozmowie z Lilką. Nie powinien tak mówić, ale go rozumiem.
OdpowiedzUsuńHeh... Syriusz i książka obrony przed czarną magią. Od kiedy Łapko ty się uczysz?
Ten list Rogacza był słodki. Mam nadzieję, że Lily będzie nosić ten wisiorek no i że w końcu przekona się do Jamesa bo inaczej to ten chłopak zwariuje!
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę mnóstwa weny ~Dorcas
P.S. Zapraszam do mnie na rozdział 31 http://syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com/
Kochane Łapo i Rogaczu,
OdpowiedzUsuńHmmm szukam i szukam, co by tu skrytykować... i kurcze nie da się. Rozdział obłędny barwny, humorystyczny, jakbyście to wszystko widziały na własne oczy. Uwielbiam Wasz humor, który jest taki lekki i genialny.
Wydaje mi się, że James i Stella świetnie bawili się w Hogsmeade. Może to i dziwne, ale jakoś ta parka nie wzbudza we mnie niechęci. Ich związek wydaje się fajny. I aż mi szkoda, że Evans to wszystko zepsuje.
Zaskoczyło mnie to, że Syriusz nie przesłał Jamesowi tego listu. Ja na miejscu Black'a zaraz po przeczytaniu wzięłabym przesłała przyjacielowi, a tak to nasz kochany Rogacz przez kilka dni niepotrzebnie się martwił.
Swoją drogą chłopak jakoś szybko jej wybacza. Tu najpierw się kłóci i jakby mógł to by ją z błotem zmieszał, a potem wypisuje listy miłosne.
Nie dziwię się, że Evans tak na niego reaguje. Huncwot po prostu zachowuje się jak baba w ciąży, albo jak nasza pogoda sprzed ostatnich dni słońce-deszcz-słońce-śnieg...
Jak Lily mogła pomyśleć, że przyjaciółki zapomniały o jej urodzinach? Przecież o naszej wiewiórze nie da się zapomnieć.Znowu wrócę do Rogacza, jakoś myślałam, że złoży Lilce życzenia jak się spotkali we wiosce, a zamiast tego on pocalował namiętnie Stellę, a Evans... czy ona była zazdrosna? Bo tak to wyglądało. W innym przypadku, czemu miałaby używać czarów, żeby ośmieszyć Pottera. Rozczochraniec na szczęście genialnie wybrnął z tego, bo ja na jego miescu spaliłabym się ze wstydu.
Rogacz powie kiedyś, co oznacza jeleń, czy raczej zachowa to dla siebie? Oczywiście pytam o przyszłość, bo teraz zielonooka by tego po prostu nie zrozumiała. W każdym razie duży plus dla niej, ze nie wywaliła łańcuszka. Zresztą spróbowałaby to zrobić to bym ją udusiła własnoręcznie.
Dobra mykam
Wybaczcie za nieskładny komentarz, ale nie mam siły...studia mnie wykańczają.
Pozdrawiam i całuję Was kochane Huncwotki ;)
Em
Drogie dziewczyny!
OdpowiedzUsuńNa sam początek przepraszam strasznie, że nie skomentowałam ostatniego waszego rozdziału, bo nie miałam czasu praktycznie, a kiedy przyszły święta, to robiłam wszystko tylko nie to co trzeba XD Przepraszam. Dziękuję bardzo, ale to bardzo za dedykacje *.* Nie spodziewałam się tego ani trochę i nawet mogę powiedzieć, że na nią nie zasługuje za to, bo zaniedbałam Waszego bloga :(
Okey przejdźmy do rozdziału. To jest boooossskieee! Tak cudnie piszecie, że tylko pozazdrościć ^^ Oczywiście, wszystko jest dopięte na ostatni guzik i jest piękne jak zawsze. To się w głowie nie mieści, że ktoś tak niesamowicie pisze :3
Teraz do treści:
Nie lubię tej Stelli czy jak jej tam XD Chyba dobrze napisałam :D Ta dziewczyna działa mi na nerwy! Pusta laleczka, która przyczepiła się do Jamesa i nie będzie chciała się doczepić. Och, to jest jasne jak słońce, że James kocha tylko Evans, ale ona Jeszcze nie widzi w nim kandydata na chłopaka i pewnie jeszcze nie będzie długo, więc tylko czekać na powiedzmy połowę 6 klasy :P Ten prezent, który od niego dostała jest piękny i dobrze, że go nie wyrzuciła, bo inaczej bym się wściekła :€ Dlaczego Rogacz musi zawsze najpierw powiedzieć, a później myśleć? Ughhh... JAMES myśl, bo jak będziesz tak gadał do Lily to nigdy jej nie zdobędziesz. Dorośnij! Dobrze, że Syriusz powiedział Jameowi, a raczej go pokazał- list z wyjaśnieniami Rudej , bo przynajmniej on przejrzał na oczy. To jak Ruda spuściła Potterowi spodnie było boskie. Hahahaha i jeszcze ja on z tego wybrnął, nie no szacun chłopie XD Cóż to chyba wszystko. Wybaczcie jeśli coś ważnego pominęłam, ale to jedynie będzie wynikać z mojej sklerozy oraz tego, że ostatnio mi się rozdziały kręcą z innymi blogami :D
Życzę dużo weny, chwił wytchnienia i pozdrawiam cieplutko!
Panienka Livvi :*
Kochane!
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać Wasze rozdziały, bo w nawet tak okropny dzień jak dzisiaj, sprawiacie, że uśmiecham się od ucha do ucha!
Z początku myślałam, że James specjalnie uda, że nie pamięta o urodzinach Lilki (wiedziałam, że o nich pamięta) i następnego dnia rzuci jej teatralnie prezentem i powie, że mu się dzisiaj przypomniało, że wczoraj miała urodziny. Jednak Wasza wersja jest zdecydowanie lepsza!
Powoli ocieplacie ich relacje, co niezmiernie mi się podoba.
Czekam na kolejny rozdział :*
Zapraszam na rozdział 32 http://syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCześć, zbieram się do przeczytania, ale wcześniej mam prośbę: ogarnijcie tekst. W tej chwili jest niechlujny i wygląda okropnie. Po pierwsze trzeba wszystko wyjustować, po drugie wstawić akapity (np. poprzez akapit->pierwszy wers w wordzie albo przez linijkę), po trzecie pozamieniać niewłaściwe w dialogach dywizy (-) na półpauzy (– ctrl+minus z numerycznej) albo ujednolicić na pauzy (— ctrl+alt+minus z numerycznej). Dlaczego wyśrodkowałyście list? A poza tym: gdzie jest spis treści? Nie pytam o archiwum, które jest nieporęczne i z którego nie lubię korzystać.
OdpowiedzUsuńKochane Dziewczyny,
OdpowiedzUsuńprzepraszam, że dopiero teraz, ale wcześniej nie miałam czasu. Teraz zresztą też nie, ale mniejsza z tym.
Rozdział strasznie mi się podobał. Stella jakoś mi nie pasuje do Jamesa, chociaż w sumie nie jest jakąś złą dziewczyną. Ładną i miłą.
Widzę, że James nadal ma problem z faktem, że Evans wolała Blacka niż jego. Mam jednak nadzieję, że teraz już przestanie się na nią złościć. Cieszę się, że jednak dał jej tego jelonka. Jeszcze bardziej cieszę się z tego, że Lilka go nie wyrzuciła, bo w pewnym momencie miałam ochotę jej coś zrobić.
Strasznie was przepraszam, że tym razem komentarz beznadziejny i wgl, ale czas mnie goni.
Pozdrawiam was serdecznie
Luthien
Kochane Rogacz i Łapo !
OdpowiedzUsuńU mnie nowy rozdział : http://lost-in-dreamsss.blogspot.com/
Zapraszam was serdecznie,
Pozdrawiam Astoria
Zapraszam na rozdział 33 http://syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŁapoko i Rogasiu!
OdpowiedzUsuńNiestety spełniły się moje prognozy i James przygruchał sobie tą całą Stellę, wyglądają na szczęśliwych, aż dziw uwierzyć, że Potter to taki dobry aktor. Pewnie pomagał mu fakt, że był wściekły na Lilkę za sytuację z Syriuszem. Jak mówi przysłowie: Czym się strułeś, tym się lecz. To znalezienie sobie innego obiektu podrywu, choć w tym wypadku wysilać się nie musiał wcale, może mieć sens. Zdziwiło mnie, że Lunatyk nie prawił mu morałów o bawieniu się cudzymi uczuciami, bo tak inteligentny facet na pewno nie uwierzył w jego nagłe odkochanie się.
Co do konfrontacji między Lily a Jamesem, to nie powiem, że się nie spodziewałam wygarnięcia Evans jej zauroczenia Blackiem, w końcu Potter to choleryk, nie przeżył by gdyby jej nie dopiekł, zwłaszcza, że go zraniła wybierając jego przyjaciela, choć to on zachowuje się jak kretyn i małpa na drucie w jednym by zwróciła na niego uwagę:) Oprócz tego zachowują się jak dzieci, ale to zabawne i w końcu zmierza w dobrym kierunku, bo kto się czubi ten się lubi:D
James zdenerwował mnie tym listem, w jednej chwili obraża Lily, a w drugiej pisze, że ją kocha. No masakra, złość tego nie usprawiedliwia, ale pokazuje jakim niedojrzałym facetem jest jeszcze Potter. Jak nie jest po jego myśli to spadaj, a jak jest to kocham cię. Też bym się wściekła na miejscu Evans, przecież niezdecydowanie! Jak ona może mu ufać, że gdyby coś się między nimi zepsuło to nie zostawił by jej albo nie zwyzywał? Ale mimo wszytko nie wyrzuciła jelonka, ja pewnie bym to zrobiła:D
Pozdrawiam Was i przesyłam uściski!
Mogę liczyć na malutki rozdzialik przed maturami?:>
James już niedługo powoli, ale bardzo powoli zacznie dojrzewać i przede wszystkim myśleć, ale jeszcze długa droga przed nim.
UsuńRozdział ukaże się jeszcze przed maturami. ;)
Drogie Łapo i Rogacz!
OdpowiedzUsuńChyba cierpimy na ten sam brak czasu i nie macie pojęcia jak głupio przychodzić tu z pół miesięcznym spóźnieniem!
Chciałam was przeprosić, kłaniając się nisko i licząc na wybaczenie.
A teraz przejdę do rozdziału, bo był cudowny i aż ciężko go nie pochwalić.
James udaje zakochanie, co według mnie okropnie mu wychodzi, dobrze, że Lilka powaliła go na kolana swoim wyglądem, sukienką, a przede wszystkim zachowaniem.
Dziewczyny spisały się na medal, nie pozwalając Evans kisić się w dormitorium, takie przyjaciółki to skarb Lilka, więc nie narzekaj!
I ten wisiorek, musiał być cudowny, biorąc pod uwagę, że moim ulubionym zwierzęciem jest jeleń, to idzie tylko zazdrościć.
Myślałam, że po tym liściku kamienna Evans chodź odrobinkę pęknie, a tu nic, drze wszystko na kawałki, niepoważna jakaś?! Ja bym ten list oprawiła i powiesiła nad kominkiem. :D
Chociaż z drugiej strony Rogacz przesadził wspominając o Blacku, nie znając całej prawdy, jakie to wszystko skomplikowane.
No cóż pozostaje mi jedynie przepraszać za swoją winę, czekać na nowy rozdział i życzyć weny.
Pozdrawiam Cyzia.
Ps1: Przepraszam za błędy, jestem na tablecie.
Ps2: Zapraszam na drugiego bloga z autorską fabułą: www.only-one-narcyzia.blogspot.com
Drogie Łapo i Rogaczu!
OdpowiedzUsuńchciałabym Was serdecznie zaprosić na mojego drugiego bloga : http://astoria-pisze.blogspot.com/
Mam nadzieje że się spodoba i pozdrawiam,
Wasza Astoria
Zapraszam na rozdział 34 http://syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com/2015/04/rozdzia-34-straty.html
OdpowiedzUsuńDziewczyny
OdpowiedzUsuńPowodzenia na maturach. Pamiętajcie :
1, "Matura to bzdura"
2."Nie matura a chęć szczera zrobi z Ciebie oficera"
3, Jesteście mądre i dacie radę
Trzymam mocno kciuki
Wasza
Em
Droga Em,
Usuńwiesz, że dopiero teraz zauważyłyśmy ten komentarz? :D
Nigdy nie cofamy się pod poprzednie notki, a powinnyśmy zacząć!
Jestem pierwsza w nocy, a my siedzimy i chichramy się z tego. Dziękujemy Ci ogromnie! To naprawdę nieocenione mieć taką kochaną Czytelniczkę jak Ty! Właśnie dzięki takim osobom znosimy w miarę dobrze to całe napięcie i zamiast się przejmować, właśnie tworzymy nowy rozdział!
Dziękujemy Ci ogrooomnie :)
Twoje ~ Łapa i Rogacz
,, Aż spodnie mi z wrażenia opadają " - znowu doprowadzacie mnie do śmiechu :D
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle, cudowny. Nie da się nic więcej o nim powiedzieć.
Lecę czytać dalej ^^
Pozdrawiam serdecznie.
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, więc naszej Lili śni się James, i jak widać jest jednak zazdrosna...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Ok. powracam po kilku dniach przerwy i myślę, że dziś uda mi się jeszcze przeczytać z 3 rozdziały :)
OdpowiedzUsuńUch, opisy otaczającego świata są bardzo ładne. Trochę jest błędów logicznych, ale to się rozwodzić nad nimi nie będę, bo są drobne.
Bawi mnie to, że na początku Lily stwierdza iż nie cierpi Jamesa i ją irytuje, a gdy ten całuje się ze Stellą to się wkurza i rzuca zaklęcie przez które chłopakowi spadają spodnie. :D Chyba coś nie do końca go nie cierpi :P
Ale to jak James wybrnął z tej sytuacji :D O Merlinie! Hahaha :D
Jeju, ale tak mi strasznie żal Pottera w tym Waszym opowiadaniu. On jest naprawdę spoko, a tu Lily tak się go strasznie o wszystko czepia. Brakuje mi strasznie jakiegoś naprawdę szczerego do bólu opisu jej uczuć, bo głównie to mam wrażenie, że jest czymś wiecznie sfrustrowana i odbija się na Jamesie. Swoją drogą to pełna podziwu jestem, że on tak ją ślepo uwielbia, no ale mam nadzieję, że oboje wkrótce będą ciut dojrzalsi i: a) James zobaczy, że jednak Lily to kawał zołzy (ale takiej negatywnej zołzy, prawie sucz :P) i uzna, że jednak lepiej będzie jeśli odpuści. b) Lily przestanie być taka sfrustrowana wszystkim, całym życiem i poluzuje mocno, i zacznie być wyrozumiała.
Jejku, smutno mi to pisać, bo uwielbiam Lily i naprawdę mam nadzieję, że Wy tak specjalnie ją kreujecie, że później zacznie się jej przemiana (może po tej pamiętnej akcji ze Snape'em?), bo teraz jest taka, że no wkurza mnie straszliwie :D
No kurła... Napisał w liście, że przeprasza za te oskarżenia i potem fakt, litania słodkości, a ona sie wkurwia, że niby bezczelny... Rozumiem jakieś poirytowanie, ale jej reakcje są grubo przesadzone. Nie no. Nie dzierżę jej :D r
Chociaż tyle, że nie wyrzuciła prezentu. No jakby wyrzuciła to bym straciła do niej resztki szacunku :P
Uch! WTF! James jej się śni?! :D
Och, ja tak bardzo chcę, żeby ona szybko zaczęła się zmieniać, bo rozdziały są przyjemne, dopóki nie pojawia się Lily i ona mnie tak denerwuje, że potem tak biadolę w tych komentarzach na nią, i staram się myśleć, żeby się uspokoić, ale nie mogę. :D
Buziaki! :*