Rozdział dedykujemy Rogatej, która jest autorką dwusetnego komentarza na naszym blogu i która najgłośniej domagała się notki przed egzaminami! Jesteś wielka! Wszyscy jesteście! Nadal nie wierzymy w to, że w tak krótkim czasie udało nam się zebrać tyle komentarzy. Nie zanudzamy Was już więcej naszą paplaniną. Trzymajcie za nas kciuki, żebyśmy dały z siebie wszystko na maturach. Miłej lektury! :)
~ Łapa i Rogacz
Albus
Dumbledore usiadł wygodnie przy kominku w swojej sypialni. To
właśnie tutaj spędzał wszystkie wieczory po opuszczeniu swojego
gabinetu. W tym w tym miejscu powstawały jego najznakomitsze
pomysły. Ten pokój wielokrotnie był świadkiem jego rozmyślań.
Tak, Albus Dumbledore co wieczór siadał przed kominkiem i wpatrując
się w ogień, zastanawiał się, czy te wszystkie pogłoski o Tomie
Riddlu są prawdziwe. Dyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa
wielokrotnie wspominał swojego niedawnego ucznia. Pamiętał, jak
powiedział małemu Tomowi o tym, że jest obdarzony magiczną mocą, jak stara Tiara Przydziału przydzieliła go do
Slytherinu. Pamiętał też, jak zdolnym uczniem był Tom. Czy to możliwe,
aby teraz parał się czarną magią, ukrywając się pod nazwiskiem
Lorda Voldemorta? Dzisiejszej nocy Dumbledore nie myślał jednak o
byłym uczniu. Swoje refleksje skupiał na o wiele bardziej
przyjemnym temacie, którym według niego była miłość. Tak, stary
Albus myślał właśnie o tym. Uważał bowiem, że to miłość
napędza ten świat. Wierzył, że właśnie to uczucie sprawia, że
warto żyć. Był pewny, że żadna, nawet najbardziej zaawansowana
magia, żadne, nawet najbardziej czarnoksięskie zaklęcie, żaden,
nawet najpotężniejszy czarodziej nigdy nie będzie w stanie pokonać
miłości. Wiedział, że miłość jest wieczna, niezniszczalna i
silniejsza od śmierci. Żałował tych, którzy nie potrafili
kochać, uważał ich za umarłych za życia. Współczuł tym,
którzy nigdy nie czuli się kochani. Sam robił wszystko, aby uczyć
swoich podopiecznych tego, że to właśnie to uczucie jest
najważniejsze. Dumbledore zastanawiał się, co zrobić, aby
tegoroczne Święto Miłości było wyjątkowe. Wiedział, że
niektórzy uważają Walentynki za coś zbędnego i niepotrzebnego.
Miał świadomość, że część ludzi nie postrzegała ich jako święta.
Zasmucało go to, że znajdywali się tacy, którzy wyśmiewali ten
dzień i wcale nie
świętowali.
Oczywiście Albus zgadzał się z tymi, którzy mówili, że trzeba
kochać przez cały czas, a nie tylko jeden dzień w ciągu
roku, ale uważał, że w tym dniu trzeba to robić w sposób
wyjątkowy i dlatego też postanowił wymyślić coś, co
przekonałoby do tego także jego studentów. Starzec długo
zastanawia nad tym, jak uświetnić ten dzień. Chciał nawet odwołać
piątkowe lekcje, ale po dłuższym namyśle stwierdził, że to nie
najlepszy pomysł. Później wpadł na pomysł zorganizowania kuligu
dla całej szkoły, chciał porozmawiać z Hagridem i poprosić go,
by przygotował testrale do zaprzęgu sań, ale po chwili doszedł do
wniosku, że profesor McGonagall nigdy nie wsiądzie na sanki, a
dyrektorowi bardzo zależało na tym, by każdy celebrował to
wyjątkowe święto. W końcu Dumbledore znalazł rozwiązanie
swojego problemu i uradowany klasnął w dłonie. Szybko wysłał
patronusa do madame Rosalie. Był pewien, że jego dobra przyjaciółka
przystanie na propozycję, którą zamierzał jej złożyć.
Szczęśliwy, że wpadł na kolejny genialny pomysł, założył
długą nocą koszulę i szlafmycę, po czym udał się do łóżka.
*
Młody,
przystojny chłopak właśnie przeskoczył przez dziurę w portrecie.
Po raz pierwszy od bardzo dawna na jego twarzy nie widniał uśmiech.
James Potter nie miał wcale powodów do radości. Był zły, głodny
i przemarznięty do szpiku kości. Kto normalny urządza treningi w
lutym? Niby jak miał latać na miotle, kiedy wiejący wiatr, sypiący
śnieg i odmarznięte ręce uniemożliwiały mu kontrolowanie
Srebrnej Strzały? Jak przy takiej pogodzie i panujących
ciemnościach miał złapać znicza? Oczywiście, że zależało mu
na zdobyciu pucharu, ale uważał, że trenowanie w takich warunkach
nic im nie da, ewentualnie przyniesie przeziębienie. Rogacz
uwielbiał quidditcha, ale zamiast wieczornego treningu wolałby
spędzić czas z przyjaciółmi, którzy pewnie świetnie się razem
bawili albo chociaż siedzieli w ciepłej bibliotece i pisali
wypracowanie dla Slughorna, a on latał na miotle i próbował złapać
złotą piłkę, co niestety nie udało mu się dzisiaj ani razu.
Pierwszy raz James nie zdołał uchwycić znicza. To właśnie to
spowodowało, że chłopak był zły. Był wściekły na samego
siebie. Koledzy i koleżanki z drużyny próbowali go pocieszyć,
mówiąc, że trening przy takich warunkach pogodowych był głupotą,
ale Rogacz nic sobie z tego nie robił, pierwszy raz nawalił i czuł
się z tym po prostu źle. Uważał, że nie może zwalić
wszystkiego na śnieżycę, bo niejeden wygrany mecz rozgrywał się
w czasie burzy i siarczystego deszczu. Rozgoryczony Potter udał się
do dormitorium. Był pewien, że spotka tam swoich przyjaciół, ale
niestety tak się nie stało, bo ci
udali się na kolację.
James cisnął swoją miotłę na łóżko i udał się do łazienki.
Gorący prysznic i suche ubrania to coś, czego w tej chwili
potrzebował. Rozluźniająca kąpiel przyniosła pożądany efekt i
sprawiła, że nastrój szukającego nieco się poprawił. Chłopak
postanowił dołączyć do swoich przyjaciół w Wielkiej Sali. Gdy
tylko wyszedł z salonu Gryfonów do jego ramienia od razu przykleiła
się Stella. Na szczęście dziewczyna nie usłyszała przekleństwa,
które na jej widok wyszło z ust Rogacza. Chłopak miał powoli
dość swojej dziewczyny, która robiła wszystko, by spędzić z nim
każdą wolną chwilę. Dziękował Merlinowi, że Stella nie
jest Gryfonką, dzięki czemu mógł mieć chociaż trochę
prywatności. Oczywiście Potter nie przyznał się do tego
przyjaciołom, nie chciał usłyszeć od Syriusza tych znamiennych
słów: „A nie mówiłem?”.
- Jimmy – zaczęła słodko
Krukonka – Jesteś nareszcie. Nie mieliśmy dzisiaj żadnej
wspólnej lekcji. Nie widziałam cię przez cały dzień i strasznie
tęskniłam – powiedziała, przybliżając swoje usta do jego
twarzy.
- Przecież mówiłem ci wczoraj, że mam trening –
odparł.
- Tak, wiem. Ale on tak długo trwał. Już myślałam,
że nigdy nie wrócisz – gruchała - James, muszę ci zadać ważne
pytanie – powiedziała McGregor.
- Możesz to uczynić w drodze
do Wielkiej Sali? - zapytał okularnik, ciągnąc ją za rękę –
Jestem strasznie głodny.
- James! To, o co chcę cię spytać,
jest ważniejsze od twojego pustego żołądka! - powiedziała
oburzona i skrzyżowała ręce na piersi. Rogacz przystanął
posłusznie, by posłuchać swojej drugiej połówki. Czuł jak w
jego brzuchu wszystko skręca się z głodu.
- Przepraszam,
kochanie – rzekł potulnie – Powiedz, co jest takie ważne –
zachęcił ją przepraszającym uśmiechem. Tylko zrób to szybko –
pomyślał.
- Chciałam cię zapytać, dokąd mnie jutro zabierasz
– oznajmiła, patrząc mu prosto w oczy. Mózg rozczochrańca
pracował teraz na najwyższych obrotach. Zastanawiał się, dlaczego
miałby ją gdzieś zabierać. Przecież nie miała urodzin. Mieli
miesięcznicę? Naprawdę chciała świętować coś takiego? Czasami
James żałował całej tej zemsty na Evans. Zwłaszcza po tym, kiedy
okazało się, że Lilka wcale nie była zainteresowana Łapą. Oprócz
tego wcale nie zdawała się być zazdrosna o Stellę, a o to przecież chodziło okularnikowi.
- Jutro są
walentynki. Mam nadzieję, że nie zapomniałeś – głos blondynki
zabrzmiał złowrogo.
- Eee... oczywiście, że nie – powiedział
Rogaty, posyłając jej jeden ze swoich huncwockich uśmiechów. -
Ale niech jutrzejszy dzień pozostanie niespodzianką, dobrze? -
zapytał, po czym cmoknął ją w policzek. Rozpromieniona dziewczyna
nie zadawała już żadnych pytań i para, ku ogromnemu zadowoleniu
chłopaka, udała się w końcu na kolację.
*
Roześmiani
i najedzeni Huncwoci przeskoczyli właśnie przez dziurę w
portrecie. Ich dobry humor był zasługą Syriusza, który chwilę
wcześniej opowiedział im wyjątkowo śmieszny dowcip. Nawet Remus
chichrał się jak opętany. Gdy przyjaciele w końcu się uspokoili,
zauważyli, że w Pokoju Wspólnym panuje jakieś niezwykłe
poruszenie. Niektóre dziewczyny piszczały radośnie i szeptały coś
po kątach z przyjaciółkami, za to spora część osobników płci
męskiej wydawała się być jakby trochę zielona na twarzy.
Chłopacy zastanawiali się, o co może chodzić Gryfonom. Peter
wskazał palcem, na sporą grupkę uczniów kłębiącą się pod
tablicą ogłoszeń, wyjaśniając kolegom, że zapewne tam znajdą
źródło tego dziwnego zamieszania. Syriusz przecisnął się przez
tłum uczniów, który w większości składał się z
rozchichotanych dziewcząt i przeczytał znajdujące się na tablicy
ogłoszenie:
Drodzy
Uczniowie i Nauczyciele!
Jutro z okazji Święta Miłości,
zwanego potocznie Walentynkami odbędzie się bal dla wszystkich
studentów i pracowników naszej szkoły. To niezwykłe wydarzenie
odbędzie się w gospodzie madame Rosalie w Hogsmeade. Z tej okazji
jutrzejsze lekcje zostają skrócone o połowę. Kochani, celebrujcie
to wspaniałe święto!
Albus
Percival Wulfryk Brian Dumbledore,
Dyrektor Szkoły Magii i
Czarodziejstwa w Hogwarcie.
Łapa
opowiedział przyjaciołom o tym, co przeczytał. Huncwoci nie
wydawali się być specjalnie zachwyceni wizją tańczenia przy romantycznych piosenkach. Nie mieli nic przeciwko balom, ale uważali,
że walentynki to marna okazja do tego, bu urządzać tak dużą
imprezę. Najbardziej niezadowolony z tego wszystkiego był James.
Wiedział, że powinien zaprosić Stellę, chociaż wcale nie chciał
tego robić. Wolałby już iść sam. Czuł, że ze swoją zazdrosną
i zaborczą dziewczyną raczej nie będzie się świetnie bawił.
-
Z kim idziecie? - zapytał nagle Glizdogon, który w duchu liczył na
to, że jego przyjaciele postanowią pójść na bal samotnie. On sam
wiedział, że raczej nie uda mu się w jeden dzień znaleźć dla
siebie partnerki i nie chciał odstawać od swoich kolegów.
-
Znajdę jutro jakąś uroczą towarzyszkę dla siebie – powiedział
Łapa, uśmiechając się szeroko.
- Zaproszę Stellę –
powiedział Rogacz bez cienia entuzjazmu i udał się do dormitorium.
*
W
piątkowy poranek Syriusz Black zrobił coś, czego nie robił nigdy
wcześniej. Wstał skoro świt, założył czyste ubrania, wziął
pelerynę-niewidkę oraz Mapę Huncwotów i wyszedł z dormitorium,
nie budząc nikogo. Gdy tylko opuścił salon Gryfonów, zauważył, że zamek
wygląda jakoś inaczej. Korytarze przyozdobione były różowymi i
czerwonymi balonami w kształcie serc. Wszędzie latały małe
amorki, które w bawełnianych workach trzymały serduszkowe
confetti. Pewnie zamierzały obsypywać nim zakochane pary. Łapa
pomyślał, że Dumbledore zwariował. Pół nocy Syriusz zastanawiał
się nad tym, co zrobić, by Rogacz nie zabierał na bal McGregor.
Black nie pałał do Stelli miłością. Uważał, że
dziewczyna oczywiście jest bardzo ładna, ale sądził, że jej
poziom inteligencji pozostawia wiele do życzenia. Ponadto widział,
jak James męczy się, spędzając czas z Krukonką. Łapa nic nie
mówił kumplowi, ale chciał mu jakoś w tym pomóc. On sam
miał dość tej blondynki, która cały czas za nimi łaziła i
wiecznie chciała wiedzieć, co robią. Złościła się na Jamesa,
że coś przed nią ukrywa. Odkąd Rogacz związał się z McGregor,
Huncwoci nie wywinęli żadnego kawału, bo wszechobecna Stella im na
to nie pozwalała. Długowłosy wymyślił więc świetny, jego zdaniem, plan,
który pozwoliłby mu pozbyć się tej denerwującej dziewuchy.
Musiał wprawdzie nagiąć parę punktów szkolnego regulaminu, ale
jakoś za bardzo się tym nie przejmował, przecież robił to
codziennie. Syriusz wyciągnął z kieszeni kawałek pergaminu i
stuknął w niego różdżką. Gdy już miał przed oczami cały plan
Hogwartu, zaczął na nim szukać Slughorna. Po kilku sekundach
znalazł kropkę z nazwiskiem profesora. Nauczyciel był w swojej sypialni. Nie
namyślając się dłużej, okrył się peleryną i wszedł do
gabinetu starego Ślimaka. Wiedział, że robi źle, ale miał
nadzieję, że Slughorn nie pogniewa się, gdy zniknie mu parę
kropel jednego eliksiru. Po kilku minutach znalazł w końcu to,
czego szukał. Co parę chwil sprawdzał też, czy belfer nie
opuszcza swojego pokoju. Łapa wyczarował małą fiolkę, przelał
do niej odrobinę mikstury i zadowolony z siebie opuścił
pomieszczenie. Chłopak wrócił do swojego dormitorium, odłożył
mapę i pelerynę na miejsce, po czym zabrał się za kolejną część
swojego planu. Zbliżył się ostrożnie do łóżka, na którym spał
James, nachylił się nad nim i wyrwał mu kilka włosów z jego
bujnej czupryny. Rogacz tylko przekręcił się na drugi bok,
zamruczał coś, co brzmiało jak „Mmmm... Lily” i spał dalej.
Black użył całej siły woli, żeby się nie roześmiać. Wrzucił
swoją zdobycz do fiolki z eliksirem, po czym położył się do
łóżka, by nie budzić podejrzeń kolegów.
*
Wszyscy
nauczyciele zgodnie stwierdzili, że cieszą się z tego, iż ich
skrócone lekcje właśnie dobiegły końca. Dzisiejsze zajęcia i
tak nie miały większego sensu, ponieważ podekscytowani uczniowie
rozmawiali tylko o wieczornej imprezie. Na wszystkich lekcjach studenci posyłali sobie miłosne liściki, całkowicie ignorując
produkujących się profesorów. Minerwa McGonagall odejmowała
dzisiaj rekordowe liczby punktów uczennicom, które za pomocą
różdżek próbowały malować paznokcie pod ławkami. Na szczęście
zajęcia dobiegły końca i nadeszła pora obiadu. Syriusz szybko
wybiegł z klasy, tłumacząc kumplom, że musi pilnie pójść do
toalety. Tak naprawdę miał zamiar wcielić swój plan w życie.
Udał się w tym celu do Wielkiej Sali i podmienił szklanki jednemu
z uczniów. Gdy to zrobił, usiadł tam, gdzie zawsze. Po niedługim
czasie dołączyli do niego pozostali studenci. Większość
dziewczyn była już w pełni gotowa na to, co za chwilę miało się
wydarzyć. Wymyślne fryzury i imprezowe makijaże. Łapa byłby
gotów przysiąc, że niektóre nawet mają pod szkolną szatą swoje
balowe sukienki.
Huncwoci w spokoju jedli swój obiad, gdy nagle
podbiegł do nich Snape. Chłopak serdecznie się do nich uśmiechnął,
ale swój wzrok zatrzymał na twarzy Rogacza, na którego patrzył
jakby z podziwem i.... miłością? Wszyscy poza Syriuszem spojrzeli
na niego podejrzanie. Black prawie się roześmiał, kiedy zdał
sobie sprawę z tego, że jego doskonały plan działa. Tymczasem
Ślizgon jakby się zarumienił i zagadnął:
- James – spojrzał
Rogaczowi głęboko w oczy – Zdaję sobie sprawę z tego, że ktoś
tak wspaniały jak ty na pewno jest już zajęty, ale może
zechciałbyś pójść ze mną na bal? - zapytał Severus, trzepocąc
rzęsami. Kiedy to zrobił, Potter zabrudził swój szkolny mundurek
sokiem z dyni, który jeszcze dziesięć sekund wcześniej znajdował
się w jego ustach. Wszyscy przyglądali się tej scenie z
rozbawieniem, ale i ciekawością, czekając na odpowiedź
okularnika, który miał ochotę zapaść się pod ziemię.
Rozczochraniec nie bardzo wiedział, co ma powiedzieć, toteż
milczał jak zaklęty, co chyba nie spodobało się Smarkowi. Chłopak
rzucił się na kolana, złożył ręce jak do modlitwy, spojrzał na
Gryfona i jęknął żałośnie:
- James, błagam cię! Zakochałem
się w tobie, rozumiesz? Kocham cię odkąd pamiętam. Wiem, że nie
jestem wybitnie przystojny, ale miłość nie zwraca uwagi na takie
rzeczy. Prędzej byłem dla ciebie niemiły, bo nie wiedziałem, w
jaki sposób mam wyrazić swoje uczucie. Jim, chciałbym, abyś moim
strumieniem, gdzie będę mógł zgasić swe pragnienie! - na te
słowa chłopaka profesor Dumbledore wstał i zaklaskał, po czym
powiedział coś o tym, że bardzo cieszy się z odwagi Severusa.
Zachęcił także innych, aby wyznali swe uczucia ukochanej osobie.
Gdy to zrobił, wszyscy uczniowie wybuchnęli niepohamowanym
śmiechem. No prawie wszyscy. Potter wyglądał raczej jakby miał
ochotę umrzeć, Snape tulił się teraz do kolan Rogacza, a Evans
rzucała okularnikowi wściekłe spojrzenie, będąc przekonana o
tym, że to on naszprycował czymś jej najlepszego przyjaciela.
James postanowił zachować resztki godności i opuścić Wielką
Salę. Gdy tylko poruszył nogami, Smarkerus dźwignął się z
klęczek, ujął obiekt swej miłości pod ramię i wraz z nim
opuścił pomieszczenie. Zaraz za swoim chłopakiem wybiegła Stella,
łapiąc go w Sali Wejściowej.
- James! Co to miało być?! -
zapytała, a żyła na jej szyi pulsowała niebezpiecznie.
- Skąd
mam wiedzieć? Nie mam pojęcia, o co mu chodzi - powiedział,
próbując uwolnić swoją prawą rękę z objęć Snape'a.
- To
dobrze – odetchnęła z ulgą. - Już się bałam, że ty jesteś
ge... - przerwała, widząc spojrzenie Rogacza – Nieważne. Idź i
przyszykuj się na bal.
- Nie idę na bal – powiedział, a oczy
Stelli przybrały rozmiar golfowych piłek.
- Jak to nie idziesz
na bal?!
- A jak to sobie wyobrażasz? Mam tańczyć z tobą i
Smarkiem w kółeczku? - zapytał, spoglądając z obrzydzeniem na
Ślizgona.
- Jimmy, nie możesz mi tego zrobić! Jesteś mój i
masz wobec mnie obowiązki! Nie możesz mnie zostawić w walentynki
-
Stella, nie jestem Twoją własnością. Poza tym też nie jestem
zachwycony faktem, że Snape się do mnie przyczepił. Wcale tego nie
chciałem, jakbyś nie zauważyła – odpowiedział zgryźliwie.
-
James?! Jak ty mnie traktujesz? - zapytała ze łzami w oczach –
Myślałam, że jesteś inny! - powiedziała i już przymierzała się
do tego, aby go spoliczkować, ale Rogacz chwycił ją za
nadgarstek.
- Daruj sobie, Stella – powiedział – To koniec –
dodał i wraz z wiszącym na jego ramieniu Smarkerusem udał się do
wieży Gryfonów. Potter poczuł jakąś dziwną ulgę. To, że przed
chwilą rzucił swoją dziewczynę napawało go radością, którą
właśnie zburzył Snape, zagadując:
- Jimmy, jesteś taki
przystojny! - okularnik wyglądał właśnie jakby powstrzymywał
się od puszczenia pawia – A jaki umięśniony! - zapiszczał
Severus, macając ramię Gryfona.
- Snape, w tej chwili przestań!
- powiedział Rogacz, wyrywając swoją rękę z uścisku swojego
największego wroga.
- Oczywiście, dla ciebie wszystko, kochanie
– powiedział chłopak i już więcej nie tulił się do Rogacza,
ale szedł za nim i zachwycał się jego atrakcyjnym wyglądem. W
końcu dotarli do portretu Grubej Damy. Snape, zdając sobie sprawę
z tego, że James planuje go opuścić, zapytał łzawym tonem:
-
Chcesz mnie teraz tak zostawić? Po tym, jak wyznałem ci miłość
na oczach całej szkoły? - Potter zastanawiał się, co za kretyn
wywinął mu taki numer. Przysiągł sobie, że wyrwie mu wszystkie
kończyny, jak tylko dowie się, kim on jest.
- Spokojnie, Snape –
powiedział – Tylko się przebiorę i zaraz do ciebie wracam. Razem
pójdziemy na bal, okej? - zapytał i nie czekając na odpowiedź,
przeszedł przez dziurę pod portretem.
*
Lily
Evans postanowiła, że nie nie odpuści Potterowi. Ten chłopak jest
coraz gorszy! Jak on mógł podać Severusowi eliksir miłosny? Ruda
od razu zorientowała się, że Snape napił się amortencji, dlatego
tak dziwnie się zachowywał. Dziewczyna zawsze postrzegała Jamesa
jako skończonego idiotę, ale nie spodziewała się, że jest gotów
zrobić coś takiego. Nienawidził Severusa tylko dlatego, że był
Ślizgonem. To jego sprawa, Evans nie miała na to wpływu. Ale nie
musiał manifestować swojej niechęci na każdym kroku. Nie musiał
też robić tego, w tak podły sposób, robiąc z Severusa
pośmiewisko na oczach wszystkich. Zdenerwowana Lily biegła jak
szalona, kiedy przed wejściem do salonu Gryfonów zauważyła
swojego najlepszego przyjaciela.
- Lily – zagadnął ją
uprzejmie – Powiedz proszę Jamesowi, żeby przebierał się
szybciej. - Gryfonka nic nie odpowiedziała, tylko pobiegła do
dormitorium Huncwotów. Nie zawracając sobie głowy tak błahymi
rzeczami jak pukanie, weszła do środka. W pokoju był tylko James,
który właśnie wciągał na siebie czarną koszulkę. Evans trochę
speszyła się tym widokiem, ale od razu przypomniała sobie, po co
tutaj przyszła i zaczęła swoją tyradę:
- JESTEŚ NAJWIĘKSZYM
PALANTEM, JAKI KIEDYKOLWIEK CHODZIŁ PO ZIEMI! NIE MAM POJĘCIA JAK
MOŻNA BYĆ AŻ TAK OGRANICZONYM UMYSŁOWO, ŻEBY PONIŻAĆ INNYCH NA
OCZACH CAŁEJ SZKOŁY! CO CI TO DAŁO?! JESTEŚ SZCZĘŚLIWSZY, BO
SEV WYSZEDŁ NA KRETYNA?! NIE WIEM, CO INNE DZIEWCZYNY W TOBIE WIDZĄ!
TROLL GÓRSKI JEST STO RAZY MĄDRZEJSZY OD CIEBIE. OPRÓCZ TE... -
nie dane było jej dokończyć, bo James jej przerwał:
- Zanim
się zagalopujesz, Evans... Po pierwsze - puka się – Lily tylko
prychnęła niczym rozjuszona kotka – Po drugie - czy ty naprawdę
uważasz, że zależało mi na tym żeby Smark się do mnie
przyczepił?! Dlaczego wszyscy myślą, że to ja? Wierz mi, że też
chętnie dowiedziałbym się, kto za tym stoi. Chciałbym
pogratulować dowcipnisiowi poczucia humoru – rzekł z sarkazmem.
Evans zastanawiała się nad tym, co powiedział rozczochraniec. Po
namyśle stwierdziła, że chyba za bardzo pospieszyła się ze swoim
osądem. Przecież ta sytuacja była żenująca nie tylko dla
Severusa, ale też dla Pottera.
- Jeżeli to wszystko, co chciałaś
mi powiedzieć, to lepiej już idź, bo nie zdążysz na bal –
powiedział, zerkając na zegarek. Lily posłuchała jego rady,
chociaż niespecjalnie zależało jej na tej imprezie. Anne także
nie pałała entuzjazmem. Dorcas początkowo wcale nie zamierzała
pójść do Hogsmeade. Zmieniła zdanie, kiedy Syriusz zapytał, czy
nie zechciałby mu towarzyszyć. Łapa nie chciał ryzykować,
zapraszając nieznajomą dziewczynę. Nie chciał trafić na kogoś
takiego jak Stella, dlatego zaprosił swoją najlepszą przyjaciółkę.
Znał Dorcas od dawna i wiedział, że będą się razem świetnie
bawić. Lily zeszła na dół, by dołączyć o przyjaciółek, ale w
Sali Wejściowej ich nie znalazła. Zastała tam Filcha, który
poinformował ją, że przed chwilą wszyscy, którzy wybierali się
do Hogsmeade, opuścili zamek. Dziewczyna prosiła woźnego, żeby
pozwolił jej dogonić grupę, ale ten kategorycznie odmówił,
prawiąc jej kazania na temat punktualności. Zrezygnowana wróciła do wieży i z ulgą stwierdziła, że Sev chyba znudził
się czekaniem na Jamesa. Ruda wprawdzie nie miała wielkiej ochoty,
żeby pójść na imprezę, ale zastanawiała się, dlaczego Anne po
nią nie przyszła, przecież miały iść razem. Chciały tylko
sprawdzić, co takiego wymyślił Dumbledore. Potem planowały wrócić
do zamku. Może Loran wybrała się z Remusem? Dlatego nie zwróciła
uwagi na nieobecność przyjaciółki. Gdy weszła do Pokoju
Wspólnego, zauważyła rozczochrańca, który z zapałem studiował
jakiś podręcznik.
- Pomóc ci? - zapytała. Rogacz spojrzał na
nią, jakby właśnie ujrzał profesor McGonagall, robiącą szpagat.
Lily też zdziwiła się, że to powiedziała. Czuła wyrzuty
sumienia za to, że wcześniej zrobiła mu bezpodstawną awanturę.
Nie lubiła go, ale miała wrażenie, że powinna mu to jakoś
wynagrodzić. - I tak nie mam nic innego do roboty – powiedziała,
siadając na krześle obok niego.
- Eeee... Nie wybierasz się do
Hogsmeade?
- Spóźniłam się. Wszyscy już poszli i Filch nie
chce mnie puścić – powiedziała. James intensywnie myślał nad
tym, co ma teraz zrobić. Mógłby zabrać Evans do wioski, używając
jednego z tajemnych przejść Huncwotów. Nie wiedział jednak, czy
przyjaciele zgodziliby się na to, by Lily poznała ich sekrety. Nie
był też w stanie przewidzieć reakcji Evans. Może poleciałaby na
skargę do McGonagall, a ta skonfiskowałaby mapę i pelerynę? Poza
tym teraz miał okazję spędzić z nią trochę czasu sam na sam. Na
balu na pewno pobiegłaby do przyjaciółek, całkowicie go ignorując. Ten
argument ostatecznie utwierdził go w przekonaniu, że powinni zostać
w zamku.
- To co? - zapytała dziewczyna
- Dlaczego chcesz mi
pomóc?
- Bo niepotrzebnie na ciebie nakrzyczałam. Potraktuj to
jako zadośćuczynienie i zdecyduj się, czy chcesz mojej pomocy, bo
zaraz zmienię zdanie – powiedziała na jednym wydechu, krzyżując
ręce na piersi.
- Piszę wypracowanie dla Slughorna, więc możesz
opowiedzieć mi o składnikach potrzebnych do uwarzenia Eliksiru
Słodkiego Snu. - Evansówna zaczęła swój wywód, a James
skrzętnie notował każde słowo płynące z jej ust. Lily
zainteresowała go tym, o czym opowiadała. Rogacz żałował, że
Ślimak nie opowiada o swojej profesji z taką pasją jak jego
ukochana. Wtedy jego lekcje byłyby o wiele ciekawsze. Syriusz z
pewnością uznałby, że jego najlepszy przyjaciel słuchałby Evans
z takim samym zapałem nawet wtedy, gdyby ta opowiadała o wadach i zaletach papieru toaletowego.
- Nie uważasz, że to dziwne? - zapytał James,
kiedy zapisał w całości zwój pergaminu.
- Niby co? - spojrzała
na niego zdumiona
- To, że spędzamy razem święto zakochanych –
wyszczerzył się do niej, a ona przewróciła oczami.
-
Powinieneś je spędzać ze swoją dziewczyną – stwierdziła.
-
Nie mam dziewczyny.
- A Stella? - wszyscy w szkole wiedzieli o
tym, że Potter związał się z Krukonką, bo często można było
spotkać ich całujących się w zakamarkach szkolnych korytarzy.
-
Rozstaliśmy się – oznajmił. Gryfonka nic więcej nie
powiedziała. Wzięła do ręki wypracowanie kolegi. Wolała się
upewnić, czy przypadkiem nie zrobił jakichś błędów. - Lily,
mogę cię o coś spytać? - zagadnął okularnik.
- Możesz pod
warunkiem, że nie będziesz chciał się ze mną umówić –
powiedziała, patrząc na niego znad trzymanego w dłoniach
pergaminu.
- Spodobał ci się mój urodzinowy prezent? - zapytał,
uśmiechając się do swojej towarzyszki.
- Nie przeginaj, Potter
– powiedziała i oddawszy mu wypracowanie, udała się do swojego
dormitorium.
Tutaj jest moje miejsce na komentarz :D Wpadnę później ;)
OdpowiedzUsuńOch, dziewczyny... Przepraszam Was ogromnie! Mam ogromne zaległości u Was jak i u innych, ale postaram się jak najszybciej nadrobić wszystkie rozdziały jakie dodałyście C:
UsuńTo tak, zaczynam od 14 rozdziału, którego nie skomentowałam i będę się tak pięła aż do najnowszego.
Zaczynając od samego początku:
Ciekawe czy gdyby pokój mógł mówić, to czy powiedziałby nam coś ciekawego o samym Albusie Dumbledorze,który prowadził tam zapewne dużo rozmów z różnymi osobami, albo i nawet samym sobą. Nasz kochany dyrektor ma rację. Miłość to uczucie, którego nie jest wstanie zepsuć żadne zło ani żaden zły człowiek, bo ono zawsze pokona wszelkie przeciwności losu i będzie nam podpowiadało w jakim kierunku mamy się udać. To jest naprawdę coś niesamowicie pięknego *.*
"Później wpadł na pomysł zorganizowania kuligu dla całej szkoły, (...) ale po chwili doszedł do wniosku, że profesor McGonagall nigdy nie wsiądzie na sanki" ~ Czytając ten fragment, wyobraziłam sobie ten widok :D McGonagall pędząca na sankach... To musiałby być niezapomniany widok XD Szkoda, że taki odległy...
Ciekawe na jaki to pomysł wpadł nasz zacny Dumbledor... Już się nie mogę doczekać, to też takiego wymyślił.
Ta Stella zaczyna działać mi na nerwy... Jak można się za kimś stęsknić, po niecałym dniu niewidzenia? Tylko zdziczała logika dziewczyn może to rozumieć, albo lepiej to powiem: Dziewczyn, które są najnormalniej w świecie głupie i pstro mają w pustych głowach.
Och, kochana, oczywiście, że James zapomniał, bo zazwyczaj chłopacy zapominają o takich rzeczach, a tym bardziej, jeśli takie lafiryndy nic dla nich nie znaczą...
Czyli jednak bal był pomysłem naszego kochanego dyrektora. Niecierpliwie na niego czekam :)
"- Znajdę jutro jakąś uroczą towarzyszkę dla siebie – powiedział Łapa, uśmiechając się szeroko." ~ Syriusz i jego teksty, które po prostu powalają na kolanka XD
Z jednej strony cieszę się, że Łapa wymyślił plan pozbycia się Stelli jako osoby towarzyszącej na balu, ale z drugiej to jestem dość spięta, bo w końcu to pomysł Blacka, a po nim można się wszystkiego domyślić...
HHAHAHA... O kim może śnić Rogacz? O to jest pytanie za 100 punktów xd No oczywiście, że o rudej złośnicy, potocznie zwanej Lily :P
Merlinie! Snape... HAHAHAHA - padałam i długo nie wstawałam. Ten moment wyszedł wam cudownie. Jeszcze sporo po przeczytaniu tego miałam banana ogromnych rozmiarów na twarzy XD
Taaaaaaaaaaakkkk!!!! James i Stella zerwali *.* Cieszę się jak jakąś głupia. Szczerze to nigdy nie lubiłam Snape'a, ale nawet jest mi miło, wiedząc, że James jakoś chamsko go nie potraktował po tej akcji.
Lily mam dla ciebie kochana radę, zanim postanowisz na kogoś nakrzyczeć i po nim pojechać to zastanów się czy to rzeczywiście na sens, okey XD Cieszę się, że mnie zrozumiałaś i mam nadzieję przyjęłaś do wiadomości. Och, James i Evans są razem. Mmmmm... <3 WoW, oni rozmawiali normalnie, bez kłótni. Ciekawi mnie jednak dlaczego Lily nie odpowiedziała Jamesowi na zadane przez niego pytane ^^ To mnie intryguje C:
Och, jednym słowem jak zawsze rozdział był wspaniały *.* Życzę Wam dziewczyny mnóstwo weny i oczywiście jak najlepszych wyników w maturze! Nie obrazicie się jeśli jutro skomentuje kolejny rozdział, albo dwa, zobaczę czy się wyrobię, a trzeci będzie skomentowany we wtorek :) To na tym kończę wywód mój i pozdrawiam gorąco.
Panienka Livvi
Dumbledore ma jak zawsze genialne pomysł. Dobrze że Rogacz zerwał ze Stellą gdyż była ona bardzo ale to bardzo nachalna. Plan Syriusza się powiódł i parka się rozstała. I wyszło na to że Lily dzień zakochanych spędziła z Rogaczem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Gabriela Black
Drogie Łapo i Rogaczu!
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny. Dumbledore miał dobry pomysł z tym balem. I cieszę się, że Syriusz poszedł z Dorcas. W ogóle w tym rozdziale Łapa ma szalone pomysły. Ale jego plan się powiódł. Ciekawa jestem jak James zareaguje na wieść, że to jego najlepszy przyjaciel stał za tym eliksirem. Mam nadzieję, że zrozumie, że nie był to żaden żart tylko przyjacielska pomoc. A no właśnie. Przyjacielska pomoc. Lilka i Rogacz spędzili ze sobą Walentynki. To takie słodkie.
Pozostaje mi życzyć Wam weny, powodzenia na egzaminach i czekać na nową notkę.
Dorcas
Droga Dorcas,
Usuńmyślimy, że Łapa się nie przyzna, bo za bardzo się boi tego, że dostanie po głowie od przyjaciela, a sam James raczej szybko o tym zapomni :)
Dziękujemy bardzo za komentarz i pozdrawiamy!
Ł. & R.
Witam, witam.
OdpowiedzUsuńChciałam tylko poinformować, że zamierzam przeczytać Waszego bloga, o, tyle.
Szukałam czegoś ciekawego i znalazłam, już drugiego bloga, co mnie cieszy. ♥
Witamy na naszym blogu Laughing Queen,
Usuńcieszymy się ogromnie, że nasze opowiadanie Cię zainteresowało i że zamierzasz go czytać. To naprawdę cudowne uczucie, że to co robimy podoba się ludziom. Dziękujemy ogromnie i kłaniamy się!
Pozdrawiamy ciepło ~ R. & Ł.
Kochane dziewczyny,
OdpowiedzUsuńWybaczcie mi moje spóźnienie, ale ostatnio jakoś nie miałam weny do czytania. Zakochany Severus sprawił, że przez chwilę oniemiałam z rozbawienia. Biedny Snape będzie musiał żyć, ze świadomością, że 14 lutego wyznawał miłość swojemu największemu wrogowi.
Myślałam, że Łapa dorwał się do eliksiru wielosokowego i jak na przyjaciela przystało zamierzał go wypić i sam przemęczyć się z Stellą. Wasz pomysł był jednak o niebo lepszy.
Dumbledore to ma pomysły bal walentynkowy. Dziwi mnie to, że dziewczyny nie zwariowały, że nastepnego dnia bal, a one nie mają kreacji. Ja na miejscu dziewczyn wpadłabym w panikę :P
Myślałam, że Stella jest fajna dziewczyną. Wydawała się taka sympatyczna, a okazała sie zwykłym pustakiem. Czemu Jim trafia na takie? Przecież w Hogwarcie muszą być mądrzejsze dziewczyny!
Zakończenie najlepsze. Koniec końców Potter wyszedł na tym wszystkim najlepiej, bo oto zamiast bawić się ze Stellą spędził wieczór w towarzystwie Lily i przy tym nie ucierpiał za bardzo.
Pozdrawiam i życze weny
Em
P.S. U mnie nowy rozdział
P.S.2 Nadal trzymam kciuki <3
Kochana Em,
Usuńtaak... nienawiść Snape do chłopaków rośnie, a wkrótce chyba sięgnie zenitu i ile to w ogóle możliwe, ale... sądzimy, że tak :D
Przyjaciel jak przyjaciel, ale wątpimy czy skłoniło by go to do spędzenia walentynek z dziewczyną, która go tak bardzo irytuje i przy okazji upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu. Upokorzył Snape'a, a James rozstał się ze Stellą :)
Właśnie chyba przegapiłyśmy moment z kreacjami, jakoś nie pomyślałyśmy o tym xD Ale... udajmy, że to był bal, który w sumie był bardziej potańcówką i każdy mógł pojawić się na nim w swobodnym ubiorze xD
Dziękujemy bardzo za cudowny komentarz, za nieustanne trzymanie kciuków i za to, że jesteś z nami! Pozdrawiamy gorąco
Twoje ~ Rogacz i Łapa
Zapraszam na rozdział 35 http://syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com/2015/05/rozdzia-35-niesprawiedliwosc.html
OdpowiedzUsuńKochane! Dawno się tak nie uśmiałam, jak przy tym wyznaniu Severusa ;) To było boskie! Łapa i jego genialne pomysły! Coś mi się wydaje, że Lilka powoli przekonuje się do Rogacza i w głębi serca cieszyła się, że nie poszła na imprezę do Hogsmeade ;) Czekam z niecierpliwością na ocieplenie ich relacji ;) Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za maturę :*
OdpowiedzUsuńDroga Repesco,
Usuńczy Lily przekonuje się do Jamesa, to... trochę jeszcze nie to :D Po prostu czasami Ruda ma lepsze dni, ale zanim faktycznie wkroczą w sferę przyjaźni, to jeszcze trochę kłótni przed nimi :)
Dziękujemy bardzo za komentarz, dopingowanie i pozdrawiamy!
~ Rogacz i Łapa
Kochane Dziewczyny,
OdpowiedzUsuńwybaczcie, że dopiero teraz przychodzę z komentarzem, ale wcześniej do was nie zaglądałam, bo myślałam, że przed maturami nie dacie rady napisać nowego rozdziału. Myliłam się, co strasznie mnie cieszy, bo rozdział był genialny. Uśmiałam się na nim, ale do rzeczy.
Dumbledore jest bardzo mądrym i inteligentnym czarodziejem. Przeżył już tyle, że wie, co tak naprawdę liczy się w życiu, a jest to prawdziwa miłość, bez której nie byłoby w zasadzie naszego istnienia. Osobiście jestem negatywnie nastawiona do Walentynek, nie lubię tego święta, bo według mnie jest bardzo komercyjne, ale jeśli pomaga zrozumieć niektórym, że uczucie do drugiej osoby jest bardzo ważne, to jak najbardziej powinniśmy je obchodzić. Nie tylko 14 lutego.
Współczuję Jamesowi. Nic z jego planu nie wyszło. To jeszcze nie ten etap, kiedy Lilka jest o niego zazdrosna. Niestety musi jeszcze trochę poczekać, ale mam nadzieję, że za dwa lata Walentynki będzie spędzał z Rudą. Tylko niech jej się wtedy nie oświadcza, bo oświadczyny w Dzień Zakochanych moim zdaniem są takie przewidywalne i jakoś tak lepiej z zaskoczenia ;) Swoją drogą nie dziwię mu się, że miał dosyć Stelli. Nie można narzucać komuś swojego towarzystwa 24 godz na dobę, nawet, jeśli jest się małżeństwem. Żadnej przestrzeni osobistej ani nic. Uciążliwe są takie dziewczyny. Dziwię się, że Potter wcześniej z nią nie zerwał.
Jestem ciekawa z kim na bal poszedł Remus. Z Anne, czy sam, by dotrzymać towarzystwa Peterowi?
Ja wiem, że Black ma głupie pomysły i to mogło wydać mu się naprawdę zabawne, ale tym razem trochę przesadził moim zdaniem. Nie lubić Snape'a to jedno, ale żeby podawać mu amortencję i upokarzać na oczach całej szkoły nie tylko Ślizgona, ale również swojego najlepszego przyjaciela to trochę nie fair. Jestem ciekawa, czy Potter dowie się, że to wszystko sprawka Łapy. Jeśli tak, to co zrobi? Jedyny plus tej całej sytuacji to to, że James zerwał ze Stellą.
Evans też naskoczyła na Rogacza bezpodstawnie, nie przemyślawszy najpierw wszystkiego. Logiczne, że James by tego nie zrobił, bo po co? Dla niego zapewne było to dosyć obrzydliwe i również upokarzające.
W sumie cieszę się, że Lilka spóźniła się na to wyjście do Hogsmeade, bo mogła spędzić trochę czasu z Jamesem. Bez żadnych wrzasków i wyzwisk. Zastanawiam się, kiedy ta dwójka dojdzie do jakiegoś porozumienia i może chociaż stworzą jakieś relacje na wzór przyjaźni. Nie wiem, dlaczego Ruda nie odpowiedziała na ostatnie pytanie Rogacza. Proste pytanie, prosta odpowiedź. No chyba wiedziała, czy podobał jej się prezent czy nie. Bransoletka jak bransoletka. Nie musiała na niego od razu naskakiwać. Przecież nie pytał jej, czy się z nim umówi.
Kochane, niestety nie potrafię pisać takich cudownych komentarzy, jak Wy, ale mam nadzieję, że jakoś dałam radę :)
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i życzę powodzenia na kolejnych maturach.
Pozdrawiam Was
Luthien
Kochana Luthien,
Usuńuznałyśmy, że nie można ciągle się uczyć, bo w końcu mózg nam wyparuje uszami, a pisanie rozdziału jest najlepszym odpoczynkiem :)
Same nie przepadamy za tym "świętem", które w sumie niczego nie wnosi i zmusza nas do tego, aby akurat tego dnia wyznawać sobie miłość, ale wiadomo jak to życie szkolne, trzeba je jakoś urozmaicać :)
Stella z początku według naszego pomysły miała być miłą i wrażliwą dziewczynę, ale nie wiedzieć czemu wyszło jednak tak, a nie inaczej. Po prostu czasami nasze plany zmieniają się w mgnieniu oka, gorzej niż pogoda w górach!
Fakt, nie napisałyśmy o Remusie i Peterze jeśli chodzi o bal, ale Remus poszedł z Peterem, bo nie mieli partnerów, ale w trakcie balu się rozdzielili i Remus spędził ten wieczór z Anne, a Peter... imię tej osoby padnie w następnym rozdziale, który pojawi się w piątek, więc... zapraszamy :D
James nie dowie się o tym, bo Łapa nigdy by się nie przyznał, bo domyślał się, że dostanie za to po uszach od przyjaciela. Wiadomo jak to Syriusz, nie zawsze myśli racjonalnie i czasami przegina ze swoimi pomysłami, czego konsekwencje niedługo poniesie, ale tego nie zdradzamy!
My także cieszymy się, że w końcu ta dwójka spędziła trochę czasu sam na sam bez darcia kotów, pomimo początkowego nieporozumienia ze strony Evans :)
I bzdury piszesz! Nie potrafisz pisać świetnych komentarzy? O czym Ty mówisz(piszesz) :D Naprawdę kochamy zaczytywać się w Twoich słowach czy to w rozdziale czy komentarzu. Są dla nas bardzo ważne i budujące. Dzięki temu zdobywamy motywację!
Dziękujemy bardzo za komentarz i doping na matury! Pozdrawiamy ciepło!
~ Rogacz i Łapa
Jeśli miałybyś ochotę zapraszam na mojego drugiego bloga dorcas-pisze.blogspot.com. - Są to różne opowiadania. Fanficion i nie tylko. Pierwsze to Doriusz!
OdpowiedzUsuńNo witam witam ^^
OdpowiedzUsuńWpadłam na waszego bloga całkiem przypadkowo. Musze stwierdzić, że od początku bardzo mi się spodobał! Opisy, wypowiedzi bohaterów - były bardzo realne. Ogólnie rzecz biorąc, całokształt - jak dla mnie - idealny. Czekam na więcej ;)
Mam nadzieję,
Do zobaczenia.
Witamy droga Kingo,
Usuńcieszymy się ogromnie, że nasze opowiadanie przypadło Ci do gustu. Staramy się jak możemy i może nie zawsze nam to wychodzi, ale Czytelnicy są, więc chyba nie jest tak źle :D
Mamy nadzieję, że zajrzysz do nad jeszcze ;)
Pozdrawiamy serdecznie,
~ Rogacz i Łapa
http://syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com/2015/05/rozdzia-36-powrot-do-normalnosci.html
OdpowiedzUsuńDroga Łapo i Rogaczu!
OdpowiedzUsuńWybaczcie spóźnienie, ale tak jakoś wyszło, nie z mojej winy.
Rozdział był świetny, starsznie miło się go czytało.
14 luty, zmora wszystkich singli i nieszczęśliwie zakochanego Jamesa Pottera, Stella już wypadła z gry, taki mi jej szkoda, że aż nie. Życie. :D
Swoją drogą James mógł dać Lily kwiatka, przypodobać się... Kogo ja oszukuję, jakby wykupił jej pół świata, nawet by nie spojrzała, właśnie z tej strony irytuje mnie Lily, nie u was, a ogółem.
Po raz pierwszy w życiu szkoda mi Snape'a! :o
Trzeba to gdzieś zapisać, czy coś, to nie może przepadnąć!
Cóż, nie przepadam za tą postacią i nic z tym nie zamierzam zrobić, choć przyznam się, że... *uwaga* byłam za Snily :/ Pamiętam do dziś jak nie cierpiałam Jamesa, a teraz jest moją ulubioną postacią, gusty się jednak mocno zmieniają :D
Dumbledore dobrze zrobił, walentynki to idealny czas wyjawienia uczuć, kto wie, może komuś się udało ;)
Przepraszam strasznie, że tak krótko, miał być długi komentarz, ech... Nie mówiąc o tym, że dwa razy zaczynałam od nowa.
Pozdrawiam i życzę weny.
Cyzia.
Ps. Zapraszam na nowy rozdział: http://narcyzia-pisze.blogspot.com/2015/05/rozdzia-8-na-lepsze-jutro.html
Kochana Cyziu,
UsuńJames niestety wciąż jest zbyt dziecinny i zbyt ograniczony, by pomyśleć o tak subtelnych rzeczach jak kwiaty dla dziewczyny, która mu się podoba, a poza tym masz rację... Lily nic nie przyjmie z jego ręki, nawet jeśli miałoby to jej uratować życie :D
Byłaś za Snily?! Łoł! Aż ciężko nam w to uwierzyć, trochę to niesamowite, a trochę zatrważające :D Faktycznie dokonała się w Tobie ogromna przemiana, ze Snape'a do Jamesa, ale cieszymy się ogromnie z tej zmiany :D
Dziękujemy Ci bardzo za ten cudowny i budujący komentarz! Jesteś kochana i po prostu... no nie wiemy jak mamy dziękować, naprawdę!
Pozdrawiamy również i już do Ciebie lecimy!
~ Rogacz i Łapa
Witajcie moje kochane!
OdpowiedzUsuńOczywiście rozdział przeczytałam na telefonie, ale pisząc komentarz coś nacisnęłam i wszystko usunęłam, nie będę Wam opisywać jak się zirytowałam oraz jakich "epitetów" użyłam, bo bądź co bądź damie nie wypada:)
Po pierwsze. Chciałam z całego serducha podziękować za dedykację, to ogromnie miłe wejść i zobaczyć, że taki wspaniały rozdział w całości jest właśnie dla Ciebie:) <3
Po drugie. Wierzę, że egzaminy maturalne zdałyście na same WYBITNE (100%), nieskromnie przyznam, że codziennie trzymałam za Was kciuki:)
Po trzecie. Dziękuję za cudny komentarz u mnie:)
Muszę przyznać, że rozmyślania dyrektora spowodowały, iż zmieniło się moje podejście do Walentynek. Sama raczej nie celebruję tego "święta", a prawda jest taka, że miłość to najsilniejsze i najpiękniejsze uczucie na świecie:) Bal z tej okazji to nie trochę moje klimaty, mimo to pomysł przedni:)
Widać, że James nie znalazł swojej miłości życia, myślę, że gdyby jego walentynką była Lily na pewno pamiętałby i przygotował coś wspaniałego, idealnego i wyjątkowego na 14 lutego. Stella początkowo wydawała się być bardzo miłą i subtelną osobą, nawet zastanawiałam się czy nie zawróci Rogatemu w głowie, ale okazała się taką samą pusta lalką jak inne. Trochę mi przykro, bo w pewnych momentach myślałam, że jest przy niej szczęśliwy, ale przecież doskonale wiemy z kim będzie najszczęśliwszy:)
Miałam ochotę jednocześnie ukatrupić Łapę i ucałować. Wybawił Jamesa od spędzenia tego wieczoru ze Stellą, dziwnym zbiegiem okoliczności mógł mieć chwilę tylko dla siebie i Lily, choć nakrzyczała na niego w końcu znaleźli cień porozumienia, podobał mi się najbardziej ten fragment.
Nie lubię Snape`a, ale szkoda mi go było, zrobił z siebie pośmiewisko. Syriusz jest niemożliwy:D Te jego genialne pomysły:D
CUDNIE! WSPANIALE! Jak zawsze:)
Pozdrawiam Was!
Rogata
Kochana Rogata,
Usuńznamy ten ból, zwłaszcza kiedy w trakcie pisania komentarza, ba, kończenia go, nagle wyłączają internet... Bezcenne :D
Nie mogłyśmy nie zadedykować Ci tego rozdziału, skoro to właśnie Ty zmotywowałaś nas, byśmy dodały go jeszcze przed maturami i dziękujemy za wsparcie, przydało się!
Cóż... James na razie jeszcze nie myśli w tych kategoriach, jego sposoby na Lily wciąż są szczeniackie i odbiegają od jakiejkolwiek szarmancji.
Cóż... przyznamy się, że Stella miała być naprawdę dobrą dziewczyną, normalną, ale troszkę nas poniosło i wyszło nam inaczej :D
Dziękujemy bardzo za ten cudowny komentarz i, że wciąż nas czytasz! Pozdrawiamy ciepło!
~ Rogacz i Łapa
Nie wierzę! Czemu Snape? Już miałam nadzieję, że Łapa poda eliksir Lily... SYRIUSZU TY IDIOTO! Nigdy się tak nie uśmiałam, jak przy wyznaniu Severusa... Jak to teraz mówią: leżę i nie wstaję :D
OdpowiedzUsuńRozdział piękny, zwłaszcza końcówka. Lily i James sami na walentynki ^^
Lecę czytać dalej ^^
Pozdrawiam serdecznie.
Haha! Severus lepiący się do Jamesa. Genialne! Rzadko śmieję się czytając, ale teraz to wam wyszło. ;) Dobra lecę czytać dalej.
OdpowiedzUsuńhttp://spojrzenie-syriusza-blacka.blogspot.co.uk/?m=1
UsuńZapraszam do siebie. :)
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Syriusz wpadł na genialny pomysł, aby pozbyć się Stelli, ale żal mi Severusa...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Ojeju! Mówię i mam!
OdpowiedzUsuńW tym rozdziale Lily już jest bardziej racjonalna :D
Szkoda, że nie zdążyła na bal. Swoją drogą, nie ogarniam czemu Syriusz wymyślił całą akcję. Bo przecież on się dobrze bawi na balu z Dorcas, a James został (bo Snape jest upojony amortencją). Myslalam, ze jednak chciał, aby Potter był obecny, ale nie w obecności Stelli. Prościej byłoby, gdyby Stelli dodał do soku dyniowego środkek przeczyszczający, czy coś takiego. :P)
No i jednak to trochę takie nie w stylu niego. Ogólnie to kanoniczny Black był okrutny w stosunku do Snape'a, no ale do tej pory u Was w opowiadaniu czegoś takiego nie było i to takie meh, jak on potraktował Snape'a. :/
Ta scena, gdy tak mu pomagala w Eliksirach była bardzo przyjemna. Jeju, James jest taki świetny i aż jestem zdziwiona, że Lily nie jest choćby troszkę rozbawiona jego zachowaniem.:D
Ale jest progres w jej zachowaniu <3
Buziaki! :*