Dzień dobry Kochani!
Pozdrawiamy Was z zimnego Pomorza, z naszych domów. Niestety ferie spędzamy we własnym łóżku i przy książkach. Ale dzięki temu mamy więcej czasu dla Was! Wiemy, że się cieszycie :D
Przepraszamy, że tak późno, ale miałyśmy małe problemy z internetem, czyli... lekko wariował, ale już w porządku.
Dziękujemy bardzo za wszystkie miłe komentarze. A ten rozdział chciałyśmy dedykować kochanej Em w ramach wdzięczności, że od początku nas wspiera ciepłym słowem i pochwałą. Jesteś wielka! Mamy nadzieję, że rozdział się spodoba ;)
Zapraszamy!!! ~ Rogacz i Łapa
*
Wszyscy
Gryfoni z piątego roku odetchnęli z ulgą, kiedy rozbrzmiał dzwonek kończący
ostatnią w dniu dzisiejszym lekcję, jaką była niemiłosiernie nudna historia
magii. Ulgę poczuła nawet Lily Evans, która była przecież najpilniejszą
uczennicą. Dziewczyna cieszyła się na rozpoczynający się właśnie pierwszy
październikowy weekend. Ruda szybko zgarnęła ze stołu książki i pergaminy,
zapakowała je do torby, rzuciła krótkie „cześć” w stronę przyjaciółek i prawie
pędem wyleciała z klasy. Nie zauważyła nawet, że pewien rozczochrany chłopak
posyła jej tęskne spojrzenie. Pani prefekt zmierzała na błonia. Miała spędzić
to piątkowe popołudnie ze swoim przyjacielem – Severusem. Nie da się ukryć, że
Lily nie mogła się doczekać tego spotkania. Nie, wcale nie była zakochana w
Snapie. Traktowała go jak brata, wiedziała, że zawsze może na niego liczyć.
Evans zdawała sobie sprawę z tego, że Ślizgon nie cieszy się sympatią jej
przyjaciółek, przeciwnie dziewczyny wiecznie go krytykowały. Ruda zawsze
powtarzała koleżankom, że powinny lepiej poznać Severusa, ale one nawet nie
chciały o tym słyszeć. Chłopak faktycznie mógł wydawać się trochę dziwny, ale
wcale taki nie był. Po prostu był typem samotnika. Nie lubił się uzewnętrzniać.
Lilka uwielbiała spędzać czas ze Snapem. Wymieniać
się z nim uwagami na temat eliksirów, chodzić nad jezioro lub do Hogsmeade,
rozmawiać o wszystkim i o niczym. Największą przyjemność sprawiało jej jednak
nabijanie się z Pottera i jego bandy. Snape był do tego naprawdę wspaniałym
kompanem. Był jedną z tych osób, jeżeli nie jedyną poza Lily, u których
Huncwoci nie wzbudzali zachwytu. Ruda czasem obgadywała chłopaków z
przyjaciółkami, ale wiedziała, że to nie to samo, co z Severusem, bo Dorcas kochała
się w Syriuszu, a Anne bardzo lubiła Remusa.
Oczywiście żadna z dziewczyn za nic w świecie nie chciała się do tego przyznać.
Ruda szybko pobiegła do dormitorium, zostawiła tam swoją torbę i już zbiegała
po schodach, kiedy usłyszała głos, który z pewnością należał do Petera:
- A co jeśli sama nie wyjdzie? Będziemy jej zanosić jedzenie? - chłopak był
wyraźnie przerażony.
- Zwariowałeś? - zapytał Syriusz – Jeżeli sama się stamtąd nie wygramoli, to
wyciągniemy ją jutro z samego rana. Przez te parę godzin nic jej
się nie stanie. Może ten stary charłak da nam w końcu spokój. - Huncwoci
wybuchnęli radosnym śmiechem. Umilkli natychmiast, gdy tylko zza rogu wyszła
Lilka. Na widok dziewczyny ręka Jamesa od razu powędrowała do jego czupryny.
- Co, Evans? Przyszłaś się ze mną umówić? -
zapytał Rogacz, szczerząc zęby.
- Prędzej umówię się z upośledzonym na umyśle trollem – odparowała Gryfonka -
Powiedzcie lepiej, co kombinujecie albo dam wam szlaban.
- Powiało grozą – stwierdził Łapa – Niech pani prefekt uważa, bo Luniek zaraz
wlepi pani szlaban za bezpodstawne podsłuchiwanie kolegów. Zjeżdżaj stąd,
Evans. Zdaje się, że Smarkerus już na ciebie czeka – Syriusz kiwnął głową w
stronę Snape'a, stojącego na końcu korytarza. Wściekła Lilka odeszła w stronę swojego
przyjaciela, pozostawiając Huncwotów samych sobie.
- Myślicie, że wie, o co chodzi? - zapytał przerażony Glizdogon.
- Glizdek,
przestań w końcu panikować – powiedział rozjuszony James – Nawet, jeżeli wie,
to nikomu nic nie powie.
Lily i Severus postanowili skorzystać z prawdopodobnie ostatnich w tym roku
promieni słonecznych, toteż udali się nad jezioro. Para przyjaciół rozsiadła
się wygodnie pod rozłożystym dębem, który rósł tuż przy brzegu. Pogoda tego
dnia była cudowna. Słońce, które jeszcze parę godzin temu wisiało wysoko nad
ziemią, mimo tego iż aktualna pora roku do tego nie pasowała, właśnie chyliło
się ku zachodowi. Od północy wiał lekki, ciepły wietrzyk, który czynił
popołudnie jeszcze przyjemniejszym. Aura bardziej przypominała maj niż październik.
Jedynym jesiennym elementem tej scenerii były pojedyncze, spadające na ziemię,
pożółkłe już liście dębu. Przyjaciele siedzieli w milczeniu, opierając się o
pień starego drzewa. Ta cisza nie przeszkadzała im. Przeciwnie, była kojąca.
Chyba tak to już jest, że jeżeli bardzo się kogoś lubi, to nawet wspólne
milczenie sprawia przyjemność. Chłopak i dziewczyna w spokoju obserwowali taflę
jeziora przyrumienioną dogasającym blaskiem zachodzącego słońca, z której raz
za razem wyłaniała się jedna z macek, mieszkającej na dnie toni wodnej,
wielkiej ośmiornicy. W końcu jednak tę błogą ciszę przerwał Severus:
- Lily, czy ja mogę cię o coś zapytać? - zaczął jakby niepewnie. Przyjaciółka
przyjrzała mu się badawczo, zastanawiając się, o co takiego może mu chodzić. W
końcu odparła:
-
Oczywiście, przecież wiesz, że nie mam przed tobą żadnych tajemnic. - gdy to
powiedziała, na twarzy chłopaka pojawił się wielki uśmiech. Widocznie bardzo
zależało mu na tym, aby ta rudowłosa osóbka dzieliła się z nim wszystkimi
swoimi tajemnicami.
- Lily, czy ty, no wiesz... - chłopakowi naprawę ciężko było zadać pytanie,
które tak bardzo go nurtowało.
- Na dalej, wyduś to z siebie! - Gryfonka wyraźnie była bardzo ciekawa, co też
wymyślił jej przyjaciel.
- Lily, czy ty nagle polubiłaś Pottera? - zapytał na jednym wydechu – A może
się w nim zakochałaś? - dodał jakby z wyrzutem. Gdy tylko z jego ust padły te
pytania i gdy tylko jego towarzyszka zrozumiała ich sens, zaczęła się
serdecznie śmiać. Nie, wróć. Ona zaczęła się chichrać. Śmiała się do tego
stopnia, że aż tarzała się po trawie, uderzając pięścią w ziemię. Pojedyncze
osoby, które ich mijały, z całą pewnością uznały Lilkę za obłąkaną. Jakieś
pierwszoklasistki chciały nawet wezwać
panią Pomfrey, myśląc, że Snape zaatakował swoją kompankę jakimś
złowrogim zaklęciem, które wywołuje napad śmiechu. Gdy w końcu dziewczynie
udało się opanować, powiedziała:
- Zwariowałeś? Nie lubię go ani trochę, a już na pewno nie jestem w nim
zakochana. Sev, skąd w ogóle wziąłeś taki pomysł? - zapytała rozbawiona
rudowłosa. Gdy tylko to powiedziała na twarzy Snape'a zagościł wyraz ogromnej
ulgi. Mało tego chłopak odetchnął tak głośno, że pewnie sam Dumbledore usłyszał
go w swoim gabinecie. Lily jednak zdawała się tego nie zauważyć, bo dalej
wyczekiwała odpowiedzi.
- Ostatnio zwracałaś się do niego po imieniu i podobno nawet próbowałaś się z
nim umówić! – rzucił chłopak oskarżycielskim tonem.
- Sev, daj spokój. To wszystko było jedną wielką podpuchą. Potter przegrał
jakiś głupi zakład i nie mógł się do mnie odzywać, a ja postanowiłam, że
utrudnię mu trochę zadanie. Nie martw się, to ostatni chłopak w całym
Hogwarcie, który mógłby mi się spodobać. Ale ty chyba nie jesteś zazdrosny, co?
- zapytała dla żartu. Snape wziął to pytanie jednak na poważnie i jego twarz
przybrała barwę dojrzałego pomidora, co w połączeniu z jego naturalną, ziemistą
cerą, wyglądało nieco komicznie.
- Nie – odpowiedział szybko chłopak, po czym pociągnął swoją towarzyszkę za
rękaw szaty i ruszył w kierunku Zakazanego Lasu.
Gdy Evans włóczyła się wkoło zamku wraz ze swoim przyjacielem, Huncwoci
siedzieli w Pokoju Wspólnym Gryfonów. Tak, to do nich niepodobne, żeby w
piątkowe popołudnie przebywali właśnie tam. Oczywiście to wszystko zasługa
Lupina, który dbał o edukację swoich kolegów, bowiem każdy z czworga przyjaciół
siedział pochylony nad podręcznikiem z transmutacji, pilnie studiując jego
stronice i zawzięcie skrobiąc coś na pergaminie. No prawie każdy. Peter
niestety nie mógł usiedzieć na miejscu. Ciągłe wzdychał, prychał, jęczał i narzekał
na McGonagall, która zadała im wypracowanie na dwa zwoje pergaminu. Oprócz tego
chłopak bez przerwy wiercił się w swoim fotelu, pogłębiając tym samym jego
wgniecenia.
- Glizdek, ty parchaty gumochłonie! - zagrzmiał Syriusz – Mówiłem ci, żebyś nie
żarł tyle słodyczy, bo w końcu nabawisz się owsików -
na słowa przyjaciela Peter wydał z siebie coś na kształt mysiego pisku.
Przebiegł wzrokiem po twarzach przyjaciół, szukając w nich ratunku. W końcu
głos zabrał Lupin:
- Glizdogonie, powiesz nam wreszcie, o co chodzi?
- Myślę, że musimy uwolnić kota. Ona nam przecież nic nie zrobiła. A teraz
siedzi sama w zamknięciu, bez jedzenia i wody. Pani Norris musi być przerażona!
- wyjęczał chłopak.
-
Zwiariowałeś?! - wykrzyknął James, zaraz jednak ściszył głos, kiedy zauważył,
że jakaś drugoklasistka wlepia w niego swoje przerażone spojrzenie – Gdyby nie
ten zapchlony kocur, uniknęlibyśmy połowy szlabanów, które dostaliśmy –
kontynuował okularnik konspiracyjnym szeptem – Nie martw się, ten stary cap tak wyszkolił
swoje ukochane zwierzątko, że pewnie sama już dawno wylazła z tej klapy w
podłodze. - na te słowa Peter tylko zapiszczał, a jego twarz wykrzywiła się w
grymasie. Wodniste oczy chłopaka zaczęły podejrzanie błyszczeć, a on sam szybko
mrugał. Lupin w mig pojął, co dzieje się z Peterem i postanowił ratować go
przed kompromitacją w oczach kolegów.
- Uważam, że Peter ma rację. Powinniśmy uwolnić Panią Norris – zaczął Lunatyk –
Filch i tak będzie wiedział, że to my. Nawet, jeśli nie będzie miał na to
dowodów, to nie będzie spuszczał nas z oczu.
- No dobra, już dobra! - powiedział
zirytowany Syriusz – W ogóle nie potraficie się bawić. Pójdziemy z Rogatym i
uwolnimy tego przeklętego kota! - James sięgnął po leżącą na stole Mapę
Huncowtów i przelazł przez dziurę w portrecie. Black zrobił to samo.
Przyjaciele szli korytarzem. Łapa zaklinał pod nosem na Petera i Remusa, którzy
według niego zepsuli tak świetny kawał. Oczywiście na pomysł zamknięcia kota w
schowku na miotły, w klapie pod podłogą, wpadł nie kto inny, tylko sam Syriusz.
Chłopak miał nadzieję, że ta sytuacja będzie dla kotki nauczką i oduczy ją
szpiegowania innych. Ta piękna wizja spodobała się także Rogaczowi, który
natychmiast poparł najlepszego kumpla. Remus, jak na prefekta przystało,
powinien hamować zapędy kolegów, ale nie widział w tym, jak sam o tym mówił,
niewinnym dowcipie niczego złego. Największą przeszkodą był oczywiście Peter,
który jak zwykle niesamowicie panikował. Jednak Łapa i Rogacz przekupili go
pokaźną porcją ciastek i w końcu nawet on zgodził się na wzięcie udziału w
całym przedsięwzięciu. Teraz Black, idąc z odsieczą Pani Norris, żałował, że zaangażowali
w to wszystko Petera. Następnym razem wywiną jakiś numer w tajemnicy przez
Glizdogonem. Huncwoci skręcili w końcu w korytarz na drugim piętrze. Upewniwszy
się, że nikogo na nim nie ma, weszli do schowka na miotły. Umowa była prosta.
Syriusz miał zejść na dół przez klapę, by znaleźć kota, a potem miał wrócić z
powrotem i wypuścić zwierzę na wolność. W tym czasie James miał stać na
czatach, kontrolując sytuację na Mapie Huncwotów. Jak się umówili, tak też
zrobili. Black przelazł przez dziurę w podłodze, wyruszając na poszukiwanie
kota. Potter natomiast stuknął w pergamin różdżką, wypowiadając tak dobrze
znaną Huncwotom formułkę: „Uroczyście przysięgam, że
knuję coś niedobrego” i po chwili miał przed sobą plan całego zamku. Gdy
Syriusz harcował pod podłogą, próbując złapać tego wrednego kocura, James
uważnie obserwował Filcha. Mężczyzna siedział jednak cały czas w swoim
gabinecie, więc przyjaciołom nie groziło raczej żadne niebezpieczeństwo. Rogacz
po chwili oddał się swojemu ulubionemu zajęciu, które miało nierozerwalny
związek z kawałkiem pergaminu, który trzymał w dłoniach. Tą czynnością okularnika było oczywiście
poszukiwanie małej kropki opatrzonej napisem „Lily Evans”. Rozczochrany wytężał
swój wzrok, przyglądał się każdej plamce, szukając nazwiska swej ukochanej. To
zajęcie tak go pochłonęło, że nie zauważył nawet, iż woźny opuścił swój
gabinet. Chłopak zawzięcie szukał tej jednej, upragnionej kropki. Po kilku
chwilach w końcu ją odnalazł i niemal krzyknął z radości. Jego entuzjazm osłabł
jednak, kiedy zauważył, kto towarzyszy pannie Evans. Jamesowi wcale nie
podobało się to, że Lily spędza ze Smarkiem tyle czasu, a na niego nie chce
nawet spojrzeć. Rozgoryczony chłopak zobaczył, że dwie obserwowane przez niego
postacie gdzieś idą. Oczywiście za wszelką cenę chciał okryć cel ich wędrówki,
więc dalej uparcie gapił się w te dwa punkciki. O Filchu, którego miał
obserwować już dawno zapomniał. Teraz najważniejsze było to, żeby zobaczyć,
dokąd zmierzają Lily i Snape. Kiedy obserwowana przez niego para znalazła się
na szczycie wieży astronomicznej, spod klapy w końcu wyjrzała głowa Syriusza.
Po chwili Łapa całkowicie wygramolił się spod podłogi, trzymając w rękach
ukochaną kotkę szkolnego woźnego. Na lewym policzku Łapy znajdowały się
średniej wielkości rozcięcia, których autorem z pewnością była Pani
Norris. Zadowolony z powodzenia misji
James uderzył różdżką w Mapę Huncwotów i schował pergamin za pasek spodni,
przykrywając go dodatkowo koszulką. Chłopak odwrócił się w stronę wyjścia i
stanął oko w oko z panem Filchem.
- Co kombinujecie? - zaczął mężczyzna złowrogim tonem – Pewnie znowu chcecie
podrzucić gdzieś łajnobomby, żebym musiał sprząt... - woźny umilkł, bo właśnie
zauważył, że ze okularnikiem stoi jego najlepszy przyjaciel, który ściska w
rękach jego ukochaną kotkę.
- Moja koteczka! Moje ukochane zwierzątko! Pani Norris! - rozpoczął swoją
tyradę Filch – Coście jej zrobili? Coście jej zrobili?! Zabiję was, zabiję!
Uszkodzę! Powieszę pod sufitem w lochach! Nie odpuszczę! Nie, nie ujdzie wam to
na sucho! - zrozpaczony mężczyzna wyrwał swoją przyjaciółkę z rąk Łapy. Zaczął
ją obracać we wszystkie strony, jakby sprawdzając, czy nic jej nie jest. Gdy upewnił
się, że z kotem wszystko w porządku, zaczął go przytulać do piersi i głaskać po
grzbiecie.
- Wy dwaj, za mną! - rozkazał i wyszedł na korytarz. James i Syriusz nie mieli
innego wyjścia, jak tylko ruszyć za nim. Huncwoci domyślali się oczywiście,
dokąd prowadzi ich woźny. Nie byli więc wcale zaskoczeni, kiedy w końcu stanęli
pod gabinetem profesor McGonagall. Woźny, nadal trzymając kota na rękach,
załomotał ręką w drzwi. Po usłyszeniu zaproszenia, wepchnął do środka swoje
ofiary, a sam wszedł za nimi i na nowo rozpoczął całą tyradę:
- Pani profesor, skandal! Oni, oni znęcają się nad Panią Norris! Zamknęli ją,
zamknęli w schowku na miotły! To niedopuszczalne! Nie możemy pozwalać na takie
zachowanie! Powinni zostać wydaleni ze szkoły! Moja kotka... Ona jest
przerażona, teraz już wiem, dlaczego ostatnio tak bardzo schudła! To wszystko
przez nich! - woźny w końcu zakończył swój wywód.
- Spokojnie, panie Filch – powiedziała McGonagall charakterystycznym dla siebie
oschłym tonem – Może nas pan zostawić. Proszę być pewnym, że odpowiednio zajmę
się Blackiem i Potterem. Wymierzę im odpowiednią karę. - Argus niechętnie
opuścił gabinet zastępczyni dyrektora. Mężczyzna był przekonany, że żadna kara
nie będzie wystarczająco sroga dla tych nicponi, którzy tak bardzo skrzywdzili
jego biednego kota!
- Czy to, co powiedział pan Filch, jest prawdą? - zapytała opiekunka
Gryffindoru.
- Nie do końca – odpowiedział James.
- Co masz na myśli, Potter? - zapytała kobieta, świdrując Huncwotów wzrokiem.
- Pani profesor... - wtrącił Syriusz – My faktycznie zamknęliśmy tego kota w
klapie pod podłogą, w schowku na miotły, ale wcale się nad nim nie znęcamy. To
był dopiero pierwszy raz – powiedział Łapa – I ostatni – dodał szybko, widząc
spojrzenie McGonagall.
- Co wam przyszło do głowy? Dlaczego to zrobiliście? - zapytała surowym tonem.
Huncwoci wcale nie chcieli wyjawić prawdziwego powodu całej afery. Poza tym
wiedzieli, że profesorka wcale nie uwierzy w historię o szpiegującym kocie.
- To miał być tylko taki żart – powiedział Rogacz, wpatrując się uparcie w
swoje adidasy.
- Żart? Musicie mieć bardzo dziwne poczucie humoru! Oczywiście jestem zmuszona
was ukarać!
- Ale pani profesor... - zaczął Black – Chyba nie odejmie pani punktów
Gryffindorowi? - zapytał z nadzieją w
głosiem.
- Nie zamierzam karać całego domu za waszą głupotę – rzekła ostro McGonagall, a
jej usta niebezpiecznie się zwęziły. Mimo to na twarzach przyjaciół malowało
się wyraźne uczucie ulgi. Gryffindor nie straci punktów, więc kara nie będzie
aż tak straszna, nawet, gdyby mieli czyścić nocniki w skrzydle szpitalnym.
- Obaj macie szlaban na pierwsze wyjście do Hogsmeade, które jak wiecie będzie
w następny weekend. - Na te słowa Huncwoci wydali z siebie coś jakby jęknięcie.
Oboje zaplanowali sobie to wyjście, ich zapasy powoli topniały i chłopacy
chcieli odwiedzić sklep Zonka. McGonagall obwieściła im, że już zakończyła
rozmowę i odesłała swoich podopiecznych do salonu Gryfonów. Gdy Łapa i Rogacz
wracali do Pokoju Wspólnego, ten pierwszy strasznie narzekał na bezmyślność Petera.
Lily wróciła do dormitorium dopiero późnym wieczorem, chwilę przed obowiązującą
ciszą nocną. Dziewczyna sama sobie się zdziwiła, zazwyczaj świeciła przykładem
i wieczory spędzała w pokoju Gryfonów. Jednak tego dnia tak świetnie bawiła się
z Severusem, że zupełnie straciła poczucie czasu. Na szczęście jej przyjaciel
zreflektował się i odprowadził Rudą do zamku. Evans sprawnie przeskoczyła przez
dziurę pod portretem. Gdy tylko weszła do salonu, zauważyła, że jej
przyjaciółki siedzą zasępione na kanapach przed kominkiem. Lily miała nadzieję,
że nie obraziły się na nią o to, że spędziła tyle czasu ze Snapem. Pani prefekt
podeszła do swoich przyjaciółek i zagadnęła:
- Umarł ktoś? Czy nie spełniacie odpowiednich kryteriów, żeby załapać się na
członkostwo w fanklubie Blacka i Pottera? - zapytała ze śmiechem.
- Idź do dormitorium i sama zobacz, co się stało – powiedziała posępnie Anne.
Evans poszła za radą przyjaciółki i zaczęła wspinać się po schodach. Gdy tylko
przekroczyła próg sypialni, zauważyła, że obok czwartego łóżka, które do tej
pory stało puste, stoi ogromny kufer. Lilka od razu zrozumiała, o co chodzi.
Zdziwiła się jednak, że czwarta mieszkanka ich dormitorium przyjechała dopiero
teraz. Dziewczyny kilka razy zastanawiały się, dlaczego we wrześniu były tutaj
tylko w trójkę. Nie da się ukryć, że było im to na rękę. Rozmyślania Evansówny
przerwała dziewczyna, która owinięta tylko w ręcznik, wysunęła się zza drzwi
łazienki. Nastolatka miała długie, tlenione włosy, które teraz tworzyły jeden
mokry strąk. Oprócz tego jej wątpliwej urody twarzyczkę zdobił zawsze mocny i
dość ekstrawagancki makijaż, a na paznokciach połyskiwał lakier koloru krwistej
czerwieni. Dziewczyna nie grzeszyła także inteligencją. Lily od pierwszej klasy
zastanawiała się, jakim cudem jej koleżanka znalazła się w Hogwarcie i co
więcej, jak zdawała z klasy do klasy. Otóż blondwłosa raczej nie poświęcała się
nauce, a jej życiową aspiracją było zdobycie każdego chłopaka, który uczęszczał
do ich szkoły oraz uprzykrzanie życia swoim współlokatorkom. Taka właśnie była
Kate Marywale – Gryfonka przez pomyłkę, jak mówili o niej prawie wszyscy.
- I co się gapisz, ruda szlamo? - zapytała, patrząc prosto w zielone oczy
swojej koleżanki. Lily wiedziała, że właśnie w tym momencie skończyła się ich
hogwarcka sielanka.
Drogie Łapo i Rogaczu,
OdpowiedzUsuńCóż mogę powiedzieć o rozdziale. Jest cudowny, to cudeńko *.* Lily spotyka się ze Snape'm :/ Ja tam go nie lubię, ogólnie nie lubię kiedy Lily się z nim przyjaźni, ale i tak mi się podobało. Sev jest zazdrosny o Lilke, a ona tego nie widzi czy nie chce widzieć. Aaaaaaaaaa..juz chciałabym sytuacje kiedy Ruda zaczyna się przekonywać do Jamesa, ale to jeszcze tak długo :( Huncwoci zamknęli panią Norris w schowku na miotły hehe. Czekam na kolejny rozdział :)) Życzę weny, bardzo dużo :3
Pozdrawiam Panienka Livvi :*
My także nie przepadamy za Snapem, bynajmniej tym z czasów młodości. Ale cóż poradzić na to, że Lily dobiera sobie takich przyjaciół.
UsuńI owszem, jeszcze dłuuugo zanim Lily przekona do James, ale bądźmy cierpliwi :)
Dziękujemy bardzo i pozdrawiamy
~ Łapa i Rogacz
Kochane dziewczyny,
OdpowiedzUsuńrozdział jak zwykle boski :D Coś w tym jest, że Pani Norris szpieguje dla Filcha i pomysł z zamknięciem kota był jak najbardziej dobry. Szkoda tylko, że Peter panikował i chciał go uwolnić. Mógł posiedzieć tam jeszcze trochę. Akcja: "uratujmy kota" spalona oczywiście przez Rogacza, który zamiast zajmować się pilnowaniem woźnego, śledził swoją ukochaną. Jej, jak ja nie lubię tej przyjaźni Lily ze Snapem. Nie wiem, jakoś ta ich znajomość mnie nie przekonuje i cieszę się, że jeszcze trochę, a będzie po wszystkim.
Szkoda, że jeszcze dużo czasu minie, zanim Evans przekona się do Jamesa, bo on jest cudowny :)
W sumie co tam szlaban dla chłopaków, jeśli mają mapę i możliwość potajemnego wyjścia do wioski?
Już nie lubię tej Kate. Ciekawe, dlaczego dopiero teraz przyjechała. Pierwsze wrażenie: pusta idiotka, która jeszcze nie raz namiesza.
Życzę dużo weny i trochę odpoczynku od książek ;)
Pozdrawiam
Przyznamy, że w Twoim komentarzu jest dużo prawdy, ale nie powiemy gdzie dokładnie :D Także niecierpliwie czekamy na koniec przyjaźni Lily i Snape'a.
UsuńDziękujemy za bardzo miły komentarz i pozdrawiamy serdecznie ~ Rogacz i Łapa
Witajcie!
OdpowiedzUsuńPierwszy komentarz, który tu zostawiam powinien być niemiłosiernie długi, a jednak mój brak choćby cienia talentu do komentowania odbija się na Was. Bardzo przepraszam :-(
Wasi Huncwoci są takimi Huncwotami jakich sobie od samego początku wyobrażałam. Idealne charaktery moim zdaniem! To jest opowiadanie, które pobiło rekord w wywoływaniu na mojej twarzy uśmiechu. Przy niektórych fragmentach nie da się nie śmiać. Jesteście genialne, po prostu! :-)
Wszystko co u Was się dzieje jest jakby napisane złotą rączka pani Rowling. WSZYSTKO jest takie, jakie może wydawać się dla każdego zagorzałego fana HP. Tylko pozazdrościć ;-)
Najbardziej podobają mi się huncwotowe fragmenty, bo są tak realistyczne, że aż się dziwię, jak to się stało, że nadal siedzę tutaj, a nie w Hogwarcie.
Dawno się tak nie ubawiłam przy lekturze, dzięki Wam za to, naprawdę było mi to potrzebne.
Obiecuję, że następny komentarz nie będzie taki rozlazły, tylko konkretny, ale jak mówię, natura okroiła mnie z talentu do komentowania :-/
Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego!
Gabby :-)
Łał.... zatkało nas po takim uroczym komentarzu. Siedzimy właśnie razem, czytając Twoją opinię i cieszymy się jak głupie do sera. Nasłodziłaś nam niczym w tłusty czwartek :D
UsuńDziękujemy za takie miłe słowa, aż człowiekowi robi się cieplej na sercu :3
Obiecujemy, że wpadniemy do Ciebie. Pozdrawiamy gorąco i ściskamy ~ Rogacz i Łapa
Rozdział boski! Heh... zamknąć kotkę Filcha, niezłe, niezłe. Szkoda tylko, że przez gapiostwo Rogasia woźny ich złapał. Ha! Dorcas zakochana w Syriuszu! No oczywiście się do tego nie przyznaje. Ciekawi mnie ta nowa dziewczyna. Wydaje się wredna, ale może z czasem się zmieni. Życzę mnóstwa weny. Pozdrawiam. ~Dori
OdpowiedzUsuńRozdział fajny i bardzo przyjemnie go się czytało choć jak dla mnie było za dużo Snape'a. Prawdę powiedziawszy dla mnie zawsze jest go za dużo ponieważ nie przepadam za nim bynajmniej za nim kiedy był młody tego starszego nawet lubię. Oj po co Huncwoci wypuścili tą kocice. Mogła sobie tam jeszcze zostać przez jakiś czas. Widzę że dziewczyny mają nową lokatorkę która nie jest zbyt miła. Szykują się dla dziewczyny ciężkie dni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Gabriela Black
Hej.
OdpowiedzUsuńUwielbiam zwierzęta i bardzo nie lubię gdy ktoś im w jakikolwiek sposób dokucza. Nawet jeśli jest ktoś taki jak Pani Noris. W tym momencie poczułam nie chęć do huncwoctów. Wszystkich. Co z tego, że Remus i Peter się później wycofali skoro na początku za. Mam szczerą nadzieję, że więcej nie będą się znęcać nad biedną kotką czy innym zwierzęciem.
Natomiast Lily i Severus spędzili miło popołudnie i dobrze się bawili. Za przeproszeniem co niby robili? Kaczki nad jeziorem karmili? Poważnie pytam co można z Snapem robić ciekawego? Poczułam też niechęć do Syriusza. Najpierw potraktował Olivie w taki sposób. Wiem źle zrobiła ale przecież mógł ją inaczej potraktować. Szkoda mi jej. Liczę, że Black za to beknie. Ogółem mi się podoba, bo akcja nie stoi w miejscu i dzieje się coś. Już się nie mogę doczekać nexta.
Pozdrawiam
Droga Anito,
Usuńmy również kochamy zwierzęta, same mamy swoje pupilki, ale cóż... to Pani Norris, a Huncwoci chyba nie myślą w kategoriach biednego zwierzęcia :D
Same zadajemy sobie pytanie co Lily widzi ciekawego w tym Ślizgonie, ale cóż... nie do nas należy odpowiadać :D
Pozdrawiamy!
Kochane Łapa i Rogacz,
OdpowiedzUsuńKurcze nie spodziewałam się, że dostanę dedykację od Was. Dziękuję bardzo. Jesteście cudowne. Uwielbiam Waszą twórczość pełną pozytywnej energii, humoru. Zawsze kiedy czytam Wasze notki na ustach mam szeroki uśmiech.
Severus Snape nie jest zazdrosny o Lily Evans, a ten burak na twarzy, to co? Róż od matki... no niesądzę :P Lilka odebrała to jako dobry żart. Nie rozumiem postawy przyjaciółek rudej. Ja sama mam przyjaciela, który przyjaźni się z dziewczyną, za którą nie przepadam i ja to szanuję. Cóż widocznie tak musi byc. On wie, że nie ma sensu umawiać się w trójkę bo ona wydrapałaby mi oczy (ona bardzo mnie nie lubi) ... i nie rozumiem dlaczego Ann i Dorcas nie mogą odpuścić Sevowi.
Przejdę do akcji KOT... no nie popisali się Huncwoci. Po pierwsze nie wiedziałam, że Peter jest taki wrażliwy. Po drugie gdyby James nie gapil się w kropkę Evans to by nie skończyło się źle, po trzecie czemu Syriusz i James nie powiedzieli, że oni ratują kota, bo usłyszeli miaucznie i chcieli pomóc biednemu stworzeniu, po czwarte mam nadzieję, że szlaban nie będzie za bardzo dotkliwy.
Bardzo słodka ta czwarta lokatorka... GRYFONKA PRZEZ POMYŁKĘ - fajne okreslenie i pasuje do niej ... pustej plastikowej lali.
Pozdrawiam
Em
Dziękujemy bardzo za cudowny komentarz! Myślimy, że Lily prędzej czy później zda sobie sprawę, że Snape żywi do niej większe uczucie niż przyjaźń, tak myślimy :D
UsuńI racja, chłopacy potrafią być pomysłowi, ale jeśli chodzi o unikanie szlabanów to im nie wychodzi. Oni chyba po prostu kochają być karani :D
Pozdrawiamy gorąco
Twoje ~ Rogacz i Łapa
I BYŁABYM ZAPOMNIAŁA!
OdpowiedzUsuńDziękuję za nominację, dzisiaj na nią nie odpiszę, bo biorę się za notkę, ale jeszcze w tym tygodniu podeślę Wam odpowiedź.
Życze dużo weny
EM
Snape jakie pytania... Zazdrosny, czy co? Fragment z zamknięciem kotki był boski ♥
OdpowiedzUsuńOpowiadając na Wasze pytanie u mnie nowa miniaturka powinna się ukazać do niedzieli ;)
Zapraszam na rozdział 22. syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! Biedna pani Norris ! Kocham Syriusza, ale żeby zamykać wrednego kota pod klapą w podłodze ! No jak tak można !!!??? (oczywiście pomińmy fakt, że ten kocur jest okropny tak samo jak jego właściciel )
OdpowiedzUsuńI James....och tak mi go szkoda...jest zakochany w Lily, a ta woli Severusa...biedny Rogaś !
Na dodatek skończyłyście rozdział w takim momencie !
Jestem strasznie ciekawa ,,Gryfonki przez pomyłkę '' Na pewno dziewczyny nie będą miały z nią lekko...i jak ona mogła nazwać Lily szlamą ?!!!
Na Merlina piszcie szybko ! Życzę wam dużo weny i gorąco pozdrawiam !!!
Hej ! chciałabym zaprosić was również na rozdział 50 do mnie ! http://zycie-syriusza-blacka.blogspot.com/
UsuńPozdrawiam !!!
Kochane dziewczyny,
OdpowiedzUsuńkiedy nowy rozdział? Już się nie mogę doczekać tego, co się będzie działo z tą Kate :)
Pozdrawiam
P.S. Zapraszam do mnie na nowy rozdział
Nowy rozdział powinien być w środę, jeśli się nam uda :)
UsuńI już do Ciebie idziemy :)
Pozdrawiamy!
U mnie czeka już tak długo wyczekiwana przez Was miniaturka :*
OdpowiedzUsuńhttp://granger-malfoy-po-latach.blog.onet.pl/
Chciałabym wam bardzo podziękować za nominację do LBA :) Na pewno wkrótce na nią odpowiem, tak samo jak przeczytam waszego bloga, wystarczy tylko, że znajdę trochę czasu. Uwielbiam tematykę Huncwotów, więc na pewno wasz blog przypadnie mi do gustu! ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie na nowy rozdział :)
http://hogwart-oczami-kate.blogspot.com/2015/02/15-nie-jade-do-zadnego-munga.html
Kochane Łapoko i Rogasiu,
OdpowiedzUsuńrozdział jak zawsze genialny, te opisy są tak niesamowite, że czytając nie muszę się wysilać aby wyobrazić sobie, bo wszystkie obrazy są tak realistycznie:)
Bardzo podobał mi się fragment o Lily i Severusie, na pierwszy rzut oka widać, że chłopak jest o nią zazdrosny ale ona tego nie zauważa, tak przeważnie w życiu bywa. Ich przyjaźń jest niewymuszona, można zauważyć jak są sobie bliscy i jak się doskonale rozumieją:)
Dowcip przedni, choć ja obstaję za Peterem, lubię koty (bardziej psy, ale koty też są ok), więc mi było by również szkoda zwierzątka, nawet gdyby było wyliniałym, wścibskim kociskiem. Miałam wrażenie czytając, że Pettigriew irytuje Syriusza, a może to brak aprobaty dla jego pomysłu spowodował, że Black był do niego negatywnie nastawiony. Poznałam kolejną cechę Waszego Łapy!
James jak James, uroczy. Evans ważniejsza niż misja:D szkoda tylko, że ich wkopał:(
Czuję, iż koleżanka będzie bardzoooo barwną postacią w opowiadaniu:) Na pewno nie będą się z nią nudzić w dormitorium:)
Pozdrawiam Rogata!
Dziękujemy bardzo za tak pozytywną opinię. Fakt, Syriusza zirytowało zachowanie Petera, ale to może dlatego, że to my jako autorki nie przepadamy za jego postacią. Oczywiście staramy się być obiektywne, ale to chyba nie zawsze wychodzi :)
UsuńJeszcze raz bardzo Ci dziękujemy i również pozdrawiamy! :)
Zabiję Glizdogona po raz kolejny! Czyżby nie wiedział, że niejaki kot Chuck Norris dałby radę wyjść sam?
OdpowiedzUsuńZabiję tą Kate Jakjejtam za nazwanie Lily ,,szlamą''!
A co do rozdziału, to fajny :D
Pozdrawiam serdecznie.
Hej,
OdpowiedzUsuńoch Severus jest yak zazdrosny o Lilkę, nie zauwarza tego czy nie chce... mogli się nie przyznawać...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Smutno mi to pisać, ale tutaj wreszcie Lily jest mniej denerwująca. Nadal mnie kłuje w oczy jej podejście do Huncwotów. Rozumiem, że ich nie lubi, ale w mojej głowie ona jest "ponad to". Ale daje jej szansę. :)
OdpowiedzUsuńUch, wreszcie pojawia się kobieca zła bohaterka! Gryfonka przez pomyłkę - podoba mi się to określenie.
Ciekawe, co tam namiesza. :D
Buziaki! :*
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, jaki Severus zazdrosny o Lili, ale nie zauwarza tego czy tak naprawdę nie chce zauważyć...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, Severus bardzo zazdrosny o Lili, ale nie zauważa tego czy nie chce zauważyć...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza