Przybywamy do Was z kolejnym rozdziałem i mamy nadzieję, że będziecie z niego zadowoleni. Coraz większymi krokami zbliżamy się do końca piątej klasy, co pewnie wielu z Was ucieszy.
Dziękujemy za wszystkie komentarze, które zostawiacie pod naszymi postami i zachęcamy do wyrażania opinii na temat tego rozdziału. Wasze zdanie i wsparcie jest dla nas nieocenione i niesamowicie motywuje nas do dalszego pisania. Jeżeli sami prowadzicie blogi, a my o tym jeszcze nie wiemy, poinformujcie nas o tym. Z ogromną chęcią wpadniemy, poczytamy Waszą twórczość i podzielimy się naszym zdaniem w komentarzu.
Rozdział dedykujemy Dorcas, ponieważ niemal w całości poświęciłyśmy go Syriuszowi i Dor. Kochana, wiemy, że najbardziej lubisz tych dwoje, mamy nadzieję, że będziesz zadowolona z tego, co pozwoliłyśmy sobie z nimi zrobić.
Drugą osobą, której dedykujemy rozdział, jest Rose Black, która wspiera i motywuje nas od bardzo dawna.
Dosyć tego przydługiego wstępu. Zapraszamy do lektury! :)
~ Łapa i Rogacz
Wiosenne słońce wychyliło się
nieśmiało zza chmur i powoli otaczało swym blaskiem mury starego
zamczyska. Promienie pomarańczowej kuli rozpoczęły wesołą
wędrówkę po ścianach budynku.
Starały się dosięgnąć każdej cegły, która budowała Szkołę
Magii i Czarodziejstwa, by otulić ją swym rozkosznym ciepłem.
Wiązki słonecznego światła zdawały się urządzać między sobą
pewnego rodzaju wyścigi. Rywalizowały o to, która z nich rozjaśni
swym blaskiem większą przestrzeń. Świetlne pasma wesoło biegały
po ścianach zamku, starając się dotrzeć do każdego jego
zakamarka i tym samym prześcignąć konkurencję. Tylko jeden mały
promyczek zdawał się nie zwracać uwagi na tę dziwną rywalizację.
Zamiast ścigać się wraz z innymi, uderzył po prostu z całą swą
mocą w pobliskie okno i tym samym, świadomie lub nie, został
bezapelacyjnym zwycięzcą tych niezwykłych zawodów. Blask tej
niewielkiej wiązki światła padł wprost na przystojną twarz
pewnego młodzieńca, który leżał teraz na wznak we własnym
łóżku. Tym uroczym chłopakiem był oczywiście Syriusz Black,
który ostatnio nie sypiał zbyt dobrze. Po niedawnych wydarzeniach
głowę Gryfona zaprzątało wiele spraw, które za nic w świecie
nie chciały dać mu spokoju. Problemy młodego Blacka były na tyle
poważne, że wywoływały w nim strach. Chłopak pierwszy raz w
życiu lękał i od razu wiedział, że nie jest to przyjemne
uczucie. Syriusz bał się przede wszystkim konfrontacji z Lupinem.
Teraz, kiedy nieco ochłonął i spojrzał na całą sytuację z
pewnym dystansem, zrozumiał, jak wielki błąd popełnił. Nie
powinien był podpuszczać Smarka. W chwili, gdy to robił, wcale nie
myślał o konsekwencjach swojej decyzji. Chciał po prostu utrzeć
Snape'owi nosa i raz na zawsze oduczyć go wtrącania się w nieswoje
sprawy. Zupełnie nie pomyślał o tym, co mogłoby się stać, gdyby
Ślizgon odkrył ich huncwocką tajemnicę. Wcale nie zaprzątał
sobie głowy Remusem, a przecież to właśnie o niego tu chodziło!
Gdyby Lupin zaatakował Snape'a, to... O tym Syriusz nie chciał
nawet myśleć. Zdał sobie sprawę z tego, że James miał sporo
racji. Właściwie wszystko, co powiedział, było prawdą. Prawie
wszystko. Wyjątek stanowiło jedno zdanie, które dotyczyło rodu
Blacków. Początkowo Łapa i w nim widział słuszność, co trochę
go załamało. Później jednak, z dość dużą pomocą Petera,
uświadomił sobie, że wiele razy udowodnił, iż niewiele wspólnych
cech łączy go z rodzicami i resztą jego cudownej rodziny. To
ostatecznie sprawiło, że poczuł względem Rogacza niepohamowaną
złość. Zrozumiałby, gdyby takie zdanie pod jego adresem
wypowiedział Lunatyk, który w całej sytuacji ucierpiał
najbardziej i miał do tego święte prawo. Ale James nie powinien
był posuwać się aż tak daleko. Nie ma dla niego żadnego
usprawiedliwienia! Syriusz także niejednokrotnie był zły na swego
przyjaciela, ale nawet wtedy nie mówił o nim w ten sposób.
Właściwie młody Black zastanawiał się nad tym, czy wciąż może
nazywać Pottera swoim przyjacielem. Obaj panowie nie odezwali się
do siebie, choćby półsłówkiem od czasu ich kłótni. Biedny
Peter znalazł się w potrzasku, nie wiedząc, którą stronę
konfliktu ma poprzeć. Żywił nadzieję na to, że wszystko ułoży
się, kiedy Remus, który wyjątkowo długo dochodził do siebie po
wydarzeniach ostatniej pełni, wróci do zamku i jakoś pogodzi
chłopaków. Syriusz po cichu także na to liczył. Czuł wprawdzie
wielkie poczucie winy względem Lupina i niepohamowaną złość w
stosunku do Jamesa, ale miał nadzieję, że to przykre wydarzenie,
do którego on sam dopuścił, nie przekreśli ich przyjaźni albo
już tego nie zrobiło. Jednak nie tylko to zaprzątało młody umysł
Łapy. Chłopak martwił się jeszcze jedną sprawą, a była nią
jego relacja z Dorcas Meadowes. Jeszcze do niedawna nazywał
dziewczynę swoją najlepszą przyjaciółką. Od walentynkowego balu
ich więź jakby się pogłębiła, a ich znajomość uległa
znacznej zmianie. Syriusz początkowo nie miał pojęcia, na czym
polegała ta dziwna przemiana, ale gdy odkrył jej sedno, nieco się
przeraził. Zawsze śmiał się z Jamesa, który nieustannie latał
za Evans i poprzysiągł sobie, że on nigdy nie zacznie zachowywać
się tak samo czy też podobnie w stosunku do panny Meadowes. Młody
Black najpierw wypierał się sam przed sobą, że zakochał się w
swojej długoletniej przyjaciółce. Zwalał wszystko na ten
nieszczęsny bal i profesora Dumbledore'a. Twierdził, że atmosfera
panująca na imprezie i wszechobecne sercowe, przesłodzone dekoracje
byłyby w stanie każdego utwierdzić w przekonaniu, że się
zakochał. I on także padł ich ofiarą. Przyjęcie z okazji święta
zakochanych już dawno przeszło do historii, a tymczasem uczucie
Łapy względem Dorcas wcale nie słabło. Chłopak przyznał się w
końcu sam przed sobą, że chyba się
zakochał. Obiecał
sobie jednak, że w żaden sposób nie zdradzi się z tym przed
nikim, a już na pewno nie powie o niczym swej ukochanej. Gryfonka
przecież zawsze traktowała go tak, jak się traktuje przyjaciela.
Nigdy nie dawała mu żadnych znaków czy sygnałów, które mogłyby
świadczyć o tym, że ona sama życzy sobie tego, aby ich relacja
uległa zmianie. Syriusz postanowił więc, że nie będzie egoistą
i nie zniszczy ich pięknej przyjaźni ze względu na swoje
pragnienia. Traktował więc
Meadowes tak, jak
robił to dotychczas. Dziewczyna więc niczego nie podejrzewała. Do
czasu. Oczywiście nadeszła taka chwila, kiedy to Black zdradził
swoim zachowaniem, że z panną Meadowes łączy go nie tylko
przyjaźń. Stało się wtedy, kiedy chłopak pogrążony w czarnej
rozpaczy, pocałował dziewczynę. Przez cały czas bacznie pilnował
się, żeby tego nie zrobić, a było to nie lada wyzwanie, bo pokus
i okazji ku temu Syriusz miał wiele. Raz jeden zapomniał się i
zrobił to, na co już dawno miał ochotę. Od tamtej chwili nie
zamienił z Dorcas ani jednego słowa i szczerze powiedziawszy
martwiło go to. Wiedział, że już dawno powinien był to zrobić,
ale nie miał odwagi. Od czasu pamiętnego pocałunku Łapa po prostu
bał się rozmowy z dziewczyną. Nie umiał już spojrzeć jej w
oczy, bo bał się tego, co mógłby w nich dostrzec. Może Meadowes
jest teraz na niego wściekła? Może nie chce go znać? Może myśli,
że potraktował ją jako nagrodę pocieszenia po kłótni z Jamesem?
Oczywiście najbardziej oczywisty wniosek nie przyszedł Blackowi do
głowy. Chłopak nawet przez moment nie pomyślał, że może Dorcas
także jest w nim zakochana. Od razu założył najczarniejszy
scenariusz i kurczowo się go trzymał. Wszystkie te trudności
sprawiały, że każdej nocy Syriusz wiele razy przekładał się z
boku na bok, zanim w końcu zasnął. Dzisiejsza nocka nie stanowiła
tutaj wyjątku. Łapa oddał się w objęcia Morfeusza dopiero, kiedy
niebo przybrało ciemną, wręcz czarną barwę. Sen jego nie był
spokojny. Wszystkie jego kłopoty nękały go w koszmarach.
Zabłąkany promyczek, który wdarł się do sypialni Huncwotów,
tańczył teraz radośnie na twarzy śpiącego Łapy. Świetlna
wiązka otulała usta, nos i policzki chłopaka. Promień zdawał się
wiedzieć, że ów młodzieniec czymś się zamartwia, toteż
postanowił dać mu tyle ciepła, ile tylko był w stanie. W tym celu
światełko prześliznęło się na oczy chłopaka i zadowolone z
siebie osiadło na nich. Nie można powiedzieć, żeby ten fakt
uszczęśliwił także samego Blacka. Chłopak rażony słońcem
zaraz się obudził i zaklął pod nosem własną głupotę. Jak to
się stało, że nie zaciągnął wieczorem zasłon? Zrezygnowany
zwlókł się z łóżka. Wiedział przecież, że nie uda mu się
zasnąć ponownie. W bałaganie, który panował w ich sypialni,
dostrzegł leżące na podłodze spodnie. Wciągnął je szybko na
siebie. Założył też jakąś koszulkę, a na wszystko przywdział
szkolną szatę. W międzyczasie zauważył, że kotary przy łóżku
Lupina są zasłonięte. Świadczyło to tylko o tym, że Remus
odzyskał już niedawno stracone siły. Syriusz od razu pomyślał,
że czeka ich dzisiaj ciężka rozmowa. Postanowił, że wcale nie
będzie jej odwlekał. Sądził, że takie zachowanie mogłoby tylko
jeszcze bardziej skomplikować tą wystarczająco zawikłaną sprawę.
Chłopak postanowił zejść do Pokoju Wspólnego i tam poczekać na
swojego przyjaciela. Nie widział sensu, żeby teraz go budzić.
Postanowił zagadnąć go, gdy ten zejdzie na śniadanie. Black
cichaczem opuścił dormitorium i zszedł po schodach. Już miał
usadowić się na kanapie przed kominkiem, kiedy spostrzegł, że
ktoś zajął to miejsce. Tym kimś była Dorcas, która posłała
Syriuszowi pytające spojrzenie i już otwierała usta, chcąc coś
powiedzieć. Jednak Gryfon zupełnie nic sobie z tego nie robiąc,
odwrócił się pospiesznie i szybko przeskoczył przez dziurę pod
portretem Grubej Damy. Przecież nie mógł z nią teraz rozmawiać!
Łapa nabrał nagle ogromnej ochoty na samotny spacer, toteż
skierował swoje kroki na błonia. Czuł, że musi sobie wszystko
jakoś poukładać.
*
Dorcas
Medowes cały czas siedziała na kanapie przed kominkiem. Na jej
twarzy malował się wyraz głębokiego niedowierzania. Obawiała się
tego, że Syriusz może traktować ją tak, jak traktował swoje
dotychczasowe zdobycze. Spodziewała się tego, że Black nazwie ich
pocałunek błędem. Stwierdzi, iż nie powinni byli tego robić i
wyrazi nadzieję na to, że ta pomyłka nie zachwieje ich przyjaźni.
Jednak w najgorszych snach nie przypuszczała, że Łapa po prostu
zacznie unikać jej jak ognia. Co ona miała sobie teraz pomyśleć?
Już wolałaby, żeby traktował ją tak, jak robił to dotychczas i
udawał, że tego pocałunku nie było. Wtedy przynajmniej
wiedziałaby, że nie zależy mu na niej w ten sposób. Teraz
Meadowes żałowała, że nie znalazła w sobie tyle siły, by
przerwać tę magiczną chwilę. Gdyby nie odwzajemniła tego
pocałunku, nie zdradziłaby się przed Syriuszem ze swoimi
uczuciami. Może powinna mu powiedzieć, że oboje się zagalopowali?
Może powinna go okłamać i powiedzieć, że dla niej ten pocałunek
nic nie znaczył? Wtedy przynajmniej nadal mogliby się przyjaźnić,
a więź, która łączyła Dorcas z jej przyjacielem była dla niej
naprawdę ważna! Dziewczyna, czując się kompletnie bezsilną,
poczuła cisnące się do oczu łzy.
*
Lily
była teraz sama na jakiejś małej wysepce, znajdującej się na
środku wzburzonego morza. Dookoła panowała tylko ciemność. Niebo
było niesamowicie czarne, a wiatr dął przeraźliwie Dziewczyna
poczuła zimny dreszcz, który przebiegał jej po plecach. Sięgnęła
do kieszeni swych znoszonych dżinsów, by dobyć różdżki.
Niestety nie było jej tam. Evans chciała rozejrzeć się i poszukać
nieodłącznego atrybutu każdego czarodzieja, ale nie była w stanie
tego zrobić. Silne podmuchy wiatru sprawiały, że Lily z trudem
utrzymywała równowagę. Jej rude włosy nieustannie wpadały jej
do oczu, jeszcze
bardziej pogarszając widoczność. Jakby tego było mało z nieba
spłynął ulewny deszcz, który tylko zwiększył intensywność
dreszczy, które odczuwała dziewczyna. Evans osunęła się na
kolana. Nie widząc zupełnie nic, rękoma wodziła po mokrym piasku.
Była pewna, że musiała zgubić różdżkę, a mokry piach
skutecznie stłumił dźwięk upadającego nań drewna. Rudowłosa
szukała patyka już od kilku dobrych minut i powoli zaczęła tracić
nadzieję na to, że kiedykolwiek go znajdzie. Jej ubranie było
doszczętnie przemoczone, a jej gęste włosy zlepiły się teraz w
jeden gruby strąk, z którego obficie kapała woda. Zrezygnowana
dziewczyna usiadła w końcu na zmoczonym piasku i objęła kolana
rękoma. Postanowiła przeczekać niepogodę. Przecież po każdej
burzy wychodzi słońce, prawda? Ruda czuła się teraz całkowicie
bezbronna i w duchu prosiła Merlina, aby nic złego jej się nie
stało. Jak miała się bronić przed ewentualnym niebezpieczeństwem,
nie mając przy sobie różdżki? W pewnej chwili poczuła na swoich
stopach czyjeś obślizgłe dłonie. Poruszyła szybko nogami, chcąc
kopnąć napastnika, ale nie przyniosło to żadnego pozytywnego
skutku. Obce ręce jeszcze mocniej zacisnęły się na kostkach
Evansówny i powoli ciągnęły ją teraz w stronę wody. Dziewczyna
była prawie pewna, że to inferiusy, o których ostatnio czytała w
jakiejś książce. Próbowała się szarpać, ale w żaden sposób
nie mogła uciec. Zaczęła więc krzyczeć tak głośno, jak tylko
pozwalały jej płuca. Miała nadzieję, że może ktoś jeszcze jest
na tej wyspie i ją uratuje. Lily wrzeszczała i wrzeszczała, ale
nikt nie przychodził jej na ratunek. Poczuła na swoich stopach
bijące fale i oczyma wyobraźni widziała już siebie jako
topielicę. Pomyślała, że jej grobem na zawsze pozostaną wodne
odmęty. Gdy to zrobiła, nagle na brzegu dostrzegła jakąś postać.
Miejsce, w którym stała owa osoba, rozjaśniło się. Lily
dostrzegła wtedy, że na plaży stoi James Potter. Zaczęła go
wołać i prosić, by jej pomógł. On jednak zdawał się ją
lekceważyć. Przyglądał się całej scenie z dużym uśmiechem na
ustach. Dopiero, gdy Evans wykrzyknęła, że zrobi dla niego
wszystko, jeżeli tylko uratuje jej życie, Rogacz podbiegł i złapał
ją za ręce. Powiedział, że uratuje ją, jeśli otrzyma od niej
pocałunek. Ruda już otwierała usta, żeby zrobić mu karkołomną
awanturę, chciała powiedzieć mu, jak bardzo jest bezczelny,
wykorzystując ją w ten sposób, ale w tej samej chwili potwór
mocniej pociągnął ją za kostki. Zrezygnowana dziewczyna przystała
na warunek Jamesa. Połączyła swoje usta z jego wargami.
-
NIE!!! - Evans wyrwana z koszmaru usiadła na swoim łóżku.
Spostrzegła, że jest we własnym dormitorium, siedzi we własnej
pościeli. A więc to tylko zły sen! Jest bezpieczna, nie ściga jej
żaden inferius i nie całowała się z Potterem. Chwała Merlinowi!
Dziewczyna rozsunęła kotary otaczające jej łóżko. Miała
nadzieję, że swoim krzykiem nie obudziła współlokatorek. Anne
wciąż smacznie spała, Kate chyba zajęła łazienkę, co mogłoby
tłumaczyć szum wody, a łóżko Dorcas było zupełnie puste. Lily
zrezygnowała z dalszej drzemki. Bała się, że koszmar może do
niej wrócić, na co wcale nie miała ochoty. Ubrała się starannie.
Sięgnęła po czysty pergamin, pióro, atrament i podręcznik do
transmutacji. Postanowiła zejść na dół i zabrać się za
wypracowanie dla McGonagall. Wprawdzie opiekunka Gryffindoru dała im
cały tydzień na wykonanie zadania, ale Evansówna, jak na wzorową
uczennicę przystało, nigdy nie odkładała niczego na ostatnią
chwilę. Wzięła wszystkie niezbędne do odrobienia pracy domowej
rzeczy i udała się do Pokoju Wspólnego. Zajęła stolik, przy
którym zazwyczaj pisała wszystkie swoje wypracowania. Otworzyła
podręcznik na siedemdziesiątej stronie i wtedy spostrzegła, że na
kanapie przy kominku siedzi jej przyjaciółka. Lily odłożyła
podręcznik na stół i podeszła do Meadowes.
- A ty co? Spać
nie możesz? - zapytała z wesołym uśmiechem. Dorcas spojrzała na
przyjaciółkę. Jej oczy były przeraźliwie smutne i wyraźnie
zaczerwienione. Evans od razu pojęła, o co chodzi.
- Dor,
płakałaś? - zapytała – Dlaczego?
- Lily, muszę ci coś
powiedzieć! - wybuchnęła dziewczyna – Muszę komuś to
powiedzieć, bo inaczej zwariuję! Chciałam zachować to dla siebie,
ale nie potrafię. Nie umiem, bo... Czemu faceci to tacy idioci?
Ruda
niewiele zrozumiała z paplaniny przyjaciółki. Pojęła tylko tyle,
że widocznie jakiś facet bardzo jej się naraził.
- Dorcas,
spokojnie – zaczęła – Powiedz dokładnie, co takiego się stało
– poprosiła.
- Parę dni temu... Parę dni temu Syriusz mnie
pocałował, a ja głupia oddałam ten pocałunek. Teraz on wie, co
do niego czuję, a przez tak długi czas pilnowałam, żeby się z
tym nie zdradzić. A teraz Łapa całkowicie mnie unika, udaje, że
nie istnieję. A ja nie wiem, co o tym myśleć. Wolałabym, żeby
powiedział, że to zwykła pomyłka. Przynajmniej wiedziałabym, na
czym stoję! Próbowałam z nim dzisiaj porozmawiać, ale zupełnie
mnie zignorował i wyszedł. Lily, co mam teraz zrobić? -
powiedziała na jednym tchu.
- Co?! - Evans nie kryła swego
zaskoczenia – Dorcas, jak to całowałaś się z Syriuszem? Mówiłam
ci, że Blacka nie można traktować poważnie. On i Potter są
przecież tacy sami! Zmieniają dziewczyny jak rękawiczki!
-
Wiem, ale to się po prostu stało. Nie planowałam tego. Czasu już
nie cofnę – powiedziała zrezygnowana.
- Dor, zapomnij o nim.
Im szybciej to zrobisz, tym lepiej dla ciebie. Black nigdy nie
traktował nikogo poważnie i pewnie w tej kwestii nigdy się nie
zmieni – pani prefekt objęła przyjaciółkę, próbując tym samy
ją pocieszyć. W jej głowie układała się już pewna teoria
spiskowa. Zdawała sobie sprawę z tego, że Black jest strasznym
chamem i prostakiem. Wiedziała, że jest bezgranicznie głupi, ale
nie sądziła, że jego głupota sięga aż tak daleko. Czasem
przewyższa w tej kwestii nawet samego Pottera. Lily doskonale
zdawała sobie sprawę z tego, że Łapa i Rogacz pokłócili się.
Cała szkoła o tym wiedziała. Nierozłączny hogwarcki duet jednak
się rozdzielił. Evans była pewna, że Syriusz pocałował Dorcas,
żeby odreagować kłótnię z najlepszym kumplem. Jak mógł być aż
tak ograniczony? Ludzie popełniają błędy, ale każdy powinien
mieć w sobie odrobinę przyzwoitości, by swoje pomyłki chociaż w
niewielkim stopniu naprawić. Widocznie Black nie miał za grosz
ogłady i uważał, że nic takiego się nie stało. Evans
postanowiła, że tego tak nie zostawi. Zmusi Łapę do rozmowy z
Dor. Niech powie jej prawdę, chociażby miała być bolesna.
Przynajmniej Meadowes znajdzie w całej tej sprawie jakiś punkt
odniesienia.
*
Syriusz,
uspokojony nieco po swojej przechadzce, postanowił w końcu wrócić
do zamku. Czuł, że jest gotowy porozmawiać z Remusem. Chciał to
zrobić, nawet jeżeli miałaby to być ich ostatnia rozmowa. Zerknął
przelotnie na zegarek. Jego wskazówki wskazywały porę śniadania.
Black udał się do Wielkiej Sali, mając nadzieję, że właśnie
tam znajdzie Lunatyka. Chłopak wszedł do pomieszczenia i swoje
kroki skierował w stronę stołu Gryfonów. Zajął swoje miejsce
naprzeciwko Jamesa. Gdy tylko to zrobił, okularnik nagle
zainteresował się swoją owsianką. Black jednak wcale nie myślał
o jedzeniu. Od razu zagadnął Lupina:
- Skończyłeś już,
Luniaczku? Musimy pogadać. - Remus spodziewał się tego, toteż
wcale nie był zaskoczony. Wstał z miejsca i wyszedł z sali.
Syriusz poszedł za nim. Udali się na błonia. Wiedzieli, że w tej
chwili nikt nie będzie im tam przeszkadzał. Uczniowie albo jedli
śniadanie, albo przygotowywali się do lekcji.
- Remus,
posłuchaj, ja... - zaczął Łapa, ale nie dokończył, bo
przyjaciel wszedł mu w słowo:
- Syriuszu, wiem o wszystkim, co
się stało. James mi powiedział. - na twarzy Lunatyka malowało się
przygnębienie. Tak naprawdę poznał całą historię nieco
wcześniej, bo on także odbył rozmowę z Dumbledorem. Dyrektor
opowiedział mu o wydarzeniach ostatniej pełni, zapewniając go
jednocześnie o tym, że Snape dochowa sekretu. Dla Remusa nie miało
to wcale dużego znaczenia. Prawie zabił człowieka! Nieważne, że
jego sekret jest bezpieczny, skoro niewiele brakowało do tego, aby
został mordercą. Lupin chciał nawet zrezygnować z kontynuowania
nauki w Hogwarcie. Czuł, że stanowi zagrożenie dla szkolnej
społeczności. Dumbledore na szczęście wybił mu ten pomysł z
głowy.
- Luniek, przepraszam. Nie powinienem podpuszczać Smarka.
Ja wcale nie pomyślałem o tym, co mogłoby się stać. Nie
pomyślałem o tobie i twoim sekrecie, w ogóle nie myślałem.
Chciałem tylko utrzeć nosa temu gnojkowi, a zaszkodziłem przede
wszystkim tobie. Jestem skończonym debilem
- Daj spokój, Łapo.
Nie mam do ciebie żalu. Jestem nawet gotów ci wybaczyć. Musisz mi
jednak obiecać, że nigdy więcej nie popełnisz takiej głupoty –
powiedział z delikatnym uśmiechem. Remus doprawdy nie mógł sobie
wybaczyć tego, co stało się w czasie ostatniej pełni, ale nie
chciał obwiniać za to Syriusza. Chłopak zrobił coś bardzo
głupiego, ale na pewno nie zrobił tego celowo. Nie chciał przecież
zaszkodzić Lupinowi. Z pewnością nie chciał też, żeby
Luniek zaatakował
Snape'a. Black po prostu taki był. Najpierw działał, potem myślał.
Dlatego Remus nie miał powodów, by się na niego gniewać.
*
Lily
długo myślała nad tym, jak skłonić Łapę do tego, żeby
porozmawiał z Dorcas. Na początku postanowiła, że sama z nim
porozmawia i po prostu powie mu, co o nim myśli. Po chwili
stwierdziła jednak, że to zły pomysł. Zarówno ona, jak i Syriusz
pamiętali wciąż o tym, jak dziewczyna prawie go pocałowała.
Oboje wyjaśnili sobie, że było to dużą pomyłką. Mimo to cały
czas odczuwali względem siebie pewien dystans, dlatego też Evans
zrezygnowała z rozmowy z Gryfonem. Pomyślała, że może napisać
do niego list. To jednak wydało jej się jeszcze głupszym pomysłem.
Wyszłaby na idiotkę. Po co posyłać sowę osobie, którą widuje
się codziennie i to kilka razy w ciągu dnia? Ruda chciała nawet
posunąć się do tego, co w myślach nazywała ostatecznością. Tym
czymś była rozmowa z Potterem. Lilka chciała poprosić go, by
pogadał z Syriuszem i zasugerował mu, żeby wyjaśnił Dorcas kilka
spraw. Ale i ta idea nie wydała się Lily dobra. Musiałaby spędzić
czas sam na sam z Jamesem, a to nie wchodziło w grę. Poza tym
chłopacy się pokłócili, więc Rogacz i tak w żaden sposób nie
pomógłby jej. Nie miała zamiaru przecież przekonywać go
pocałunkami jak w tym głupim śnie. Gryfonka długo zastanawiała
się nad tym, w jaki sposób mogłaby rozwiązać swój problem. W
końcu do jej rudej główki wpadł znakomity pomysł. Dziewczyna
szybko podbiegła do Anne, która stała na przeciwległym końcu
korytarza, pociągnęła ją za rękaw szkolnej szaty i odciągnęła
na bok, przerywając tym samym pogawędkę, którą Loran prowadziła
z uroczym brunetem. Dziewczyna posłała Lily zdumione spojrzenie, bo
przecież rudowłosa nigdy nie zachowywała się aż tak
niegrzecznie. Evans jednak zdawała się nie zauważyć tego, że
zrobiła coś nie tak, bo od razu zagadnęła przyjaciółkę:
-
Anne, o ile dobrze pamiętam, jesteś umówiona dziś z Remusem,
prawda? Korki z astronomii? - na każde z pytań szatynka
odpowiedziała twierdząco, co niezmiernie ucieszyło Evans.
Dziewczyna powtórzyła przyjaciółce to, co rano powiedziała jej
Dorcas. Przekonywała, że Syriusz musi wyjaśnić Meadowes całą tą
zagmatwaną sytuację.
- Myślę, że możesz pogadać na temat z
Remusem. On w przeciwieństwie do reszty Huncwotów jest inteligentny
i może pogadać z Łapą na ten temat. Sama bym go o to poprosiła,
ale umówiłam się już z Sevem – powiedziała ruda.
- Nie
wiem, czy to dobry pomysł – stwierdziła Anne – Nie wiem, czy
mamy prawo wtrącać się w ich sprawy, Lily. Nie chcę bawić się w
swatkę.
- Nie masz się w nią bawić. Dor nie dowie się o
niczym. Black ma tylko wyjaśnić jej, dlaczego ją pocałował.
Dorcas bardzo na tym zależy.
Zrezygnowana Loran przystała na
pomysł przyjaciółki, chociaż wcale go nie popierała. Obiecała
porozmawiać z Lupinem. Chociaż jak znała chłopaka, była prawie
pewna, że on nie będzie chciał się mieszać w miłosne sprawy
swojego kumpla.
*
Lily i
Snape szli dziedzińcem zamku. Wszyscy, których mijali, spoglądali
na nich ze zdziwieniem, ponieważ jakże zwykle zgodna para
przyjaciół, wyraźnie się sprzeczała. Evans ze smutkiem
stwierdziła, że ostatnio zdarza im się to coraz częściej. Ich
relacja bardzo się zmieniła i niestety dziewczyna uważała, że
ta zmiana poszła w zdecydowanie złym kierunku. Nie chciała umywać
rąk, ponieważ zawsze uważała, że wina leży po obu stronach, ale
czuła, że Severus jej ucieka. Coraz mniej czasu spędzał z nią,
ostatnio niemal każdą wolną chwilę spędzał w towarzystwie
Mulcibera i Avery'ego. Wbrew pozorom Evans nie była zazdrosna. Nigdy
nie traktowała Snape'a tak, jakby należał tylko do niej. Nigdy
także nie przekreślała kogoś tylko dlatego, że należał do
Slytherinu. Jednak dwoje nowych przyjaciół Seva wyjątkowo nie
przypadli jej do gustu, a wszystko przez to, że maczali oni palce w
czarnej magii. Takiego zachowania Lily w żaden sposób nie mogła
usprawiedliwić i wyjaśnić. Bała się, że jej najlepszy
przyjaciel także zapała miłością do czarnoksięstwa. Prosiła go
tyle razy, żeby nie zadawał się z takimi, jak oni, ale Ślizgon
jakoś nie chciał jej słuchać.
-
...myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi – mówił Snape. -
Najlepszymi przyjaciółmi...
- Jesteśmy przyjaciółmi, ale nie
lubię kilku typów, koło których się kręcisz! Wybacz mi, ale nie
cierpię Avery'ego i Mulcibera! Mulciber! Co ty w nim widzisz, Sev?
Jest odrażający! Nie wiesz, co próbował zrobić Mary MacDonald?
- To nic takiego... Taki żart, nic więcej...
- To była
czarna magia i jeśli uważasz, że to śmieszne...
- A co robi
ten Potter i jego kumple? - zapytał ze złością Snape, rumieniąc
się lekko.
- Co ma z tym wspólnego Potter?
- Wymykają się
gdzieś w nocy. Ten Lupin jest jakiś dziwny. Jak myślisz, gdzie on
wciąż znika?
- Lupin jest chory – odpowiedziała Lily. -
Mówią, że choruje...
- Co miesiąc przy pełni księżyca?
-
Wiem, co myślisz – powiedziała chłodno Lily. - Nie wiem tylko,
dlaczego masz jakąś obsesję na ich punkcie. Dlaczego tak Cię
obchodzi, co oni robią nocami?
- Próbuję ci tylko wykazać, że
wcale nie są tacy cudowni, jak wszyscy uważają.
- W każdym
razie nie uprawiają czarnej magii - ściszyła głos – A ty
jesteś naprawdę niewdzięczny. Słyszałam, co się stało w nocy.
Wlazłeś do tego tunelu pod Wierzbą Bijącą i James Potter
uratował cię przed tym, co kryło się na końcu...
- Uratował?
Uratował? Myślisz, że odgrywał bohatera? Ratował siebie i swoich
przyjaciół! I nie będziesz... nie pozwolę ci...
- Nie
pozwolisz? Ty mi czegoś nie pozwolisz?
Zielone oczy Lily zmieniły
się w szparki. Snape natychmiast się zreflektował.
- Nie to
chciałem powiedzieć... ja... ja po prostu nie chcę, żebyś wyszła
na głupią... on... ty mu wpadłaś w oko, James Potter dowala się
do ciebie! - Te słowa wyrwały my się mimowolnie. - A on wcale nie
jest... Wszyscy myślą... Wielki mi bohater... czempion
quidditcha...
- Wiem, że James Potter jest zarozumiałym palantem
– przerwała mu. - Nie musisz mi tego mówić. Ale Mulciber i Avery
są po prostu źli. Oni są źli, Sev. Nie rozumiem, jak możesz się
z nimi zdawać. *
*
Anne
siedziała teraz przy tym samym stoliku, przy którym rano panna
Evans planowała pisać swoje wypracowanie z transmutacji. Stolik ten
zakrywały teraz mapy nieba i różne książki, które mówiły o
astronomii. Obok dziewczyny siedział Lupin, który zawzięcie
tłumaczył coś swojej towarzyszce. Ta jednak od dobrych kilu minut
wcale go nie słuchała. Nie mogła skupić się na wykładzie
Remusa, ponieważ wciąż pamiętała o obietnicy, którą złożyła
Lily. Loran postanowiła jednak zgadnąć Lunatyka. Stwierdziła, że
nie zaszkodzi z nim o tym porozmawiać. Jeżeli się zgodzi, to może
faktycznie coś dobrego z tego wyjdzie. Jeżeli odmówi, to trudno.
Powie przyjaciółce, że próbowała przekonać Lupina o jej
pomysłu.
- Remus? - zagadnęła – Mam do ciebie małą prośbę.
Właściwie to Lily i ja mamy prośbę. Zrozumiemy, jeżeli się nie
zgodzisz. Trochę nam głupio zwracać się do ciebie z tą sprawą,
ale uważamy, że jesteś jedyną osobą, która może coś zaradzić
w tym wypadku i...
- Anne – powiedział miękko – Powiedz po
prostu, o co chodzi.
Dziewczyna przedstawiły Lunatykowi pomysł
jej przyjaciółki. Wytłumaczyła, że ona wcale go nie pochwala,
ale obiecała Lily, że spróbuje jakoś naprawić poplątaną
relację Dorcas i Blacka.
- Sam nie wiem, Anne – przyznał –
Nie lubię wtrącać się w sprawy innych, ale niech będzie. Pogadam
z Syriuszem, ale nie zamierzam go do niczego zmuszać. Łapa sam musi
podjąć decyzję.
*
Syriusz
przebierał się właśnie w sportowe szaty. Za dziesięć minut miał
wstawić się na treningu quidditcha. Stan, którego zastępował w
ostatnim meczu, odszedł z drużyny i Black na stałe zajął jego
miejsce. Dawny obrońca Gryfonów najpierw obraził się na Marleya
za to, że kapitan zastąpił go kimś takim jak Łapa. Potem
stwierdził, że rezygnuje z gry, ponieważ woli skupić się na
OWUTEMach. Kapitan drużyny nieźle się zdziwił, kiedy Stan mu o
tym powiedział. Nie można jednak powiedzieć, żeby bardzo żałował
jego decyzji. Syriusz był świetnym zawodnikiem i rzadko puszczał
gole. Black wyciągnął właśnie swoją miotłę spod łóżka,
kiedy do dormitorium wszedł Remus.
- Co robisz? - zapytał.
-
Idę na trening.
- Pójdę z tobą – powiedział Lunatyk –
James nie idzie? - Lupin zauważył, że jego przyjaciele jakoś
dziwnie się zachowują, ale nie miał pojęcia o ich kłótni.
Rogacz opowiedział mu o tym, co wydarzyło się w czasie pełni, ale
jakoś zapomniał wspomnieć, że posprzeczali się z Syriuszem.
Oczywiście nie chciał przyznawać się Remusowi do tego, co
powiedział Łapie.
- Chyba już poszedł – powiedział Black,
siląc się na obojętny ton – To co? Idziemy?
Przyjaciele
wyszli z zamku i przez jakiś czas szli w milczeniu. Lupin
zastanawiał się, w jaki sposób zacząć rozmowę. Nie chciał
wzbudzać żadnych podejrzeń Łapy. Przecież teoretycznie nie
wiedział o tym, co się stało. Nie mógł powiedzieć, że Anne mu
o wszystkim powiedziała.
- Syriusz, pokłóciłeś się z Dor? -
zapytał w końcu – Jakoś dziwnie się zachowujecie – dodał
przebiegle.
Zrezygnowany Black opowiedział przyjacielowi całą
historię. Oczywiście Remus udał zaskoczonego. Zachowywał się
tak, jakby pierwszy raz o tym słyszał.
- Nie uważasz, że
powinieneś z nią porozmawiać? - zapytał Lupin
- Uważam. Nawet
chciałem to zrobić, Luniaczku. Ale ostatnio zupełnie nie miałem
do tego głowy.
Remus w żaden sposób tego nie skomentował,
toteż przyjaciele w ciszy udali się na boisko.
*
Marley
załamywał ręce, widząc dzisiejszy trening. W całej jego
quidditchowej karierze Gryfoni nie grali tak źle,
jak dzisiaj. To było nawet gorsze niż ich mecz, kiedy prawie cała
drużyna męczyła się z kacem. Kapitan powoli tracił nadzieję na
zwycięstwo pucharu. A tak mu na tym zależało, przecież to jego
ostatni rok w Hogwarcie. Za całe niepowodzenie treningu
odpowiedzialni byli Potter i Black. Panowie postanowili
zademonstrować swoje napięte stosunki całej drużynie. Syriusz, po
każdej obronionej przez siebie bramce, celował kaflem w głowę
Jamesa. Dwa razy nawet udało mu się trafić prosto w czerep
okularnika. Marley oczywiście próbował załagodzić sytuację,
krzycząc na Łapę. Ale ten zawsze tłumaczył, że to wiatr znosi
piłkę. James oczywiście nie pozostawał mu dłużny. Parę razy
prawie zwalił go z miotły. Tłumaczył, że obok ucha Syriusza
zobaczył złotego znicza i bardzo chciał go złapać. Huncwoci
skutecznie rozstrajali resztę drużyny, która zamiast skupić się
na grze, wolała obserwować ich potyczki. Bezradny Marley rozkładał
ręce. Obiecał sobie, że jeżeli do następnego treningu sytuacja
między Blackiem i Potterem nie ulegnie poprawie, zwróci do
McGonagall z prośbą o pomoc.
*
Szczerze
powiedziawszy James miał już dosyć tej całej kłótni z
Syriuszem. Już dawno zrozumiał, że źle postąpił. Zagalopował
się, chociaż nie miał do tego prawa. Działał w afekcie. To, co
powiedział, wcale nie odzwierciedlało jego myśli. Było zupełnie
odwrotnie i Potter postanowił powiedzieć o tym Blackowi. Miał
nadzieję, że Syriusz go zrozumie i to nieporozumienie nie naruszy
ich przyjaźni. Rogacz zaczekał na swojego przyjaciela w szatni.
Reszta drużyny udała się już do zamku. Oprócz Jamesa w
pomieszczeniu była tylko Dorcas, która polerowała rączkę swojej
miotły. Do pomieszczenia wszedł w końcu także i Syriusz. Ściągnął
z siebie sportowe szaty i rzucił je w kąt.
- Łapo? - zagadnął
Rogaty – Możemy pogadać? - miał ogromną nadzieję na to, że
przyjaciel mu nie odmówi.
- Nie teraz, Potter – powiedział
chłodno długowłosy – Muszę porozmawiać z Dor.
Dziewczyna
posłała mu pełne zdziwienia spojrzenie. Zrezygnowany James opuścił
szatnię. Obiecał sobie jednak, że tak łatwo nie odpuści. Wie, że
Syriusz ma prawo być na niego zły, ale w końcu kiedyś muszą
pogadać, prawda?
Meadowes dalej czyściła swój sportowy sprzęt,
udawała, że wypowiedziane chwilę wcześniej słowa wcale jej nie
dotknęły. Jednak cała spięta czekała na to, co Syriusz chciał
jej powiedzieć. Chłopak usiadł naprzeciwko koleżanki. Wyrwał jej
miotłę z ręki i odłożył ją na bok.
- Dor, musimy pogadać –
powiedział – A właściwie ja muszę ci coś powiedzieć. Na
początku przepraszam za to, że ostatnio zachowywałem się jak
skończony dupek. Już dawno powinienem był z tobą rozmawiać, ale
ostatnio tyle rzeczy musiałem naprawić... Pamiętasz, jak chodziłem
z Kate, prawda? Opowiadałem ci o tym, jak było nam cudownie,
pamiętasz? Nie powiedziałem ci jednak, dlaczego się rozstaliśmy.
Dorcas, ona mnie zdradziła. A ja naprawdę ją kochałem. Potem
obiecałem sobie, że już nigdy się nie zakocham, ale złamałem tę
obietnicę. Nie planowałem tego, próbowałem od tego uciec, jednak
ten bal walentynkowy... Dorcas, kocham cię i nic na to nie poradzę.
Dlatego cię wtedy pocałowałem. Wiem, że zawsze traktowałaś mnie
jak przyjaciela i jeżeli nie czujesz do mnie nic więcej, to wierz
mi, że to uszanuję. Po prostu musiałem ci to wyjaśnić. -
Z
każdym wypowiadanym przez niego słowem, oczy Meadowes coraz
bardziej się powiększały. Miała wrażenie, że to sen, z którego
wcale nie chciała się budzić. Nie za bardzo wiedziała, co ma
teraz powiedzieć. Syriusz czekał na jej reakcję. Jednak Dorcas
tylko na niego spoglądała ze zdziwieniem.
- Dor? Powiedz coś
wreszcie – dziewczyna starała się otrząsnąć ze zdziwienia, jakie wywołało u niej wyznanie Gryfona, ale nie było to takie łatwe. Po chwili jednak zdołała wydusić z siebie kilka słów.
- Okej, chyba zrozumiałam.
- Czyli... - Black zaczął niepewnie - ... zostajemy przy przyjaźni? - Dorcas podeszła bliżej. Tak, że dzieliło ich już tylko kilka centymetrów. Położyła dłoń na policzku chłopaka.
- Ale z ciebie głuptas.
Niby kilka wypowiedzianych słów, ale tak wiele znaczyły one dla Syriusza. Meadowes pocałowała nagle Łapę delikatnie, ale stanowczo i nic już poza nimi dwojga się nie liczyło.
*
W
starej opuszczonej klasie Peter i Kate spędzali razem wieczór. Para
była złączona w ciasnym uścisku. Zadowolony chłopak zachłannie
całował swoją piękną dziewczynę, błądząc rękoma po jej
plecach. Wydawało mu się, że jest najszczęśliwszy na świecie.
Wcale nie rozumiał zarzutów Syriusza. Black, bojąc się o
przyjaciela, opowiedział mu swoją miłosną historię i jej smutny
finał. Peter zapytał o wszystko Kate. Dziewczyna powiedziała, że
wcale nie zdradziła Syriusza. Glizdogon, mimo swojej długoletniej przyjaźni z chłopakiem, uwierzył swojej
ukochanej. Dlaczego miałaby go okłamywać? Peter myślał, że Łapa
jest po prostu zazdrosny, bo jego była dziewczyna wybrała jego,
Glizdka, a Syriusz nie mógł się z tym pogodzić. Pettigrew czasami
nie dowierzał własnemu szczęściu. Kate była przecież śliczna,
zgrabna i inteligentna, a w dodatku zakochana w nim do szaleństwa.
Biedny Glizdogon nie wiedział jednak, jak bardzo się myli. Jego
dziewczyna wcale go nie kochała. Nawet go nie lubiła. Uważała, że
jest obrzydliwy. Nienawidziła, kiedy ją dotykał. A najbardziej nie
lubiła tego, kiedy wkładał swoje tłuste ręce pod jej bluzkę i
gładził nagie plecy. Pocieszała się jednak, że dzięki Peterowi
osiągnie swój cel. Stwierdziła, że ostatecznie może się trochę
poświęcić, by osiągnąć to, co zamierzała.
* Fragment książki J.K. Rowling "Harry Potter i Insygnia Śmierci"
Aaaaaaa! Dorcas i Syriusz razem ❤️ NARESZCIE 😘 Ależ sie cieszę :-) nie mogę przestać uśmiechać się do ekranu :-) Podobał mi się sen Lily ;-) jej podświadomość daje jej do zeozumienia, że jednak czuje cos do Jamesa ;-) Mam nadzieje, że w następnym rozdziale chłopaki się pogodzą ;-)
OdpowiedzUsuńKochana Repesco,
Usuńdziękujemy, za komentarz. Jeżeli chodzi o Lily i Jamesa... Ich relacje już niedługo bardzo się zmienią, właściwie będą jak sinusoida, aż same trochę się tego boimy. ;)
Drogie Łapo i Rogaczu
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedykację, przez cały dzień będę uśmiechnięta. Strasznie podobał mi się rozdział i strasznie się cieszę że Syriusz i Dor są razem. Mam nadzieję że niedługo zobaczę Huncwotów pogodzonych, oczywiście nie ma Peter, chodź go nienawidzę w końcu pozna się na Kate? Mam nadzieję że mój pierwszy komentarz się podobał :) Czekam na next XD
Kochana Rose!
UsuńNawet nie wiesz, jak się cieszymy, że odważyłaś się napisać na blogu. To dla nas naprawdę ogromna radość. Cieszymy się też, że nasza dedykacja sprawiła Ci przyjemność.
Huncwoci nie będą gniewać się wiecznie, kiedyś trzeba w końcu sobie przebaczyć, prawda? Jeżeli chodzi o Petera... Chłopak jest naprawdę zakochany, w końcu to jego pierwszy poważny związek. Natomiast Kate tak łatwo nie odpuści, ma swój cel i będzie starała się go osiągnąć.
Pozdrawiamy,
~ Łapa i Rogacz
Po pierwsze dziękuję Wam za dedykację! Rozdział bardzo mi się podobał. Te momenty z Łapą i Dor... Nie no uwielbiam je. Szczególnie jak Syriusz wyznał jej uczucia. Ciekawa jestem jak opiszecie to dalej. Widzę, że James również chce się pogodzić z Syriuszem. Mam nadzieję, że się pogodzą. No i na koniec Kate. Wiedziałam, że ona coś planuje. Ciekawe tylko co. Wybaczcie, że tak krótko, ale jestem strasznie zmęczona. Pozdrawiam ~Dorcas
OdpowiedzUsuńDroga Dorcas!
UsuńCieszymy się ogromnie, że podoba Ci się to, co zrobiłyśmy z Syriuszem i Dor. Para ma już pewien plan na życie i mamy nadzieję zrealizować go do końca.
Huncwoci w końcu się pogodzą, nie będą się przecież wiecznie na siebie gniewać.
Kate sporo kombinuje i wprowadzi zamieszanie. Wszystko wyjdzie wraz z czasem. :)
~ Łapa i Rogacz
Cudny rozdział Syriusz i Dor ♥ kocham ,a glizdek powinien uważać bo inaczej będzie źle... czekam na kolejną notke ~Brysia
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział 39 http://syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com/2015/06/rozdzia-39-sa-rzeczy-o-ktorych-chopak.html oraz na nn http://dorcas-pisze.blogspot.com/2015/06/prolog.html
OdpowiedzUsuńP.S. Śliczny szablon
Yeah, nadrobiłam zaległości i w końcu mogę być na bieżąco :3
OdpowiedzUsuńRozdział super, jak każdy z resztą ;)
Kurczę, jak ja nie lubię tej atmosfery napięcia między przyjaciółmi :/ mam nadzieję, że szybko się pogodzą i wszystko będzie cacy :>
Kate.. wredna małpa. Nienawidzę takich osób. Ale w sumie to ją podziwiam. Żeby poświęcić się do takiego stopnia, żeby Glizdek ją obmacywał i całował? Szacun XDDD
Dorcas i Syriusz <3 cuuudownie. Jedna sprawa już uporządkowana :)
Mam nadzieję, że kolejne również się poukładają w najbliższym czasie :)
Pozdrawiam i przesyłam ogrooomne pokłady weny, oby rozdział pojawił się jak najszybciej :*
/Annabeth
Droga Annabeth!
UsuńCieszymy się ogromnie, że aż tak podoba Ci się nasze opowiadanie.
Huncwoci niebawem się pogodzą, nie będą wiecznie udawać, że się nie znają.
Kate ma pewien plan i do jego realizacji potrzebuje właśnie Petera, który okazał się dla niej łatwym łupem, stąd jej wielkie poświęcenie.
Niektóre sprawy w najbliższym czasem trochę się pokomplikują, ale i one wyjdą z czasem na prostą.
Następny rozdział w najbliższy piątek. :)
~ Łapa i Rogacz
Kochane Dziewczyny,
OdpowiedzUsuńzacznę może od tego, że bardzo podoba mi się nowy wygląd bloga, a ten nagłówek to już w ogóle :)
I co ja mam znowu napisać, jak każdy Wasz rozdział jest genialny? Powiem tak, jesteście mega zdolne, a wasze opisy wpędzają zapewne niejedną osobę w kompleksy (w tym mnie). Zapewne was nie zaskoczę, jeśli napiszę, że jestem jedną z osób, które cieszą się ze zbliżającego się końca piątej klasy i pozbycia się Snape'a. No nie trawię gościa :) Ale przejdę może do rzeczy.
Ogólnie to współczuję Syriuszowi. Tyle spraw zwaliło mu się na głowę. Oczywiście nie jest bez winy, ale jak już chyba wspominałam, James nie powinien porównywać go do jego rodziny, bo to było w stosunku do niego nie fair. Uważam, że tylko Lupin miał prawo powiedzieć mu coś takiego, ale zapewne nie posunąłby się nigdy tak daleko. I jeszcze ta sprawa z Dorcas. Black zachował się trochę głupio. Rozumiem, że nie chciał jeszcze z nią rozmawiać, bo zajmował się czymś innym, ale mógł jej chociaż powiedzieć, żeby chwilę zaczekała, a wszystko jej wyjaśni, a nie traktować ją jak powietrze, bo to chyba jeszcze gorsze niż powiedzenie komuś, że nic z tego nie będzie.
Podobał mi się sen Lily. Zastanawiam się, czy coś oznaczał, czy był to raczej zwykły "koszmar"? Nie ukrywam, że jestem bardzo ciekawa, jak połączycie tą dwójkę. Już się nie mogę tego doczekać :)
Cieszę się, że Dorcas powiedziała o wszystkim Evans. Może powinna to zachować dla siebie, ale z drugiej strony nie wiedziała, co zrobić z Syriuszem i jego zachowaniem, więc nie mogła już dłużej wytrzymać. Nie spodobała mi się tylko reakcja Rudej. Nie wiem, może to ja jestem jakaś uprzedzona, ale trochę zirytowało mnie jej zachowanie. Od razu założyła najgorsze i zaczęła obrażać Blacka, a jeszcze niedawno sama chciała go pocałować. Mam mieszane uczucia w tym momencie.
Wiedziałam, że Luniek nie będzie się gniewać na Syriusza, chociaż mógłby. Tego to już mi w ogóle żal, bo zawsze, w każdej sytuacji potrafi znaleźć dla siebie negatywy i całą winą obarczyć siebie. Nieważne, że przyjaciel go zawiódł, ważne, że prawie zabił człowieka. Ja go rozumiem, ale z drugiej strony chciałabym, żeby trochę sobie odpuścił. Liczę na to, że macie dla niego szczęśliwe zakończenie historii :)
Lily i Severus... Nie będę się znowu rozpisywać jak bardzo go nie lubię i cieszę się, że to już prawie koniec ich przyjaźni. Wiem, jestem okrutna, ale jednak nie przypadł mi ten "związek" do gustu.
Cieszę się, że Syriusz jednak porozmawiał z Dorcas. Nie sądziłam jednak, że od razu pójdzie do niej i wyzna jej miłość. Naprawdę jestem mile zaskoczona. Mam nadzieję, że to prawdziwe uczucie i nikt z tej dwójki nie przejedzie się na tym związku. Ciekawi mnie, czy ta dwójka będzie razem już do końca czy jednak macie dla niej jeszcze inne plany.
Wiedziałam, że Kate ma jakieś plany co do Petera i z niecierpliwością czekam na rozwiązanie akcji. Mam jakieś takie przeczucie, że Kate ma coś wspólnego ze Ślizgonami czy Śmierciożercami i chce przez Glizdka dostać się do Huncwotów czy ogólnie sprowadzić go na złą drogę. Jestem ciekawa, o co chodzi, ale obawiam się również, czy nie macie w planach czegoś podobnego do mojego pomysłu względem Petera, ale to jeszcze trochę czasu minie, zanim u mnie pojawi się ten wątek, więc mam nadzieję, że do tego czasu dowiem się, o co chodzi Kate.
Czego mi w tym rozdziale brakowało to rozmowy Jamesa z Syriuszem. Liczę na to, że pojawi się w następnym rozdziale. Wiem, że skupiacie się ogólnie na wszystkich Huncwotach, ale chętnie przeczytałabym również o jakiejś konfrontacji Potter - Evas :)
Pozdrawiam Was serdecznie w ten gorący dzień
Luthien
Kochana Luthien!
UsuńTwój komentarz jest przecudowny i nawet nie wiesz, jaką sprawił nam przyjemność. Obie mamy wielkie uśmiechy na ustach.
Cieszymy się, że podoba Ci się nowy szablon, dużo nad nim pracowałyśmy i powoli zaczynało nam brakować cierpliwości.
Również bardzo się cieszymy z tego, że Snape niedługo zniknie z horyzontu, a przynajmniej odwali się od Lily. Obie lubimy Severusa z czasów Harry'ego, ale Smarkerus - przyjaciel Evans niesamowicie nas denerwuje, na szczęście już niedługo się go pozbędziemy.
Jeżeli chodzi o sens Lily... Pewna jego część już niedługo się spełni i dla Evans będzie to prawdziwy koszmar.
Lily źle postąpiła, jeżeli chodzi o sprawę Syriusza i Dorcas. Najpierw dorobiła sobie własną teorię (tak jak zawsze), a potem wszystko wygadała Anne, chociaż Dor wcale jej o to nie prosiła. Na szczęście jej działanie przyniosło dobry skutek, bo Syriusz porozmawiał z Meadowes.
Lupin to prawdziwy anioł w ludzik ciele, zaplanowałyśmy mu życie i będzie w nim dość dużo cierpienia, ale ostatecznie powinien być szczęśliwy.
Jeżeli chodzi o Dor i Syriusza... Ich historia także jest już obmyślona i myślimy, że będzie dość nietypowa i może trochę zaskakująca.
Kate ma określony plan i za wszelką cenę będzie starała się go zrealizować, dlatego wykorzystuje Petera, który po prostu jest jej do tego potrzebny. Wszystko wyjdzie z czasem. :)
Rozmowa Łapy i Rogacza już niedługo się odbędzie i panowie w końcu się pogodzą. Jeżeli chodzi o Lily i Jamesa to właśnie oni w kolejnych rozdziałach będą grali pierwsze skrzypce, co sprawi, że ich relacja diametralnie się zmieni.
Jeszcze raz dziękujemy za Twój przecudowny komentarz i również pozdrawiamy! :)
~ Łapa i Rogacz
Kochane Dziewczyny!
OdpowiedzUsuńDzisiaj bardzo krótko, bo chcę mi się spać, a w takim stanie lepiej żebym nic nie pisała, ale jak już tu jestem to nie będę się wycofywać :P
Rozdział bardzo, bardzo długi. Zazdroszczę, ja osobiście nie potrafiłabym czegoś takiego napisać, tym bardziej, że to byłoby strasznie męczące, nie to co u Was.
Evans taka zakochana w tym Rogaczu, że ja Wam mówię... Aż jej się romantico sny śnią :D Oj Lily, Lily... Jeszcze nieraz zapragniesz Jamesa Pottera pocałunków!
Cała sprawa z Dorcas i Syriuszem... Niby Gryfoni, a zwykłej rozmowy się boją. Zwykłej, niezwykłej, bo w sumie zadecydowałaby ona o lasach swoich z życiem u boku lub z dala ukochanej osoby. I zadecydowała, na szczęście w pełni poprawnie... Nie mogę się oprzeć: TO TAKIE SŁODKIE!!!!!!!! Skończyłam.
Czekam jeszcze tylko na pogodzenie się najlepszych przyjaciół na całym świecie. Aż mnie zabolało jak Syriusz odezwał się do Jamiego. Okay, zrobił wobec niego coś nie fair, ale mógł chociaż posłuchać, co ma do powiedzenia, oboje chcą przecież tego samego.
Tak teraz myślę... Zauważyłam, że mężczyźni mają taki instynkt stadny. Kobiety mają zazwyczaj taką BFF, a chłopaki nie za bardzo. Tak na przykład nie Huncwotów i mojego brata można stwierdzić. Tak teraz myślę :D
Tyle. Mówiłam, że krótki, prawda? Chociaż i tak dobrze, jak na moją senną głowę. Już za niedługo luźny rozdział u mnie, więc możecie już się spakować i wyruszyć w drogę ku nowej przygodzie :D
Pozdrawiam
Gabby
Zapraszam na rozdział 40 http://syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com/2015/06/rozdzia-40-kompromis.html
OdpowiedzUsuńKochane,
OdpowiedzUsuńWreszcie do Was wpadłam. Jestem naprawdę oczarowana tym jakże długim rozdziałem. Jednakże nie rozumiem zaachowania Syriusza, uważam, że Potter miał prawo wściekać się na Łapę. Czemu? Ponieważ to własnie James uratował im wszystkim tyłki. Ryzykował przy tym własne życie i nie dzwię się Potterowi, że zareagował tak gwałtownie.
Zrobił to, bo się bał. O siebie, o Smarka, o Remusa i pewnie też o Syriusza, który gdyby doszło do katastrofy najpewniej zostałby wydalony ze szkoły i skończyłby w Azkabanie.
Najważniejsze jednak, że nierozłączna dwójka niebawem się pogodzą, bo oboje tego pragną.
Sprawa z Dorcas okazała się tak prosta. Oboje się kochają. Jak dziewczyny zareagują na ten związek, czy będą wsparciem dla Doris, czy raczej spróbują namówić ją, żeby jeszcze raz przemyslała swoją decyzję.
Podsumowując rozdział bombowy, opisy nieziemskie - szczególnie początek. Muszę Was wypożyczyć, będziecie pisać mi opisy, bo są tak genialne, że aż mnie skręca z zazdrości ^^ oczywiście żartuję z zazdrością .
Chylę głowę nad Waszym geniuszem.
Pozdrawiam
Em
Hahahahahaha, ale debil z Glizdogona XD
OdpowiedzUsuńSyriusz z Dorcas♥
Rozdział przepiękny. Bardzo podobał mi się początek - tak ładnie napisany.
To ja lecę dalej czytać ^^
Pozdrawiam serdecznie.
Witajcie moje Drogie,
OdpowiedzUsuńPierwszy akapit majstersztyk, napisany genialnie, aż zazdrość ściska ;) Uwielbiam te Wasze opisy.
Mimo mojej wielkiej i ogromnej miłości do Jamesa tym razem staję po stronie Łapy. Mimo tego, że postąpił karygodnie to Potter nie miał prawa obrażać go mówiąc o jego pochodzeniu. Myślę, że Syriusz wielokrotnie udowodnił, że z familią Blacków łączy go tylko nazwisko. I dlatego James mógł go wyzwać, a nawet uderzyć co pewnie Łapa przyjąłby z godnością i skruchą, ale nie miał prawa mu ubliżyć w ten sposób. Ciesze się, że pod koniec rozdziału miał chęć naprawić swój błąd i tak jak zapowiedział łatwo nie odpuści:)
Co do Remusa, podziwiam go szalenie za tak wielkie serce i zdolność wybaczania. Przecież mógł okaleczyć, ugryźć a nawet zabić Severusa, gdyby nie pomoc Jamesa. Wielki szacunek dla niego za to, ja pewnie byłabym zła na Syriusza i musiałoby dużo wody upłynąć zanim bym mu wybaczyła i znów zaufała. Pokazujecie tutaj jak ważni są dla Lupina przyjaciele i jego więź z chłopakami.
Syriusz i Dorcas. Nie spodziewałam się, że tak szybko się zejdą. Ani tego, że Łapa zdobędzie się na takie wyznanie. Jestem miło zaskoczona i jak najbardziej kibicuję tej dwójce. Co do Lily, muszę przyznać, że na taką inteligentną osobę jej rada była co najwyżej głupia. Jako przyjaciółka powinna bardziej zachęcać do szczerej rozmowy i wyjaśnienia sytuacji, a nie tłumaczenia, że Black i Potter to zło ostateczne i najeży ich unikać jak ognia. Trochę się nią rozczarowałam, jednak zaplusowała chęcią pomocy i zaangażowaniem w to Anne i Remusa. Co ostatecznie doprowadziło do ich zejścia się:)
Tak czułam, że z Peterem i Kate to jakaś grubsza afera.
Pozdrawiam
Rogata
Hej,
OdpowiedzUsuńdobrze, że Syriusz porozmawiał z Doraces, jak się okazało ona także jest w nim zakochana, czyżby Kate chciała odegrać się na Syriuszu?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Uch, plany na wieczór mi się zmieniły, także jeszcze dziś trochę poczytam :D
OdpowiedzUsuńNosz kurde. Lily powinna mieć zakaz dawania rad :p
Szkoda, że między Syriuszem i Dorcas jest cisza, swoją drogą to wierzę, że może Syriusz podsłuchał rozmowę Lily i Dorcas.
Ale jej osąd, co do relacji jego i Dorcas jest strasznie powierzchowny. Jednak nieraz obserwowała jego i ją i jednak na pewno widziała, że to może coś więcej, choćby głupie zauroczenie, albo cień sympatii i zainteresowania, a jednak tutaj wyszło na to, jakby Dorcas była przypadkową dziewczyną. Merlinie, ja się strasznie wczuwam, wiem, ale uch! Lily znów jest wkurwiająca. :D
Uch, już są zgrzyty w przyjaźni Lily i Snape'a. Ojć, SUMy tak blisko.
JEST! Juhu!
Świetnie, że wreszcie się spiknęli <3 <3 Myślałam, że Syriusz wymięknie i jednak powie coś w stylu ze był smutny, czy coś, a tu jednak nie! Och, cudownie!
Peter to imbecyl. Jestem ciekawa co takiego wymyśliła Kate.
Buziaki! :*