Przepraszamy, że znów jesteśmy spóźnione, ale złośliwość rzeczy martwych i brak czasu to przeszkody nie do pokonania. Ilość nowych doświadczeń związanych ze studiami nas przytłacza, ale teraz wracamy do kanonu. Postaramy w ciągu tego tygodnia nadrobić wszystkie zaległości na Waszych blogach. Życzymy udanej lektury, mamy nadzieję, że nie wyszłyśmy z wprawy!
Enjoy! :)
~ Łapa i Rogacz
Lily Evans
siedziała na krześle stojącym przy biurku. Jej zielone oczy
wpatrywały się w niewielki punkt, który niewyraźnie rysował się
gdzieś ponad linią horyzontu. Plamka widniejąca na niebie nie była
chyba niczym szczególnym, ale rudowłosa skupiła się na niej, by odwrócić swą uwagę od nieprzyjemnych myśli,
które już od dłuższego czasu zaprzątały jej głowę. Dziewczyna
czuła się źle sama ze sobą. Nie poznawała osoby, którą się
stała. Miała wrażenie, że jest sobie zupełnie obca, a to
wszystko za sprawą młodego Pottera. Nie da się ukryć faktu, że
Lily i James w ostatnim czasie zbliżyli się do siebie. Ci, którzy
nie za bardzo orientowali się w ich relacji, mogliby nawet pomyśleć,
że się zaprzyjaźnili. Więź łącząca panią prefekt z
szukającym Gryfonów uległa zmianie i to tak gwałtownej, że nawet
sami zainteresowani nie wiedzieli, co tak naprawdę ich łączy.
Evansówna pluła sobie w brodę, że traktowała Jamesa w tak
przychylny sposób. Oczywiście docenia to, co dla niej zrobił w
związku z Severusem, ale mimo wszystko nie chciała się z nim
zaprzyjaźniać. Przecież nie można tak po prostu przejść od
nienawiści do przyjaźni. Nie można polubić kogoś w zaledwie
kilka sekund. Więc dlaczego rozmowa z Rogaczem sprawiała jej taką
przyjemność? Zapewne dlatego, że była mu wdzięczna za to, co dla
niej zrobił. Tak, to na pewno o to chodziło. O zwykłą wdzięczność
i nic poza tym. Wcale go nie lubi! Przecież w głębi duszy on nadal
jest tym wrednym, rozpuszczonym i zadufanym w sobie Potterem, który
nie widzi niczego poza czubkiem własnego nosa. Chociaż gdyby tak
było, to chyba by się dla niej nie narażał, walcząc z Severusem?
Pewnie chciał zaimponować swoim fankom. Chciał zrobić siebie z
bohatera. Ale dlaczego nikomu nie powiedział o tym, że zaatakował
go Snape? Im dłużej Lily rozmyślała nad tą pogmatwaną relacją,
tym mniej z niej rozumiała. Wszystko było dla niej po prostu zbyt
skomplikowane. Czasami miała ochotę cofnąć czas. Nie pozwoliłaby
na to, żeby Severus i James stoczyli ze sobą ten głupi pojedynek,
wtedy dalej mogłaby znów przyjaźnić się ze Ślizgonem, mogłaby
też nienawidzić Gryfona i nie musiałaby analizować relacji, które
ją z nim łączą. Wiedziała jednak, że nawet ona, będąc
czarownicą, nie jest w stanie cofnąć ani odwrócić wskazówek
zegara. Musiała zrobić więc coś, co ostudziłoby zapał Rogacza.
Nigdy nie sądziła, że to powie, ale wolałaby, żeby znów był
wkurzającym dupkiem, który za nią biegał i próbował wyciągnąć
na randkę. Empatia, zdolność do poświęceń i chęć niesienia
pomocy w żaden sposób nie pasowały do obrazu Jamesa, który sama
sobie stworzyła. Musiała jakoś zahamować to, co się między nimi
stało. Postanowiła więc, że już nie będzie dla niego miła.
Będzie wredna tak samo jak kiedyś albo jeszcze bardziej! Nie będzie
pomagać mu w odrabianiu zadań, nie będzie z nim rozmawiać, jedyną
dopuszczalną formą kontaktu zostaje kłótnia. Niech będzie tak
jak dawniej. Niech oficjalnie zostaną znów wrogami.
Mała
plamka, w którą Lily wpatrywała się z takim uporem, zwiększyła
swoje rozmiary i okazała się być... sową. Ptak przecinał
skrzydłami powietrze, zmierzając wprost to otwartego okna, przy
którym siedziała rudowłosa. Sowa dotarła w końcu do celu swojej
podróży. Wleciała do pokoju Evans, usiadła na biurku i
ostentacyjnie wyciągnęła przed siebie prawą nóżkę, do której
przywiązana była gazeta. Ruda oczywiście zapomniała, że właśnie
dziś miała otrzymać numer prenumerowanego przez siebie czasopisma
„Nastoletnia Czarownica”. Pospiesznie chwyciła przesyłkę,
wrzuciła do woreczka, który miała ze sobą sówka, trzy
czarodziejskie monety, poczęstowała ptaka krakersami od razu
zabrała się za lekturę. Przerzucała strony, ale nie potrafiła
się skupić na ich treści. Lily nie zwróciła najmniejszej uwagi
na wielki wywiad z Angeliną Charlson, jej ulubioną czarodziejską
piosenkarką, nie zatrzymała się nawet na stronach poświęconym
najlepszym magicznym ziołom odżywkom do włosów, chociaż zawsze
czytała je na samym początku, a dopiero później przeglądała
resztę gazety. Jej uwagę przykuło dopiero zdjęcie Pottera
ubranego w szaty Quidditcha, uśmiechającego się filuternie i
puszczającego oko. Tylko co zdjęcie Rogatego robiło w
„Nastoletniej Czarownicy”? Lily szybko spojrzała na wielki
szkarłatny tytuł artykułu – „Ideał dziewczyny według Jamesa
Pottera”. Evans nie wierzyła własnym oczom. Jak to możliwe, że
ten kretyn wypowiadał się w jej ulubionej gazecie? Ruda szybko
odnalazła wzrokiem autora tekstu – Sue Collins. No tak! Przecież
to Puchonka z ich rocznika, która czasem pisuje artykuły do różnych
młodzieżowych gazet. Ponadto należy do grona wielbicielek Pottera
i Blacka, dlatego napisała ten artykuł. Zdezorientowana Lily wzięła
się w końcu za czytanie wywiadu z Rogatym.
Wraz z każdą
odczytywaną linijką tekstu, jej oczy robiły się coraz większe.
Natomiast twarz Evans przybierała raz zieloną, a raz purpurową
barwę. Potter przeszedł doprawdy samego siebie. Na łamach
„Nastoletniej Czarownicy” udzielił nastolatkom istotnych, jego
zdaniem rad, które pozwolą im uwieść swego wybranka, napomknął
też, żeby nie próbować tych rad na nim, bo jego serce jest już
zajęte. Potem przedstawił swój ideał dziewczyny, oczywiście
wymienił wszystkie cechy, które posiadała Lily. Ruda nie
przypuszczała, że jest zdolny do czegoś takiego. Była na niego
wściekła. Jak on mógł zrobić coś takiego? Przecież cała
żeńska część Hogwartu czyta tą gazetę, a on zrobił z niej
idiotkę. Rozwścieczona Evans cisnęła czasopismo na podłogę. Po
chwili jednak znów położyła je na biurku i wzięła do ręki
ołówek. Otworzyła „Nastoletnią Czarownicę” na stronach z tym
beznadziejnym wywiadem i zaczęła dźgać zdjęcie Pottera trzymanym
w lewej dłoni ołówkiem. Ten zabieg jednak w niczym jej nie pomógł.
James nadal uśmiechał się głupkowato i machał jak pomylony.
Sówka, która dotychczas spokojnie jadła krakersy, spojrzała na
nią jak na wariatkę. Lily wrzuciła gazetę do kosza na śmieci i
odłożyła „narzędzie zbrodni” na miejsce. Chwyciła kawałek
pergaminu i zabrała się za pisanie rezygnacji z prenumeraty
„Nastoletniej Czarownicy” Już nigdy więcej nie kupi tego
szmatławca.
Evans nie miała pojęcia, że jej wybuchowi ktoś
się przygląda. W krzakach, naprzeciwko domu Evansów, stał Severus
Snape. Chłopak przychodził tu codziennie, odkąd wrócił z
Hogwartu na letnie wakacje. Każdego dnia stał godzinami pod oknem
Lily i obserwował swoją niedawną przyjaciółkę. Żałował, że
już nie mógł jej tak nazywać. Gdyby mógł, cofnąłby czas i nie
dopuścił do tego, aby ich piękna przyjaźń umarła. Snape
zastanawiał się, czy nie pozwolić Lily na to, żeby go zauważyła.
Może wtedy zeszłaby do niego na dół i mieliby okazję
porozmawiać? Severus chciał się ujawnić, kiedy zauważył, że
jego przyjaciółka wybucha gniewem. Ślizgon zastanawiał się nad
tym, co jest jego przyczyną. I od razu pomyślał o Potterze. Tak,
na pewno on znów narzuca się Lily. Jak on nienawidził tego
kretyna! Severus zrezygnował ze swoich planów. Wiedział, że
lepiej nie denerwować pani prefekt jeszcze bardziej. Zrezygnowany
wrócił do domu, gdzie znów czekała na niego awantura.
*
Dorea
Potter przeżyła niemałe zdziwienie, kiedy wśród przyniesionej do
jej domu poczty, zauważyła numer „Nastoletniej Czarownicy” -
pisma dla nastolatek, które i ona czytała, kiedy była uczennicą
Hogwartu. Kobieta zdziwiła się jednak jeszcze bardziej, kiedy jej
syn wyrwał jej gazetę z ręki, mówiąc coś o tym, że jego
przesyłka nareszcie doszła. Pani Potter chciała nawet jakoś to
skomentować, ale po prostu zabrakło jej słów. Niczym nie
przejmujący się Rogacz usadowił się wygodnie na kuchennej szafce,
chwycił z stojącej obok miski jabłko i zaczął przerzucać kartki
„Nastoletniej Czarownicy”. Gdy dotarł do artykułu, który go
interesował, zatracił się w lekturze. Gdy skończył czytać,
uśmiechnął się szeroko i stwierdził, że dobrze wyszło.
Pamiętał, jak Sue zaczepiła go po transmutacji i zaproponowała
wywiad. Wyśmiał ją. Nie rozumiał jak dziewczyny mogą czytać te
bzdury i jeszcze w nie wierzyć. Potem rozmawiał o tym z Łapą i
razem wpadli na to, że przecież Lily też czyta tą gazetę.
Właśnie dlatego wziął udział w tej szopce. Pobiegł za Sue,
przeprosił ją i zgodził się na wywiad. Potter był teraz ciekawy
jak zareagowała Lily. Miał nadzieję, że udało mu się ją
rozbawić tym wywiadem. Był prawie pewien, że właśnie tak było.
Przecież ostatnio tak dobrze im się układało. Kto wie, być może
pod koniec roku uda mu się w końcu zdobyć nie tylko jej sympatię,
ale i serce? Właśnie taki był plan. Uwieść Lily Evans. James
miał nadzieję na to, że jego ukochana w końcu wyśle mu obiecane
zaproszenie na wakacje. I miał nadzieję, że zrobi to jak
najszybciej, bo nie chciał odwiedzać jej razem z Syriuszem, który
tradycyjnie miał spędzić u Potterów końcówkę wakacji.
*
Syriusz
miał już dosyć. Wiedział, że jego rodzina jest nienormalna.
Wiedział, że ma chore i spaczone poglądy, ale miał nadzieję, że
jakoś uda mu się to zmienić. Teraz stracił jakąkolwiek nadzieję
na to, że może tak być. Przyzwyczaił się już do tego, że jest
czarną owcą swojej rodziny. Wiedział, że jest tym złym i gorszym
synem i nawet to zaakceptował. Jednak w te wakacje odczuwał to
wszystko w jeszcze bardziej dotkliwy sposób. Regulus i Bellatriks
przez cały rok donosili Orionowi i Walburgii o wszystkich
posunięciach Łapy. Oczywiście ubarwiali swoje opowieści albo
wymyślali nowe, nieprawdziwe fakty o młodym Blacku, próbując
całkowicie pozbawić go jakichkolwiek przywilejów związanych z
należeniem do rodziny Blacków. Walburgia za każdym razem, gdy
tylko jej starszy syn pojawił się w zasięgu wzroku, rzucała w
niego wyzwiskami.
Łapa nie przejmował się jednak opinią
swojej matki. Najgorsze były spędy rodzinne. Na Grimmuald Place
zbierał się szlachetny i starożytny ród Blacków, który knuł
misterny plan oczyszczenia świata z mugolaków. To także nie była
żadna nowość, ale dopiero teraz Syriusz zdał sobie sprawę z
tego, że oni naprawdę chcą to zrobić. Naprawdę chcą się
przyłączyć do tego całego Voldemorta, kimkolwiek on jest,
naprawdę chcą dla niego zabijać, żeby na świecie byli tylko
czarodzieje czystej krwi. Łapa zdał sobie sprawę z tego, że jego
rodzina naprawdę chce wywołać wielką wojnę, tylko po to, żeby
zachować czystość krwi. To już nie jest głupie gadanie, to
prawda. A on nie chce już tak żyć. Nie chce wstydzić się swojego
nazwiska. Nie chce za nie pokutować i wiecznie musieć udowadniać
wszystkim, że wcale nie jest taki zły, za jakiego go mają.
*
Dorea
Potter weszła do kuchni, poklepując po ramieniu idącą obok niej
nastolatkę. Towarzyszka pani Potter weszła dziarskim krokiem do
kuchni i rozejrzała się po kuchni, jakby czegoś szukając.
Położyła kufer na ziemi i już miała otwierać usta, kiedy
przerwał jej głos Dorei:
- Ellie, kochanie. Na pewno jesteś
głodna. Na co masz ochotę? - zagadnęła, otwierając lodówkę.
-
Nie jestem głodna – powiedziała – Gdzie jest James?
- Siedzi
u siebie w pokoju i prawie wcale nie wychodzi. Ostatnio jakoś
dziwnie się zachowuje. Zaczynam się niepokoić, ale wiesz jaki jest
mój syn. Nic nie powie – westchnęła zmartwiona
- Może ja z
nim pogadam? - zagadnęła brunetka i skierowała się w stronę
pokoju młodego Pottera. Zapukała głośno do drzwi i nie czekając
na zaproszenie, nacisnęła klamkę.
- Cześć, Rogaty –
wyszczerzyła zęby, spoglądając na okularnika. James na dźwięk
tych słów poderwał się z miejsca i wyściskał stojącą przed
nim dziewczynę.
- Ellie! Zupełnie zapomniałem, że już
dzisiaj przyjeżdżasz – powiedział, przepraszająco.
- Jak
zwykle. Pewnie znów byłeś zajęty planowaniem przyszłości z
Evans, co? - zapytała, czochrając mu włosy.
- Bardzo śmieszne
– rzucił z przekąsem.
- Czyli mam rację. To jak się sprawy
mają? - James zaczął opowiadać swej towarzyszce o najnowszych
wieściach z frontu Rogacz – Evans. Ellie Potter była jedyną
dziewczyną, której James opowiadał o swojej miłości do Lily.
Cieszył się, że może otworzyć się przed swoją kuzynką, która
tak naprawdę była dla niego jak siostra. Ellie była dokładnie
taka jak James. Śmiała, odważna, bezpośrednia, gwałtowna.
Uwielbiała być w centrum uwagi, świetnie grała w quidditcha i
łamała wiele męskich serc. W dwóch słowach: Potter w spódnicy.
Kuzynostwo było podobne do siebie także pod względem fizycznym.
Ellie miała długie, czarne włosy, które skutecznie stawiały opór
grzebieniowi, a nawet różnym magicznym szamponom i maseczkom ze
smoczego jaja. Miała orzechowe oczy i uroczy uśmiech. Nie
odziedziczyła jednak potterowskiej wady wzroku.
Ellie i James
zawsze byli nierozłączni. Spędzali razem całe dnie, robiąc różne
psikusy rodzinie. Wszystko skończyło się, kiedy Potterówna wraz z
rodzicami wyprowadziła się do Francji. Na szczęście odległość
nie zdołała zniszczyć relacji, która łączy kuzynostwo.
Ellie
uważnie wysłuchała relacji swego kuzyna. Żałowała, że nie zna
tej całej Evans osobiście. Uważała ją za ciekawą osobę. To
niebywałe, żeby jakaś dziewczyna zainteresowała Rogacza na dłużej
niż miesiąc, a jej się to udało. Brunetka podzielała zdanie
swojego kuzyna i uważała, że Lily zaczyna go w końcu lubić,
oczywiście powiedziała o tym wszystkim Jamesowi, zachęcając go do
tego, aby nie poddawał się i nadal walczył o uczucia rudowłosej.
-
Nie masz nic do stracenia. Teraz, kiedy już ze sobą rozmawiacie,
nie możesz odpuścić. Przecież może być już tylko lepiej, no
nie? - zapytała Ellie.
*
Syriusz
Black siedział bezmyślnie na swoim łóżku i czytał list, który
otrzymał od Jamesa w zeszłym tygodniu. Powinien na niego odpisać,
ale wciąż tego nie zrobił. Zaniedbał swoich przyjaciół. Od
początku wakacji nie odezwał się do nich ani słowem. Wiedział,
że robi źle, ale nie chciał znów zamartwiać ich swoimi
problemami. Nie chciał się nad sobą użalać, robić bezsensowną
sensację i mówić wszystkim, jak ciężkie jest jego życie. Po co
miał to robić? Żeby znowu słyszeć o tym, że rodziny się nie
wybiera, że nazwisko niczego nie przesądza? Jak to nie? Wszyscy
patrzą na niego jak na popaprańca, tylko dlatego, że jest
Blackiem. Nawet Rogacz kiedyś wypomniał mu nazwisko. Teraz
Potterowie zapraszali go do siebie, ale on nie miał ochoty ich
odwiedzać. Uważał, że jeśli to zrobi, inni uznają go za
tchórza. Nie może przecież uciekać od problemów. Nie może dać
swojej chorej rodzinie tej głupiej satysfakcji, że w końcu się go
pozbyli. Jego smętne rozmyślania przerwał głos matki dobiegający
z jadalni:
- Syriuszu! Pozwól na chwilę! - rzuciła oschle.
Chłopak wcale nie miał ochoty poddać się jej woli, ale wiedział,
że jeżeli tego nie zrobi, matka wejdzie do jego pokoju, a na to nie
chciał pozwolić. Nie chciał, żeby ktoś tak zepsuty jak pani
Black profanował jego gryfońskie królestwo. Łapa niechętnie
zwlókł się z łóżka i zszedł po schodach. Stanął pod drzwiami
jadalni, wziął głęboki oddech i nacisnął klamkę. Wiedział, co
go spotka. Miał świadomość tego, że matka kazała mu przyjść
tu tylko po to, by mogła go zwyzywać na oczach całej rodziny.
-
Syriuszu – zaczął Orion – Bella właśnie nam powiedziała, że
w tym roku dołączyłeś do gryfońskiej drużyny quidditcha. Czy to
prawda? - zapytał wyniośle.
- Jestem obrońcą – rzekł
spokojnie Łapa.
- Skandal! - zawyła większa część
zebranych.
- Jak możesz? - zaszlochała Walburgia – Ciało z
mego ciała i krew z mojej krwi. Zdrajca! Plugawy zdrajca! To że
jesteś w tym... - zatrzymała się na chwilę, zastanawiając się
czy Gryffindor zasługuje na miano jednego z domów Hogwartu –
zgrupowaniu jest już karygodne, ale być może nie można cię za to
winić. To ta stara Tiara Przydziału tak zadecydowała. Ale czego
można się podziewać po czapce, która należała do Gryffindora,
kochasia szlam? Ale teraz ty, ty sam wybierasz źle! - Syriusz nic
nie odpowiedział. Przywykł do tego, że wyzywanie go jest główną
atrakcją rodzinnych zjazdów.
- Gdzie popełniłam błąd? Gdzie?
- kontynuowała Walburgia. - Wychowywałam ciebie najlepiej jak
umiałam, starałam się wpoić podstawowe wartości moralne godne
rodu Blacków, ale nie udało mi się. W twoim przypadku nie udało
mi się, poniosłam klęskę. - powiedziała smutno – Na szczęście
Regulus dorósł na światłego, inteligentnego młodzieńca. -
Kobieta siedząca obok matki Syriusza, poklepała ją pokrzepująco
po plecach, jakby chciała dodać jej wsparcia. Cała sytuacja
wyglądała nieco groteskowo. Syriusz stał przed nimi wszystkimi
niczym przestępca, któremu zarzuca się najcięższe i najgorsze
zbrodnie. Jego matka imitowała sędziego, reszta radę Wizengamotu.
Czy ześlą go do Azkabanu? Oczyma wyobraźni zobaczył siebie jako
więźnia magicznego więzienia. W swojej wizji miał długie,
sięgające pasa, splątane włosy, bujną brodę, brudne ubranie, w
dłoniach trzymał kartonik, na którym wypisana była jego wina:
SKAZANY ZA BYCIE GRYFONEM. Ta myśl wydała się Syriuszowi tak
zabawna, że aż parsknął śmiechem.
- I jeszcze masz czelność
się śmiać?! - wybuchnęła Walburgia – Ty plugawco! Ty kreaturo
Blacka! Nie jesteś godny, żeby chlubić się tym szlachetnym
nazwiskiem! Co zrobiliśmy źle, Orionie? - zwróciła się do
męża.
- To nie wasza wina – odezwała się Bellatriks –
Ciotko, wuju – zwróciła się w ich kierunku – Jesteście
cudownymi rodzicami. Wymarzonymi. Po prostu Syriusz obraca się w
złym towarzystwie! Ten cały Potter...
- Potter? - przerwał jej
jeden z mężczyzn – Znam ich rodzinę, zdrajcy! Zdrajcy własnej
krwi! Plugawią się, zadając się z mugolakami, a ty, Syriuszu
podobno zadajesz się z najmłodszym z nich, to on cię tak bałamuci!
On cię deprawuje! - Łapa naprawdę tarzałby się teraz ze
śmiechu, gdyby nie to, że właśnie zaczęto obrażać jego
przyjaciół. Miejsce rozbawienia znów zajął gniew.
- Potter to
jeszcze nic! On koleguje się także z Lupinem! - rzuciła
oskarżycielsko Bella.
- Lupin! Ha! Oni nie są godni nazywać
siebie czarodziejami! Próbują ukryć przypadłość swego syna, ale
ja wiem, wiem, co się stało! - powiedział Orion.
- A Evans? Z
nią też się zadaje – wtrącił Regulus.
- To szlama! Szlama!
Co ona robi w Hogwarcie? - wrzasnęła Walburgia
- Ona jest
niebezpieczna! - zaczęła Bellatriks – Kujonka! Myśli, że może
być czarownicą, czytając podręczniki. Tacy jak oni, powinni pójść
pierwsi na ostrzał, kiedy tylko Czarny Pan zechce się ujawnić!
Evansowie powinni zginąć pierwsi! - teraz Syriusz już nie panował
nad sobą. Tego było za wiele:
- Zamknijcie się wszyscy!
Jesteście popaprani! Idźcie już dzisiaj, dzisiaj wyjdźcie na
ulice, weźcie różdżki i zacznijcie strzelać Avadą w mugolaków.
No na co czekacie? Przecież o to wam chodzi! Voldemort będzie z was
dumny! Myślicie, że nikt nie wie o waszym mentorze? Jesteście w
błędzie. Rzygać mi się chce, jak na was patrzę. Mam nadzieję,
że wszyscy zgnijecie w Azkabanie! - odwrócił się na pięcie i
udał się do swojego pokoju. Przestał nad sobą panować. Wiedział,
że nie może dłużej tu zostać, bo zrobi coś, czego będzie
później żałował. Wszedł z impetem do swojego pokoju. Wyciągnął
spod łóżka kufer, spakował się, uderzając w niego różdżką.
Nie zastanawiał się nad tym, co robi. Nie dbał o to, że nie
powinien używać czarów. Wziął swój bagaż i zwlókł go na dół.
W tym momencie obiecał sobie, że jego noga nigdy więcej nie
postanie w tym domu. Nawet nie oglądając się za siebie, wyszedł
na ulicę. I wyciągnął przed siebie rękę z różdżką. Po
chwili zamajaczyły mu reflektory Błędnego Rycerza.
*
Wysiadł w
dobrze znanej mu okolicy. Rozejrzał się uważnie. Na ulicy nie było
nikogo oprócz starszego pana spacerującego z psem. Syriusz
pociągnął za sobą swój kufer i udał się w stronę domu swojej
kuzynki i jej męża. Zapukał do drzwi i czekał aż ktoś mu
otworzy. Po dłuższej chwili usłyszał charakterystyczne kliknięcie
zamka i jego oczom ukazała się Andromeda.
- Syriusz? Co ty tu
robisz? - zapytała zdumiona.
- Mogę wejść? - kobieta ustąpiła
mu miejsca i przepuściła go w drzwiach.
- Sylius! - wrzasnęła
mała Nimfadora i rzuciła mu się na szyję.
- Cześć, mała –
powiedział Łapa i przytulił dziewczynkę.
- Jestem jus duzia! -
powiedziała mała i skrzyżowała ręce. Na tę reakcję Syriusz
tylko się roześmiał. Nimfadora pociągnęła Łapę za rękę i
zaprowadziła go do swojego pokoju. Black zdążył tylko powiedzieć
Andromedzie, że porozmawiają później.
*
Okazję
do rozmowy znaleźli dopiero wieczorem, kiedy Nimfadora zasnęła.
Zmęczony po zabawach z dziewczynką Syriusz usiadł przy stole w
kuchni. Andromeda postawiła przed nim talerz kanapek i butelkę soku
z dyni.
- Powiesz mi co się stało? - zagadnęła
kobieta.
Syriusz opowiedział kuzynce o tym, jak wyglądały jego
wakacje, których kulminacją była wielka kłótnia z rodzicami i
resztą rodziny. Andromeda próbowała jakoś wesprzeć Łapę, ale
co mogła powiedzieć w takiej sytuacji?
- Nie martw się –
powiedział Black – Poszerzam grono wydziedziczonych – puścił
do niej perskie oko.
- Co planujesz teraz zrobić? - spytała,
hamując śmiech.
- Odezwę się do Jamesa, zawsze spędzam
końcówkę wakacji u Potterów. Razem pojedziemy do szkoły, a potem
się zobaczy – powiedział, przegryzając kanapkę.
- Jeżeli
chcesz, możesz zostać z nami – zaproponowała.
- Masz swoją
rodzinę, nie będę zwalał wam się na głowę, jakoś sobie
poradzę. Dziękuję. – powiedział i wstał od stołu. -
Przepraszam cię, ale chyba jestem zmęczony. Położę się,
jeśli nie masz nic przeciwko – zabrał swój kufer i udał się w
stronę wskazanego przez kuzynkę pokoju. Wcale nie miał ochoty
spać. Nie chciał czuć na sobie współczującego spojrzenia
kuzynki. Andromeda to cudowna kobieta, ale nie chciał, żeby ktoś
się nad nim miał rozczulać. Gdy tylko zamknął za sobą drzwi,
wyciągnął z kufra kawałek pergaminu i zaczął pisać wiadomość
do Jamesa. Postanowił poinformować go tylko o tym, że planuje
przyjechać. Nie chciał listownie wyjaśniać swoich rodzinnych
problemów.
*
Po
tygodniu Syriusz zawitał w końcu Dolinie Godryka. W końcu poczuł
się tu dobrze. Poczuł się, że odnalazł swoje miejsce. Czuł, że
może odetchnąć. Skierował swoje kroki w stronę domu Rogacza i
zapukał w dębowe drzwi.
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńWrócę z dłuższym komentarzem, jak tylko znajdę trochę wolnego czasu, z którym u mnie także trudno :*
Jestem! W końcu wracam i mam jeszcze dwa rozdziały do nadrobienia, więc będę się streszczać. (Chociaż pewnie tak tylko mówię, bo potem się okaże, że znowu się rozpisałam).
UsuńA więc zaczynając od początku,
I jeszcze przy okazji: hej :)
Lily nie powinna tyle o tym myśleć, bo dochodzi do błędnych wniosków. Przyjaźń z Jamesem nie jest niczym złym i musi to zrozumieć. Mam nadzieję, że nie spełni swoich postanowień i nie będzie dla niego wredna, chociaż po tym wywiadzie coś podejrzewam, że nie będzie za wesoło. Oczywiście nie rozumiem, dlaczego tak się wściekła. Chłopak opisuje ją jako swój ideał, a ta się irytuje. Eh, te kobiety :D
Całe szczęście, że Snape zrezygnował z odwiedzenia Lily, bo nie ma już czego u niej szukać.
Żal mi Syriusza, ale podoba mi się sam wątek z jego rodziną. Jest bardzo ciekawy i lubię o nim czytać. Rozbawiło mnie to, kiedy pomyślał sobie o tym "skazanym za bycie Gryfonem". To było takie trafne :)
Ale nie dziwię mu się, że się rozgniewał, słysząc te wszystkie obelgi pod adresem swoich przyjaciół. A te o Lily były po prostu okropne, więc dobrze zrobił, że w końcu się stamtąd wyniósł. Przynajmniej będzie mógł spędzić resztę wakacji w przyjemniejszym towarzystwie.
Ten fragment z Jamesem był chyba wcześniej, ale moje komentarze zazwyczaj nie są zbyt chronologiczne. Więc to było całkiem urocze, że on myślał o reakcji Evans zupełnie inaczej, niż ona w rzeczywistości wyglądała. To się chłopak zdziwi, kiedy się z nią spotka :D
Spodobała mi się jego relacja z Ellie, która jest jego damskim klonem, więc od razu ją polubiłam :)
To chyba tyle, pewnie o czymś zapomniałam. Wiem, powinnam się bardziej postarać, zważywszy na to, że tyle się spóźniłam, ale... Naprawdę nie mam na nic czasu. Zostało mi jeszcze sporo blogów do przeczytania, a szkoła nie jest za bardzo po mojej stronie. Niestety.
W każdym razie pozdrawiam gorąco i życzę mnóstwa weny!
Całuję,
Optimist
PS. Jeśli nie skomentuję następnego rozdziału dzisiaj, to na pewno w ciągu kilku najbliższych dni się tu zjawię. ^^
Cudne, jak zwykle! Najlepszy Rogacz w gazecie :D No i Syriusz wreszcie opuścił dom. Czekam na kolejne rozdziały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Warto było czekać! Świetny rozdział! Począwszy od przemyśleń Lily przez pomysł na umieszczenie Rogatego w "Nastoletniej Czarownicy" i kończąc na ucieczce Syriusza.
OdpowiedzUsuńJak wy to robicie, że rozdziały są tak dobre?
A już myślałam, że wojna Evans - Potter już ima się ku końcowi, a tu nagle Lily wyskakuje z tak beznadziejnym postanowieniem! I jak tu was nie kochać, kiedy w momentach, gdzie już tuż tuz jest rozwiązanie, nagle wszystko się wywraca do góry nogami i wszystkie przypuszczenia piorun trafia! :D
Kiedy Ruda dźgała zdjęcie Pottera, miałam przed oczami obraz jak robi to w rzeczywistości (z tym, że nie ołówkiem, a piórem), a Jamesowi nie schodzi ten uśmiech z ust, a na koniec tortur jeszcze do niej mruga (troszkę chore, ale w końcu większość osób wie, co gimnazjum robi z ludźmi :) ).
Strasznie lubię opisy ucieczki Syriusza, ponieważ nie było jeszcze w mojej karierze czytelnika fanfickowego dwóch takich samych ucieczek :D
Dorea, chyba zaczęła się poważnie martwić o zdrowie psychiczne swojego syna, jeśli z takim entuzjazmem reagował na pismo dla nastolatek.
Przepraszam za nieskładny komentarz, ale dryfuję gdzieś pomiędzy chemią, fizyką, historią i geografią, więc moje zdrowie psychiczne również chyli się ku upadkowi. Jak to dobrze, że mam was i mogę zachować choć małą jej cząstkę, odrywając się od nauki :D
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
A więc w końcu uciekł z domu. I dobrze. Słowo "popaprani" nie opisuje do końca tego jacy są Blackowie. Doskonale rozumiem Syriusza. Ileż można znosić coś takiego. Ciekawa jestem co będzie dalej. No i jak potoczy się dalsza znajomość Lily i Jamesa. Czekam na next ~Dorcas
OdpowiedzUsuńNo w końcu! Nie mogłam się doczekać nowego rozdziału:) Przestaję lubić Wasze studia, serio, serio.
OdpowiedzUsuńLily ma prawo obawiać się zmian jakie zachodzą w jej poukładanym życiu. Każdy przyzwyczaja się do pewnych standartów, zachowań, ma grono przyjaciół a czasem i wrogów, to trudne pogodzić się z tym i zaakceptować, że wróg staje się kimś ważnym, bliskim. Bardzo trafnie opisałyście jej obawy i lęki związane z nową sytuacją. Pokazujecie też, że James nie do końca zna Lily, chociaż branie Blacka jako doradcę w sprawach sercowych, samo w sobie brzmi głupio. Wywiad- kolejny genialny pomysł. Evans do gustu nie przypadł ale mi bardzo:) Już oczami wyobraźni widzę prężącego się do aparatu Jamesa:D
Syriusz w końcu uciekł z domu! To chyba mój ulubiony fragment, każdy autor tudzież autorki:) ma swoją wizję na to wydarzenie, jest niezwykłe poznać jak Wy to widzicie:)
Czyżby Dorea obawiała się o Jamesa?:D W końcu ekscytacja chłopaka na widok dziewczyńskiego pisma może budzić zdziwienie:)
CUDO!<3
Pozdrawiam i życzę czasu oraz weny!
Rogata
Zapraszam na rozdział 54 http://syriusz-black-i-dorcas-meadowes.blogspot.com/2015/09/rozdzia-54-wracamy.html oraz na rozdział 8 http://dorcas-pisze.blogspot.com/2015/09/rozdzia-8-nieoczekiwane-spotkanie.html
OdpowiedzUsuńCześć!
OdpowiedzUsuńWczytuję się w wasze opowiadanie od paru dni i nazachwycać się nie mogę. Długaśne rozdziały, ciekawa akcja, rewalcyjne pomysły, równowaga między opisami a dialogami… Cudo po prostu!
Uwielbiam opowiadania o Huncwotach, ale to jest wyjątkowe. Nie stanowi mieszanki pomysłów z innych blogów, jak to się często zdarza w tej „branży”, pomysły nie są kompletnie irracjonalne, wręcz przeciwnie, we wszystko można uwierzyć. Przytrafił się wam jedynie jeden grzeszek, a mianowicie zachowanie Lily Evans, która jest nieco zbyt histeryczna i agresywna ;) Ja wszystko rozumiem, Potter potrafi czasami wszystko zepsuć i trafić w najgorszy możliwy moment, ale często zdarza jej się wydzierać na niego zupełnie bez powodu, a jej reakcja na „Nastoletnią Czarownicę” była co najmniej dziwna. Warto popracować nad tym w kolejnych rozdziałach, zwłaszcza, że cała reszta jest taka fajna! Nawet poświęciłyście więcej uwagi Peterowi, którego prawie wszyscy omijają szerokim łukiem. Może jednak przydałyby się mu jakieś zalety? W końcu Huncwoci byli gotowi oddać za niego życie, byli prawdziwymi przyjaciółmi na dobre i na złe, a nie tylko trójką kumpli + nieudacznik Peter. Czymś pozytywnym musiał się wyróżniać :) Natomiast sytuacja z Kate jest ciekawa i groźna, sama wymyśliłam kiedyś coś podobnego. No i fakt, że Syriusz był już kiedyś (przed Dorcas) zakochany – no bo czemu nie? Bardzo ciekawy pomysł. James jest super, relacja Remus-Ann też jest świetna, same ochy i achy. Podoba mi się jak uzupełniacie ubytki w kanonie przy pomocy swojej własnej, bogatej wyobraźni.
Ja wiem, że mój komentarz jest kompletnie nieskładny, ale staram się podsumować swoje uczucia po przeczytaniu dwudziestu dwóch rozdziałów (w tym dwóch dwuczęściowych!) na raz, nawiasem mówiąc, dobry pomysł z tym spisem treści, ułatwił czytanie :) W następnym komentarzu na pewno znajdzie się więcej konkretów. Na razie przekazuję tylko gratulacje i obiecuję bywać regularnie. Skoro już o tym mowa, czy jest możliwość, żebyście dały mi znać o nowym rozdziale? Nie widzę nigdzie funkcji obserowowania, a swojej pamięci nie ufam – później okazuje się, że mam miliard zaległych rozdziałów, jeśli w ogóle sobie przypomnę :) W każdym razie byłabym wdzięczna za taką informację.
Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na kolejny rozdział
Eskaryna
Kochane dziewczyny,
OdpowiedzUsuńBardzo rozbawił mnie początek tego rozdziału. Szczególnie zachowanie Lily, które jest strasznie dziecinne. Przecież nikt nie każe jej przyjaźnić się z Potterem, a to, że sama z siebie ich relacja uległa zmianie to nie znaczy, że Evans powinna na siłę ja przekreslać. Powinna cieszyć się z pozytywnych relacji z Potterem, żyć z nadzieją, że przestanie ją kochać.
Artykuł w jej byłej ulubionej gazecie był najlepszym pretekstem żeby wkurzyć się na Jima. Myślę, że postępowanie rudej powoli robi się nieco żałosne. Mogłaby znaleźć sobie jakiś bardziej sensowny powód, żeby nienawidzić Rogacza
Biedny Syriusz tak bestialsko szykanowany przez rodzinę. Dziwi mnie to, że jego psychika jest w stanie to unieść, bo jest typowym przykładem osoby, którą maltretowano psychicznie. Cokolwiek by nie zrobil jego rodzina go za to gani. To straszne. Wierzę, że teraz nareszcie odżyje, bo uwolnił się od szlachetnego rodu i jedyne co go z nimi teraz łączy to nazwisko.
Pozdrawiam i lecę komentować dalej
wasza spóźniona Em
Hej (:
OdpowiedzUsuńNa początek muszę stwierdzić, że dawno się tak nie uśmiałam ;-) James w ,, Nastoletniej Czarownicy" obłęd i jego stwierdzenie żeby nie testowały tych rad na nim bo jego serce jest już zajęte T_T to było jednocześnie słoooooooodkie, jak i zabawne ⌒.⌒ złość Lily na Pottera perfekcja 👌 Snape przesiadujący w krzakach przy domu Lily niczym ( jak to stwierdziła moja koleżanka) pedofil, mam nadzieję, że Lily mimo wszystko nie wybaczy Snape'owi, bo jakby nie było nie zasługuje na to. Rodzina Blacków to jedna wielka patologia, Bellatrix która kabluje, Regulus który kabluje, Orion i Walburgia ubolewający nad ,, ułomnością" Syriusza, tylko Andromeda w tej rodzinie jest normalna... No i poniekąd też Syriusz =D niemal wyłam ze śmiechu na stwierdzenie, że Ellie to damski odpowiednik Jamesa w spódniczce :") w tym rozdziale każdy fragment prześcigiwał się w cudowności. Jejku, jak wyobraziłam sobie minę mamy Jamesa czytającego czasopismo dla nastolatek i ten wywiad rajuniu cudownie- świetnie - genialny pomysł ♡.♡ teraz tak jak patrzę na wszystkie blogi, które czytam to wychodzi na to że większość autorek nie ma takich gigantycznych zastojów weny jak ja :-/ ale trudno xd Jak dobrze, że Syriusz jest już u Potterów :-) na koniec jeszcze oświadczam że nie zgadzam się ze stwierdzeniem Evans na temat uczuć, bo one są tajemnicą dla odkrywających je ^.^
Pozdrawiam
Mała Czarna ^^
Dziewczyny,
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie rozumiem Evans. W jednej chwili wydaje się, że zmieniła swój stosunek do Pottera o 180 stopni, w następnej uważa, że nadal powinni zostać wrogami. Nie można normalnie zacząć z nim rozmawiać? James też jest człowiekiem zdolnym do normalnych relacji z rówieśnikami. Nie można patrzeć na niego pod kątem "kochaj albo nienawidź", nie biorąc pod uwagę wartości pośrednich, które mogą dzielić się na wiele, wolniejszych i szybszych etapów, w zależności od potrzeb. Każdy może się zmienić i jeśli Lilka przekonała się już, że Potter nie jest w 100 procentach taki, za jakiego go uważała, to powinna wiedzieć również, że coś jest na rzeczy niekoniecznie z nim, ale także z nią. A James jak to James. Żal mi go, bo Ruda najpierw dała mu jakąś nadzieję, myślał, że się popisze, że jakoś zapunktuje u ukochanej, a tu klapa. Uważam również, że Lilka powinna zaprosić go do siebie w wakacje. Strasznie na to liczyłam, ale ona oczywiście lepiej wie, że wszystkie działania Pottera mają na celu uderzenie w nią.
Jest mi zawsze strasznie żal Syriusza. Nie mam pojęcia, jak mógł tak długo wytrzymać we własnym domu. Wiadomo, że wszyscy chcieliby mieć w rodzinie parcie, że czasami na siłę i bezpodstawnie starają się jej trzymać, mimo, iż ewidentnie do niej nie pasują, bo to jednak rodzina, ale czasami nie da rady postąpić inaczej. Zawsze zastanawiało mnie to, dlaczego Łapa trafił do Gryffindoru, a nie Slytherinu. Czy gdyby było inaczej, podzieliłby losy, poglądy rodziny, czy mimo wszystko nadal trzymałby się swojej wersji. Myślę, że z jednej strony stracił rodzinę, z drugiej zyskał o wiele więcej. Stał się osobą, mimo wszystko trzeźwo patrzącą na życie, inteligentną, wyznającą wartości, które są ważniejsze niż uprzedzenia.
Pozdrawiam
Luthien
Uch, wróciła stara Lily. Rozumiem jej mętlik w głowie i to że nie do końca rozumie tego, co się dzieje między nią a Jamesem, ale jednak jej zachowania są strasznie skrajne i takie co chwile wkurzanie się wielce nie jest normalne. Oby z tego wyrosła.
OdpowiedzUsuńRozumiem też jej wkurzenie że Rogacz tam opisał ją w tym wywiadzie, ale i tak sądzę, że jej reakcja była przesadzona.
W sumie to spodziewałam się tego, że Snape będzie próbował jakoś z nią nawiązać kontakt, a tu czujna obserwacja. To trudna postać i łatwo go spieprzyć, ale na szczęście Snape daje radę u Was. Jednak nie wyobrażam sobie, żeby nie próbował w jakiś sposób zbliżyc się do niej.
Kuzynka Jamesa jest przyjemna i to taki powiew świeżości. Troszkę parsknęłam śmiechem, gdy tam uznała że Lily musi być wyjątkowa, że James tak sie na nia uwziął i tak sobie zaczęłam wyobrażać, co by było gdyby Ellie ją teraz poznała. Wydaje mi się, że może i polubiłaby Lily, ale chyba gdyby zauważyła, jak to jest między nimi, to zweryfikowałaby te uczucia :P
Syriusz to miał przerąbane. Swoją drogą to Walburga jest strasznie rozeznana w jego znajomych dalszych jak i bliższych. Syriusz jakoś z Lily często się nie prowadzał, więc trochę wydaje mi się tutaj zbyteczna wzmianka o niej. Co do Lupinow, to warto dodać, ze matka Remusa nie była czarownicą, tylko mugolką, przez co Remus jest półkrwi.
Świetnie, że się od nich wyniósł. Jego postawa w tej rozmowie była bardzo fajna. I to taki "drobiazg", ale tak cieplutko mi na serduszku, bo jednak nie życzył im śmierci tylko zgnicia w Azkabanie. Lubię go tutaj. :D
Buziaki! :*
Hejka,
OdpowiedzUsuńfantastyczny rozdział, dobrze że Syriusz uciekl z domu, bo to popaprani ludzie, a ten wywiad, lili trochę obawia sie tych zmian w życiu...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia